Rozdział 2

3K 214 39
                                    

Will obudził się następnego dnia rano. Poszedł do kuchni, a wniej ujrzał swojego mistrza.
-Yyyy.... Cześć Halt.... -powiedział drapiąc się po głowie.
-Cześć pijaku.-odpowiedział starszy zwiadowca wciąż zachowując kamienny wyraz twarzy.
-Bardzo przesadziłem?-spytał Will nieco zmieszany.
-Bardzo.
Potem w ciszy zjedli posiłek popijając go oczywiście kawą z miodem. Po tym czasie młody zwiadowca do sklepu po mięso na obiad.

 Po tym czasie młody zwiadowca do sklepu po mięso na obiad

¡Ay! Esta imagen no sigue nuestras pautas de contenido. Para continuar la publicación, intente quitarla o subir otra.

Stał już przy kasie.
-24 złote 90 groszy-powiedziała znudzona kasjerka.
-Ile?! Ja tu przyszedłem po obiad, a nie po bankructwo!
Kobieta spojrzała na niego tym samym znudzonym spojrzeniem.
-24 złote 90 groszy.
Will aż kipiał od gniewu.
-Chcę porozmawiać z kierownikiem-rzekł stanowczym tonem. Kasjerka weszła na chwilę do jakiegoś pomieszczenia. Po chwili wyszła z mężczyżną u boku.
-Słucham?-powiedział facet.
-Ile zapłaciliście za to mięso?-spytał wściekły zwiadowca.
-Z tego co pamiętam....Jakieś 10 zł.
-W takim razie dlaczego teraz kosztuje 25 zł?
-24,90.
Will spiorunował mężczyznę spojrzeniem.
-Jaaa.... Nie wiem.-odpowiedział kierownik nie wiedząc co ma powiedzieć.
-Nie wie pan? No to może pan nie powinien tu pracować?
-Nie nie ja na prawdę się staram... Dobrze. Obniżymy cenę do 18 zł.
-No ja myśle.
Potem zwiadowca zapłacił i wrócił do domu. Oczywiście Haltowi o tym nie wspomniał.
-Musimy odnaleźć jakiegoś mężczyznę, który zaginął kilka miesięcy temu. Policja wciąż powtarza to samo: robimy co możemy. No więc my musimy się tym zająć.-powiedział mistrz.
-Nie ma problemu-odrzekł Will.
Po obiedzie wsiedli na konie (ponieważ jako jedyni mieli prawo jeździć po mieście konno) i ruszyli na poszukiwania. Po godzinie jazdy młodszy zwiadowca zatrzymał Wyrwija i zsunął się z siodła. Przykucnął żeby przyjrzeć się śladom. Zobaczył delikatne plamki krwi, a trawa obok była nierówno wydeptana.
-Trzech ludzi. W tym jeden ranny.-stwierdził po chwili namysłu. Halt skinął głową.
-A tak w ogóle to sprawdź gdzie jesteśmy.-powiedział po chwili.
Will wyjął ze swojego plecaka podręcznego duży dotykowy telefon. Włączył nawigację.
-Jesteśmy blisko Wisły.
-Czyli w okolicy kawiarni, w której kobieta ostatni raz widziała zaginionego. Jesteśmy na dobrej drodze.-stwierdził Halt. Pojechali dalej kierując się głównie śladami krwi, których nikt inny prawdopodobnie by nie zauważył. W końcu dotarli do małego starego budynku. Zsiedli z koni i pozostawili je przed wejściem, a sami bezgłośnie wślizgnęli się do środka. Pomieszczenie było wypełnione jedynie lekkimi promieniami słońca wpadającymi przez okno. Stojąc nieruchomo w cieniu ujrzeli mężczyznę przywiązanego do krzeszła. Próbował krzyczeć, ale nie mógł ponieważ miał zaklejone usta. Obaj zwiadowcy podeszli do niego. Halt już miał odkleić taśmę kiedy usłyszał charakterystyczny dźwięk. Dźwięk sms-a.
-Will! Znowu nie wyciszyłeś telefonu! Mówiłem ci, że lepiej będzie jak będziesz go zostawiał w domu!
-No dobra, dobra. Następnym razem nie wezmę go ze sobą na misje.
Jednak nie tylko Halt usłyszał ten dźwięk. Do pomieszczenia wparowali dwaj mężczyźni.
-Tego po lewej-rzekł krótko mistrz do swojego dawnego ucznia.
Will natychmiast wyjął ze swojej kieszeni tłuczki i bez zmrużenia okiem ogłuszył nimi jednego z nich. Natomiast starszy zwiadowca wybrał inną broń. Pistolet. Szybkim, płynnym ruchem załadował go i strzelił nim w jednego z nich.
-Liczba wieków wzrasta, ale IQ zmniejsza się o dosyć pokaźne sumy. Nawet nie zdążyli podejść.-rzekł Halt. Odwiązali mężczyznę od krzesła i odkleili taśme od jego ust. Bardzo im podziękował za uratowanie. Opowiedział im całą historię, a potem razem ze zwiadowcami udali się do jego żony. Ta oczywiście uściskała WSZYSTKICH TRZECH facetów. Nie dało się opisać jej szczęścia. Obu bohaterów zaopatrzyła w pożadny zapas kawy i miodu. Wiadomo. W końcu w tych czasach dziennikarze wyłapywali wszystkie szczegóły życiorysu sławnych ludzi. A Halt i Will Treaty do takich właśnie należeli.
Kolejna mosja udana. Obaj zwiadowcy powrócili do swojego dużego i wbrew pozorom luksusowego domu. Oczywiście dla odprężenia się wypili sobie kawę z miodem. Nie ma to jak kolejny udany dzień.





Zwiadowcy: wehikuł czasuDonde viven las historias. Descúbrelo ahora