Rozdział 16 - Z zazdrością ci do twarzy.

9.7K 247 37
                                    

Ig: valeriautorka
Tt/ ognista_aa

^*^

Cisza w naszym przypadku była nieprzyjemna. Tkwiliśmy w niej przez kilkanaście minut i już po tym czasie śmiało mogłam stwierdzić, że mam dość na dzisiaj tego wieczoru a najbardziej Nicka. Wyjrzałam przez przednią szybę. Staliśmy na jakimś pustkowiu. Niedaleko auta paliło się może dwie latarnie. Zaraz po mnie wysiadł brunet. Uważnie mu się przyglądnełam był w dużych nerwach, jego brew co chwile nie znacznie podskakiwała a kostkami u dłoni strzelał - to był jego tik, który pamiętałam już na pamięć. Chłopak przez ten krótki czas nauczył mnie siebie. Wiem jak to komicznie może brzmieć, ale Nicholas Emerson Nacchiano poruszył we mnie wiele emocji. Lawa w końcu się wylała z wulkanu. Od dawna nie miałam okazji na kłótnie, przebywając z ''rodzicami'' musiałam być posłuszna. A właśnie taka byłam prawdziwa ja - zniszczona do szpiku kości i kochająca adrenalinę. Camilla która istaniała kilka miesiecy temu w tym momencie jej już nie było.

- Boję się Ciebie - chłopak po chwili przerwał moje rozmyślanie.

- Co?

- Od jakiegoś czasu wywiercasz we mnie wzrok jakbym ci zabił kogoś z rodziny lub coś - odpowiedział, rozbawiony.

- Nie dziw się, porywasz mnie a teraz zatrzymujesz się na jakimś bezludziu. Co ja mam o tym myśleć? - zapytałam znacznie ostrzej.

- Właśnie to, że staram się byś była bezpieczna. Nie ochronie Ciebie przed sobą ale przed innym złem już tak. - mruknął oschle. - Zamiast wydzierać się powinnaś mi podziekować.

- Cóż - odchrząknełam, na co popatrzył na mnie beznamiętnym wzrokiem. - Mam zajebisty pomysł. Ty się ode mnie odpierdolisz i takim o to sposobem nie będziesz musiał udawać bohatera, do którego jest Ci za daleko.

- Wow, nie wiedziałem, że za pomoc dziękuje się w taki sposób - mruknął bezszczelnie chłopak, na co prychnęłam.

- A na co liczyłeś, że z tej wdzieczności usiadnę Ci na kolanach i na nich zatańczę jak Madison? - zapytałam cynicznie.

- Ładnie Ci - powiedział ukazując rząd swoich perłowych zębów.

- Z czym? Co? - dopytalam.

- Z zazdrością Ci do twarzy, różyczko - zakpił, a ja przewróciłam oczami.

- Co!? Ja wcale nie jeste... A zresztą nie ważne - fuknęłam, zakładając ręcę na piersi.

Nicholas popatrzył na mnie pełnym skupienia wzrokiem, podszedł bliżej. Był tak bardzo blisko. Czułam zapach tytoniowo cytrusowy.

- Posłuchaj mnie teraz - warknął cicho. - Bedę musiał na chwilę gdzieś pojechać. Nie wyciągniesz ze mnie gdzie. Kiedy ja odjadę ty pójdziesz grzecznie w głąb lasu i skręcisz w lewo a później w pierwsze prawo będzie stała tam mała chata. Zatrzymaj się w niej. Nie odpisuj nikomu na telefonie. Dopóki nie wrócę a najlepiej wyłącz lub.. Daj swój telefon.. Jeśli bym nie wrócił zadzwonisz do mnie przez telefon który znajdziesz na szafce w chacie, jest tam wpisany numer do Luci.

Ledwo nadązałam za jego słowami. Był późny wieczór więc myślę, źe nikogo marzeniem nie jest błakąć się jak bezdomny po lesie. Ani trochę nie przemawiał do mnie ten pomysł. Jednak wyczułam w głosie Nicholasa, małą nutkę szczerości i bezsilności.

Wyciągnełam z kieszeni telefon i poddałam brunetowi.

- Ale.. co z kluczem? i wozem Emily? - zapytałam.

- Jest pod wycieraczką. A auto zobaczymy.. - odpowiedział na zadanę przeze mnie pytanie.

- Wow, jakie to banalne. Nicholas Nacchiano jest najbardziej banalnym chłopakiem.

Destroy Us (+18)Donde viven las historias. Descúbrelo ahora