Rozdział Dwudziesty Piąty

2.8K 117 29
                                    


– No już, idziemy – Lydia wypycha mnie z łazienki – Faceci mają mniejszy poziom inteligencji od kobiet. Kiedyś o tym czytałam. Niektórzy mają móżdżki, jak orzeszki, może właśnie Kyle się do nich zalicza.

Nic na to nie odpowiadam. Idziemy przez korytarz zalany uczniami. Czuję na sobie wzrok wszystkich, których mijam. Pod salą, w której mamy lekcje stoją Nolan, Caspian i Ethan. Cała trójka uśmiech się, gdy jesteśmy blisko. Nawet Nolan.

– Moja ulubiona osoba na świecie wróciła – Caspian bierze mnie w ramiona. Lekki uśmiech sam wychodzi mi na usta.

– Cześć wam – Mówię do całej trójki, odsuwając się od chłopaka.

Spojrzenie moje i Ethana się spotyka. Brunet stawia krok przed siebie, zbliżając się do mnie, ale szybko odwracam głowę do Lydii.

Nie chcę okazywać uczuć przed wszystkimi na korytarzu, a tak się stanie, gdy chłopak mnie przytuli. Wybuchnę płaczem, bo przy nim zawsze się czuję, jakbym mogła wylać z siebie wszystkie uczucia, jakie duszę w środku.

– Będę w klasie – Mówię do niej, na tyle głośno, by chłopaki mnie usłyszeli– Głowa mnie boli.

Siadam od razu, na swoje stałe miejsce.

Wyciągam podręcznik i zaczynam go przeglądać, by odgonić myśli od Kyla. Mam bardzo dużo zaległości, mimo, że starałam się nadrabiać wszystko, siedząc w domu. Nie mogę pozwolić sobie, na zaległości i braki w nauce. To przyszłość powinna być dla mnie najważniejsza, na niej powinnam się skupić.

Kartkuję podręcznik, gdy do klasy wpada Lydia, która biegnie w moją stronę.

– Grace! – Podbiega do mojej ławki – On go zabije albo on jego.

– O czym ty mówisz? – Lydia bierze mnie za rękę i ciągnie.

– Chodź ze mną. – Wyrywam jej swoją dłoń.

– Nie, póki mi nie powiesz, o co chodzi.

– Ethan zapytał się, czy coś Ci się stało, no więc powiedziałam mu, że no wiesz... – Wymachuje rękoma – no, że Kyle to frajer i razem z czarnowłosą wiedźmą zaplanowali, że was rozdzielą, właśnie jakoś tak mu powiedziałam.

– Lydia! – Krzyczę na nią, wstając – Dlaczego mu to powiedziałaś?!

– Zostawmy to na później, teraz lepiej chodź, bo Ethan poszedł szukać Kyla.

Wybiegamy razem z klasy. Nie musimy ich szukać, bo dokładnie słychać, gdzie są. Biegniemy korytarzem w stroje biblioteki. Gdy wpadamy w tłum, słyszę uderzenie o szafki. Ciśniemy się przez ludzi do przodu. Ethan zamachuje się i pięścią uderza Kyla w twarz. Jego twarz odchyla się w bok od uderzenia. Chłopak szybko dochodzi do siebie i nie pozostaje mu dłużny. Po chwili twarz Ethana wykrzywia się od uderzenia. Wszyscy dopingują, to imię Ethana, to Kyla, ale nikt nie reaguje, nawet Nolan z Caspianem, którzy stoją w kręgu. Tych dwóch idiotów bije się dalej, a nikt nic z tym nie robi. Gdzie są nauczyciele?!

Wyrywam się do przodu, ale czyjeś ręce łapią mnie w talii i ciągną do tyłu. Uderzam plecami, w kogoś klatkę piersiową.

– Nawet o tym nie myśli – Wykrzywiam głowę do tyłu, by zobaczyć kto mnie trzyma.

Killian trzyma mnie mocno, ale nie na tyle, by wyrządzić mi krzywdę.

– Rozdziel ich! – Kręci głową, więc próbuje się wyrwać, ale on nic sobie z tego nie robi.

Nadeszło to, czego obawiałam się od początku, a ja utknęłam pośrodku tego wszystkiego.

Tłum przede mną rozchodzi się, gdy woźny z dwoma innymi nauczycielami przepychają się, by dostać się do chłopakowi. Po chwili odciągają ich od siebie. Na ich twarzach, ubraniach, podłodze, a nawet szafkach, jest krew. Krzywie się na ten widok. Kyle z Ethanem próbują się wyrwać, ale nie mają na to szans.

We Found LoveWhere stories live. Discover now