Rozdział Trzydziesty Trzeci

2.2K 92 19
                                    

Nie pojechałam do domu. Taki był plan, ale skręciłam samochód na drogę prowadzącą do centrum. Zaparkowałam samochód w podziemnym parkingu centrum handlowego. Zerkam  w lusterko, by sprawdzić stan makijażu, a gdy upewniam się, że łzy już dawno wyschły i nie narobiły za dużego bałaganu na mojej twarzy, wychodzę.

Dawno nie byłam na zakupach w galerii. Szczerze powiedziawszy, nigdy ich nie lubiłam. Łatwiej jest zamawiać przez Internet z dostawą do domu. Wchodzę do drogerii i kieruję się na dział z perfumami. Miałam zamówić nowy, ale jeśli już tu jestem, to kupię na miejscu, a może nawet znajdę coś nowego. Chwytam buteleczkę mojego ulubieńca, którego używam od kilku lat, gdy koło mnie pojawia się ekspedientka.

– Dzień dobry. W czymś może pomóc? – Pyta nazbyt promiennie.

– Dzień dobry. Poradzę sobie, dziękuję – Mierzy mnie od stóp do głów z tęgą miną, ale gdy zatrzymuje wzrok na naszywce na moim mundurku, uśmiech pojawia się na jej twarzy.

– Oczywiście. W razie pytań, proszę śmiało mnie zawołać.

Nie odpowiadam, tylko kiwam głową.

Moją uwagę przykuwa różowy  flakonik.  Biorę próbkę i rzeczywiście, pięknie pachnie, ale to nie jest zapach dla mnie. 

Po trzecim zapachu, który przykładam do nosa, wszystko zaczyna pachnieć tak samo.

– Polecam ten – Odwracam głowę, w stronę kobiety, która wskazuje na perfum, który trzyma w ręce. – Używam od zawsze i nigdy się nie nudzi.

– Nie sądzę, by mój nos już poprawie funkcjonował – Sięgam do półki po buteleczkę, taką samą, którą  kobieta trzyma w ręce – Ale uwierzę pani na słowo.

– Nie pożałujesz – Mruga do mnie i odchodzi.

Biorę buteleczkę z mniejszą pojemnością i ruszam do kasy. Po opłaceniu rachunku, wychodzę i idę do innego sklepu. Jednak zakupy są miłą odskocznią od codzienności.

Po wydaniu mnóstwa pieniędzy i kupieniu – mam nadzieję – potrzebnych rzeczy, idę coś zjeść. W azjatyckiej restauracji zamawiam ramen. Czekając na zamówienie, nie wyciągam telefonu, którego nie sprawdzałam od rozmowy z Lydią. Nie chcę jeszcze wracać do problemów z Ethanem. Nawet nie chcę  o nich myśleć. Po zjedzeniu wychodzę i mam już iść do samochodu, gdy mijam kino. Cofam się do tyłu. Dawno nie byłam w kinie. Na telewizorach wyświetlają tytuły, które za chwilę się zaczną. Nie myśląc za wiele, idę do kasy. Kupuję bilet na komedię  romantyczną, w której gra Anne Hathaway. W sali oprócz mnie jest około dziesięciu osób. Odkładam zakupy na fotel obok, bo pewnie nikt akurat na tym miejscu nie usiądzie.

Pod koniec filmu, gdy bohaterowie wyznają sobie miłość, a film kończy się właśnie na tym momencie, łzy lecą po moich policzkach, tak bardzo, że muszę sięgnąć po chusteczkę.

Do cholery. To wszystko jego wina. Mogłam wybrać horror.

Zbieram szybko rzeczy i wychodzę zanim ktoś z oglądających lub obsługi zobaczy, w jakim stanie jestem po oglądaniu komedii romantyczniej z happy endem.

Wrzucam toby na tylne siedzenie i zdecydowanie za mocno zatrzaskuję  drzwi samochodu. Wchodzę do środka i uruchamiam silnik, a wtedy z głośników dochodzi dźwięk mojego dzwonka z telefonu. Telefon połączył się przez bluetooth.

Naciskam przycisk na kierownicy.

– Hallo.

– Odebrałaś. Jezu Grace, to moje czwarte połączenie do ciebie.

– Kyle? – Pytam, nie będąc pewnie, czy dobrze poznałam po głosie.

Sięgam po telefon do torby.

We Found LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz