15

5.5K 150 72
                                    

Odsunęłam się natychmiast od chłopaka i wstałam na równe nogi. Kiedy Pan Malcolm oglądał się po pomieszczeniu z delikatnym załamaniem, ja spojrzałam morderczym wzrokiem na bruneta, który nie ukrywał swojego niezainteresowania oraz totalnej nonszalancji.

— Proszę Pana, ja to..

— Nie.

— Nie?

— Nie mów nic, Victorio. Po prostu.. może.. może idźcie już!

Po tych słowach podeszłam szybkim krokiem do swojej torebki i zawiesiłam ją przez ramię, a następnie znów popatrzyłam na Pana Malcolma przepraszającym wzrokiem. On wskazał ręką drzwi i uniósł wysoko brwi. Chciałam stamtąd wydostać się jak najszybciej.

Kiedy znalazłam się na zewnątrz poczułam świeże powietrze, którym zaciągnęłam się, aż nagle poczułam smród dymu papierosowego. Odwróciłam się ze zmarszczonym wyrazem twarzy, a mój wzrok spoczął na zadowolonym brunecie, który nonszalancko skierował się w stronę parkingu.

Przez chwilę miałam ochotę się odezwać, ale stwierdziłam, że dałoby mu to zbyt wielką satysfakcję, której nie chce dawać.

Nadal chcę zgrywać zawistną.

Pokierowałam się do swojego samochodu, a kiedy miałam już otworzyć drzwi, zauważyłam, jak Hugo całuje jakąś brunetkę, która była w czarnej skórzanej kurtce.

Przygryzłam wewnętrzny policzek, czując mieszankę uczuć. W pewnym momencie miałam ochotę wyrzygać się na ten widok lub zabić tą ciemnowłosą szmatę.

Nie, nie, nie. Co ja wygaduje?

Pokręciłam głową i wsiadłam do auta, a następnie włożyłam kluczyk do stacyjki. Wyciągnęłam telefon, słysząc powiadomienia przychodzącej wiadomości.

Noah; Kotek, kiedy będziesz?

Oh, no tak kolacja w domu Noah. Przez to wszystko zapomniałam o najważniejszym. Westchnęłam cicho i zaczęłam wystukiwać wiadomość.

Victoria: Właśnie jadę.

Przekręciłam kluczyk w stacyjce i odpaliłam silnik. Wyjeżdżając z parkingu nagle zdałam sobie sprawę, że ubrana jestem w brudne ciuchy, które niebieskooki dupek, postanowił ubrudzić farbą. Natychmiast chwyciłam komórkę i wyszukałam w kontaktach swojego brata do którego zadzwoniłam. Miałam nadzieję, że nadal znajduje się w domu i zdąży ze sobą zabrać jakiekolwiek ubrania na zmianę. Sygnał pierwszy, drugi i..

— Halo?

Odebrał, jest sukces!

— Boże, błagam powiedz, że jesteś nadal w domu?

— Jestem, ale już wychodzę. Czego chcesz? - zapytał znudzonym głosem, na co mimowolnie przewróciłam oczami.

— Mały wypadek, przy pracy - walnęłam sarkastycznie i byłam pewna, że właśnie zmarszczył brwi. - Weźmiesz mi ciuchy na zmianę? Błagam.

— Mały wypadek powiadasz? Może podziel się konkretami.

Dobrze, że za marzenia nie karają.

— Dziękiii, ciao!

Po tych słowach rozłączyłam się i rzuciłam telefon na deskę rozdzielczą. Sobota, to zdecydowanie ulubiona część tygodnia. Cisza, która panowała w moim samochodzie powoli mnie irytowała, więc włączyłam radio, a do moich uszu dobiegła dobrze mi znana piosenka.

"Shake it Off - Taylor Swift". Podgłośniłam muzykę na maxa, kręcąc głową w rytm dźwięku.

I stay out too late. Got nothing in my brain. That's what people say, mm-mm. That's what people say, mm-mm. I go on too many dates. But I can't make 'em stay - śpiewałam głośno, a raczej wydzierałam się, jak jakaś psychopatka podczas castingu do mam talent.

CorruptionWhere stories live. Discover now