Rozdział Dziewiętnasty

3.9K 108 51
                                    

Odrabiam zadanie domowe. Matma nigdy nie stanowiła dla mnie problem, ale mistrzem w niej nie jestem. Rozwiązuję ostatnie równanie i zamykam zeszyt.

Patrzę na duży zegar wiszący w sali. Jeszcze dwadzieścia, długich minut tego koszmaru.

Nie chowam podręcznika i zeszytu, by Pan Martinez nie przyczepił się, że nic nie robię podczas swojej kary. Odchylam się na krześle, udając, że myślę nad równaniem. Po chwili czuje, jak coś, a raczej, kto – nietrudno się domyślić, kto – ciągnie mnie za końcówkę włosów.

Ignoruję jego ponowną zaczepkę. Zagryzam wargę, by powstrzymać złość.

Pan Martinez wstaje ze swojego miejsca i oznajmia, że za minutę wróci, a my mamy nawet nie pisnąć.

Dobrze nie stawia jeszcze nogi za drzwi, a Kyle już znajduje się w ławce koło mnie.

— Serio? — Nawet nie patrzę w jego kierunku — Serio, będziesz to ciągnęła.

Skupiam wzrok na wskazówkach zegara.

Tik-tak, tik-tak.

— Wyjaśnisz mi, chociaż, na co jesteś zła? — Pyta.

W końcu odwracam głowę w jego stronę.

— Przez ciebie tutaj siedzę — Cerze przez zęby.

Moja pierwsza w życiu kara. Przez niego.

— Przypomnę ci, że byłaś już spóźniona na lekcje.

Przechylam się w jego stronę.

— Minutkę! — Mówię to o wiele za głośno.

— Bez różnicy, byłaś. — Zakrywam twarz rękę i odwracam się ponownie w stronę zegara — Więc dlaczego?


Zamykam oczy. Zbyt zmęczona na to jestem.

— Co znowu?

— Dlaczego mnie unikasz przez cały dzień?

Znów to.

Jest dupkiem, serio. Kompletnym dupkiem.

Dalej lata mi po głowie, te jego „zobaczymy się, jak poczujesz się lepiej".

Może wywyższam, ale poczułam się dotknięta. Nie oczekiwałam, że przyleci do mnie na skrzydłach, gdy się dowie, że jestem chora, ale żeby zbyć mnie dwiema wiadomościami, po tym, co między nami zaszło? Teraz żałuję, że z nim wyszłam.

Żałuję jeszcze tego, że nie pocałowałam Ethana tamtego razu, gdy zabrał mnie na wycieczkę. Wszystko byłoby o wiele prostsze, gdybym to go pocałowała.

Nie chcę już udawać, że nie czuje złości.

Odkąd tutaj jestem, zmieniam się w osobę, którą nigdy nie byłam.

Słaba, niedowartościowana i rozchwiana.

— Dlatego, że jestem zła. Dlatego że nawet do mnie nie zadzwoniłeś przez te trzy dni. Dlatego że wysłałeś mi dwie głupie wiadomości. — Rzucam w jego stronę — Dlatego, że uważam cię teraz za dupka.

Patrzy na mnie przez chwilę zdezorientowany, a po chwili na jego twarzy pojawia się złość.

Odwracam od niego wzrok, w tej samej chwili, w której wraca nauczyciel.

Patrzy na wszystkie osoby w klasie po kolei. Jego wzrok zatrzymuje się na Kylu.

— Pomyliłeś ławki? — Pyta go nauczyciel.

Kyle wstaje tak gwałtownie, że krzesło się przewraca. Słyszę, jak je podnosi, po czym wraca na swoje miejsce.

Zostało jedenaście minut.

We Found LoveWhere stories live. Discover now