Rozdział Jedenasty

4.2K 115 5
                                    



W piątek wieczorem zbieram się na umówioną kolację z ciocią. Liczę, że przed wyjściem nie natknę się na rodziców. Schodzę na dół po białych marmurowych schodach. Z szafy wyciągam czarny płaszcz, który nakładam na ciemnozieloną sukienkę. Dobieram do tego, długie kozaczki na płaskim obcasie.

W garażu ustawiam na nawigacji adres włoskiej restauracji, w której jestem umówiona z ciocią.

Lokal posiada otwartą kuchnię na salę, aby goście mogli obserwować pracę kucharzy. Wystój, jest ciepły i przytulny za sprawą połączenia miedzi i ciemnego drewna. Restauracja nie posiada stałego menu – codziennie kucharze tworzą nowe dania, by trafić w gusta każdego gościa. Pierwszy raz się z tym spotkałam, a pomysł od razu mi się spodobał.

Siadamy z ciocią przy jednym z czterech stolików przy oknie. Na dworze, jest już zupełnie ciemno, przez co światełka, które podwieszane są na drewnianych słupach, tworzą urokliwy klimat.

– Rodzice nic nie mówili o twoim wyjściu ze mną? – Ciocia przykłada kieliszek wypełniony białym winem do ust.

– Najpierw musieliby o nim wiedzieć – Widzę, że ma zamiar to skomentować i zapewne nie na moją korzyść, dlatego szybko dodaje – Nie było ich, jak wychodziłam. Ostatni też mało ze sobą rozmawiamy, więc pewnie ich nawet, to nie obchodzi.

– Dlaczego?

– Dlaczego mało ze sobą rozmawiamy? – Przytakuję – Tak naprawdę, to nigdy nie mieliśmy ze sobą dobrego kontaktu. Ignorancja z obu stron, do której przywyknęliśmy i stała się naszą rutyną. Rodziców, praktycznie nie ma w domu, a jak już są, to próbują zgrywać rodziców, ale nie za bardzo im to wychodzi i zawsze kończy się kłótnią.

Przegrywam kawałek chleba z oliwą, którą kelner postawił na naszym stoliku.

– Twój tata nigdy nie był otwartą osobą. Jako dziecko, zawsze chodził z wysoko uniesioną głową. Miał stałych przyjaciół i nie szukał nowych. Nie jest duszą towarzystwa, to trzeba mu przyznać, choć, gdy poznał twoją mamę, zaczął się uśmiechać, nie za często i otwarcie, oczywiście, jednak coś się w, nim zmieniło.

– Też skończyłaś Yale?

Ciocia odstawia kieliszek z winem na stół. Odwraca wzrok w stronę okna i dopiero po chwili odpowiada.

– Nie studiowałam na Yale. Chciałam zjeść z tobą tę kolację, by wyjaśnić ci, jak wyglądała moja przeszłość i dlaczego tak trudno, jest mi dogadać się z naszą rodziną. – Poprawiam się na krześle i zamieniam się w słuch – Nasza rodzina od zawsze miała pieniądze. Jak byłam młodsza, nie zwracałam na to uwagi, ale im robiłam się starsza, tym odkrywałam jak dużo za te pieniądze można mieć. Gdy miałam szesnaście lat, zaczęłam się bardzo buntować. Opuszczałam zajęcia, pyskowałam rodzicom, uciekałam z domu, gdy kazali mi w, nim zostać. Nie wiem, Grace, skąd wziął się u mnie taki bunt przeciwko wszystkiemu. Znasz swojego dziadka i wiesz, jak trudnym człowiekiem potrafi być. Im bardziej działałam mu nerwy, tym większą sprawiało mi to przyjemność. Pewnego razu, późno w nocy, gdy wracałam do domu ze swoją przyjaciółką, okropnie chciało mi się pić, a że przechodziliśmy koło stacji paliw, to wstąpiliśmy tam, by kupić coś do picia. W tym samym czasie do sklepu weszła grupka, starszych od nas chłopaków. Każdy był na swój sposób przystojny, ale jeden z nich, Trevor, wyróżniał się na ich tle. – Ciocia poprawia kosmyk jasnych włosów – Nawet nie pamiętam, jak doszło do tego, że zamiast wrócić do domu, znalazłam się na następnej imprezie w ich towarzystwie. To był pierwszy raz, gdy nie wróciłam na noc, do domu. Później było już tylko gorzej.

We Found LoveWhere stories live. Discover now