Rozdział Dziesiąty

5.1K 141 18
                                    


Podjeżdżam pod dom Lydii. Brunetka pojawia się w moim polu widzenia z jak zawsze, wielkim uśmiechem na twarzy. Jedna tym razem, nawet on nie poprawia mojego nastroju. Te kilka słów, jakie usłyszałam od Kyla, parę godzin temu, nie umieją wyjść mi z głowy. Nie rozumiem, dlaczego tak się zachował. Nie zrobiłam nic, by mnie tak ozięble potraktować. Nasza znajomość była dla mnie ważna.

Lydia, zamiast od razu wsiąść do auta, najpierw obchodzi je dookoła. Patrzę na to z niemałym zdziwieniem na twarzy. Gdy staje przed maską samochodu, kiwa głową z uznaniem, po czym idzie wsiąść do środka.

— Lepiej jedź, stąd tym autem, zanim moi bracia wyjdą z domu — Mówi Lydia, zamykając drzwi.

— Co? — Mój mózg dziś nie pracuje.

- To najnowsze BMW — Unoszę brwi — Nowe, wypasione i kosztuję w cholerę siana. Mam dwóch starszych braci, więc znam się co nieco. Serio, odjeżdżaj, bo oni zaraz wychodzą z domu, a mogę cię zapewnić, że oczy im się zaświecą, jak zobaczą to cudeńko i szybko stąd nie odjedziemy, póki nie sprawdzą każdego kąta.

Uruchamiam silnik i odjeżdżam spod jej posesji.

- Wspomniałaś, że twój tata jest pilotem. - Mówię, by odciągnąć myśli.

- Tak. Kiedyś latał dla ogólnodostępnych liniach, ale teraz lata tylko prywatnymi samolotami. Jego awans, był powodem naszej przeprowadzki — Parę dni temu zwróciłam uwagę, na zapinkę samolotu, która ma plecaku. Pytam jeszcze o mamę- A moja mama, jest analitykiem biznesowym.

Przez resztę drogi rozmawiamy o głupotach. Lydia zauważyła, że dziś nie mam nastroju, ale nie ciągnęła mnie za język.

Parkuję na szkolnym parkingu i w tym samym momencie, na wolnym miejscu obok mojego staje czarny jeep.

- Twój chłopak przyjechał - Mówi Lydia odpinając pasy bezpieczeństwa.

- Ethan, nie jest moim chłopakiem - Odpowiadam.

- Niedługo nim będzie.

Dzwoni mój telefon. Na wyświetlaczu pojawia się imię mojej przyjaciółki. Albo to hormony, które we mnie szaleją, albo mój cholernie paskudny nastrój, ale widzą imię Khleo, mam ochotę ryknąć płaczem.

Lydia, to widzi. Uśmiecha się smutno i mówi, że spotkamy się w sali.

Odbieram, gdy zamyka drzwi od samochodu.

- Cześć, nieznajoma - Mówi, moja przyjaciółka.

- Cześć - Obracam głowę w prawo. Chłopaki wysiadają z samochodu. Caspian macha mi jedną ręką z promiennym uśmiechem na twarzy, a drugą obejmuje brunetkę. On i Lydia, idealnie by do siebie pasowali. Ethan, zamyka drzwi swojego auta i obraca się w moją stronę. Patrzy na mnie przez chwilę, po czym mówi bezgłośnie, że na mnie poczeka. Kiwam głową.

- Halo, ziemia do Grace! - Khleo krzyczy po drugiej stronie.

- Przepraszam, jestem.

- Złapałam cię jeszcze przed zajęciami, tak? - Przytakuję - To dobrze. Wiesz, że za miesiąc mam urodziny? - Oczywiście, że wiem - Przylecisz?

- Pogadam z rodzicami - Mówię jedynie.

- Ej, wszystko dobrze? - Odwracam głowę w drugą stronę. Czuję, jak znów łzy napływają mi do oczu. Cieszę się, że postanowiłam dziś darować sobie mascarę. - Grace? - Głos mojej przyjaciółki, jest teraz delikatny.

- Nie wiem — Pierwsza łza leci po moim policzku. Szybko wycieram policzek dłonią.

- Oh, kochanie. Powiedz, co się dzieje.

We Found LoveWhere stories live. Discover now