Rozdział 14 - Pingwiny.

11.8K 262 97
                                    

Ig:valeriautorka
Tt/ ognista_aa

Piosenki do rozdziału:
Dark Paradise - Lana Del Rey
I'll Be Good - Jaymes Young
Breezeblocks - alt-J
High Enough - K.flay

~*~

W moim dzieciństwie lękałem się ciemności, dziwnych postaci z bajek, węży i burz. Teraz moim jedynym lękiem jest utrata Rosselli.

Strach i lęk to dwie powszechnie znane emocje, choć często są mylone. Strach pojawia się w obliczu zagrożenia lub nieznanego, podczas gdy lęk, bardziej złożony, może wynikać z różnych przyczyn, takich jak traumy, zaburzenia lękowe lub stres.

Lęk, będący bardziej zróżnicowaną emocją niż strach.  Osoby z zaburzeniami lękowymi czasem odczuwają irracjonalny strach przed sytuacjami, które w istocie nie są dla nich niebezpieczne.

Nauczyła mnie miłości, a ja nauczyłem ją czegoś bardziej destrukcyjnego – nienawiści do samej siebie.

~*~

Nicholas

Od ostatniego spotkania z Rossellą, mineło kilka dni. A ja tkwiłem dalej bezczynnie w jednym punkcie. Nie chciałem niszczyć jej życia. Nie chciałem. Ale musiałem. Byłem do tego zmuszony. Ivano pomógł mi w najcięższych chwilach mojego życia. Gdy Michelle - mój promyk nadziei umarł. Umarło również coś we mnie. Od tego czasu nie angażowałem się w żadną relację, wszystko było na chwilę. Gdy mój ojczym oświadczył mi, co muszę zrobić. Bez dwóch zdań się zgodziłem. Byłem szkolony od maleńkości na żołnierza Ivano. Rossella, była dla mnie nietkniętym aniołem. Ale tak bardzo zniszczonym. Upadłym. Przez pieprzone lata śledziłem każdy jej ruch. Aż nagle znalazła się tak blisko mnie. Wiedziałem o niej wiele ale nie wiedziałem jednego, że będzie moim wybawieniem od złego.

- Kurwa, od godziny mówię coś do Ciebie ale ty masz mnie w chuju.

Przeniosłem wzrok na Luce. Mojego najwierniejszego przyjaciela. Czasami nie wierzyłem, że miałem takie szczęście obok siebie. Był jedyną osobą której bezgranicznie ufałem.

- Słucham cię przecież - odparłem, długo analizując co mógł chłopak mówić przed chwilą.

- Tak? - zmarszczył jedną brew. - To zgadzasz się ze mną? - zapytał, ponownie.

- Ee.. Tak - odpowiedziałem, odpalając fajkę.

- Kupimy pingwina! - wydarł się, Luca miał na tyle pojebany mózg, że dość łatwo przychodziło dogadywanie się z nim.

- Pin-gwina? To pierdolisz mi od godziny o pingwinach? - pokrecilem przecząco głową, a następnie spojrzałem na blondyna.

- Tak. Masz dużą wannę, moglibyśmy go tam trzymać. I wpadłem na pomysł, że uda mi się Ciebie namówić - zaczął, prostując się - pieniędzy nam przecież nie brakuje.

- Jesteś popierdolony, jak Boga kocham. Pingwiny by nie wytrzymały w tej temperaturze. Jakiegoś byś miał na sumieniu, w końcu - odparłem po chwili.

- A gdybyśmy tak otworzyli swoje własne zoo? Przydała by się nam ucieczka od tych wojen, broni i tym podobnie - dodał.

- Czy ty mnie kurwa widzisz jako właściciela zoo!? Ciebie pierwszego bym zamkną w klatce, głąbie - odpowiedziałem, patrząc na swojego przyjaciela pytająco - Wykluczone. Żadnego zoo nie będzie.

Destroy Us (+18)Where stories live. Discover now