5

7K 181 111
                                    

Zmrużyłam oczy, próbując zatrzymać choć odrobinę snu, aczkolwiek w końcu uległam przy pierwszych promieniach słońca, padających na moją twarz. Światło wpadające przez okno rozświetliło moją sypialnie, a w tle słychać było ćwierkanie ptaków.

Wstałam z łóżka I rozciągnęłam kończyny, spoglądając na zegar, który stoi na szafeczce nocnej. Nadchodziła powoli 8, więc chcąc nie chcąc musiałam się szykować do szkoły. Wcześniej chwyciłam swój telefon i popatrzyłam na przychodzącą wiadomość.

Noah: Cześć króliczku, jutro już będę. Mam nadzieję, że się stęskniłaś.

Uniosłam kącik ust i przygryzłam dolną wargę, po czym zaczęłam wystukiwać wiadomość.

Vi: Oczywiście, już nie mogę się doczekać twojego powrotu.
Noah: Kocham cię.
Vi: Ja ciebie też.

Poszłam do łazienki, gdzie przepłukałam twarz zimną wodą I umyłam zęby. Następnie stojąc przed moją wielką szafą rozmyślałam nad dzisiejszym ubiorem. Zdecydowałam się na krótkie białe spodenki, które mają delikatne rozdarcia, a do nich założyłam błękitną koszulkę z krótkim rękawem I falbankami na ramionach. Na makijaż nie miałam czasu, więc zdecydowałam się go nie robić.

Wychodząc ze swojej sypialni spojrzałam w stronę drzwi prowadzących do pokoju Nico, więc leniwym krokiem poszłam w ich stronę. Coż, po wczorajszej imprezie pewnie śpi, jak zabity. Najpierw zapukałam, ale nie dostałam żadnej odpowiedzi zwrotnej, dlatego weszłam z torpedą do środka, jednak szokiem było to, że nie zastałam go w środku.

Nie spał!! Czy to sen?

Przygryzłam wewnętrzny policzek i zmarszczyłam lekko czoło, bo to rzadko spotykane, żeby Nicholas wstawał sam od siebie w takich godzinach. I to jeszcze do szkoły! Chociaż, jest jeden powód dla którego by wstał, a to głównie przyjazd jego idiotycznych kumpli. Zamknęłam drzwi i zbiegłam po schodach na dół, a następnie przeszłam przez kuchnię, gdzie na tarasie ujrzałam Caroline czytającą gazetę.

— Cześć, gdzie Nico? - zapytałam chwytając szklankę i nalewając do niej zimnej, orzeźwiającej wody.

— Cześć kochanie, Nico pojechał z Shane'em do szkoły.

— Z Shanem Wilsonem?

— A czemu pytasz? Chyba powinnaś być z tego powodu szczęśliwa.

Owszem, jestem i to bardzo. Jednak nie cieszy mnie, ze pieprzony Wilson, który wczoraj był jeszcze na haju właśnie prowadzi auto z moim bratem. Będę musiała się z nim skonsultować. Pieprzony gnojek.

— Oczywiście, że jestem. Zdziwiłam się po prostu, że o tej godzinie nie zastałam go w łóżku, a ty co nie w pracy?

Cóż, to nie dziwne, że się dziwię, bo jako Pani Burmistrz zazwyczaj dni spędza w pracy w swoim biurze, ale najwidoczniej chyba ma wolne.

— Pracę zaczynam za dwie godziny, córciu.

Oh, jednak nie ma wolnego.

— Dobra, lecę do szkoły, bo się spóźnię na cudowną biologię z Robinson - mruknęłam wychodząc z tarasu i kierując się w stronę korytarza.

— Pozdrów ją ode mnie! - krzyknęła za mną, na co zaśmiałam się pod nosem.

— Zapomnij mamo! To szatan. - Krzyknęłam w jej stronę zakładając swoje conversy.

Chwyciłam swoją torbę i wyszłam na zewnątrz, gdzie zaciągnęłam się powietrzem.
Uniosłam kącik ust i wzrokiem polazłam na mojego mercedesa.

CorruptionWhere stories live. Discover now