Rozdział 6

1.4K 159 43
                                    

-Halt! Pauline powiedziała żebyś do niej zadzwonił jak będziesz mógł-powiedział Will

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Halt! Pauline powiedziała żebyś do niej zadzwonił jak będziesz mógł-powiedział Will.

-Już moge!-krzyknął starszy zwiadowca.
-Ale przecież mówiłeś, że jesteś zajęty.
-No tak, ale to było do ciebie.
-No i?
-Oj posłuchaj mnie! Ty jesteś Will-wkurzający młody zwiadowca grający na lutni...
-Mandoli-poprawił go chłopak.
-Na mandoli-powiedział Halt przez zaciśnięte zęby-No a Pauline to miła, piękna i mądra kurierka. No więc sam widzisz. Jest różnica.
Will prychnął z oburzeniem po czym założył buty i wyszedł z domu kierując się w stronę domu Horace'a i Cassandry. Teraz pora żeby to on ich odwiedził. Poza tym w przeciwieństwie do Halta bradzo lubił bawić się z ich córeczką Madelyn. Gdy szedł sobie po leśnej ścieżce nagle zza krzaków wyskoczył  zwiadowca o imieniu Manfred, rzucił się na Willa i podciął go. Sławny Treaty runął na ziemię. Manfred był jednym z najlepszych zwiadowców w Korpusie.
-Ha! Masz za swoje! Pamiętasz jak kiedyś powiedziałem ci, że się zemszcze?-spytał usatysfakcjonowany Manfred.
-Pamiętam-odpowiedział Will ze stoickim spokojem.
-No i dotrzymałem obietnicy! I co Treaty?!
-Och, naprawdę bardzo ubolewam nad tym, że byłem tak nieostrożny. Chyba powinienem trochę poćwiczyć.
-Oj, powinieneś!-zawołał Manfred wyraźnie zadowolony z tego co zrobił. Po krótkiej pogawędce obaj zwiadowcy udali się w swoją stronę.
"Taki z niego zwiadowca, że nawet nie zauważył jak zabrałem mu telefon"-pomyślał Will wyciągając z kieszeni starą komórkę z klawiaturą. Wszedł w ikonę kontakty i wybrał numer do Gilana-dowódcy korpusu-i przystawił słuchawkę do ucha.
-Witaj Gilanie.-powiedział Will starając się jaknajbardziej upodobnić swój głos do głosu zwiadowcy pod którego się podszywał.
-Witaj Manfredzie!-odpowiedział wesoło dowódca.
-Powierzyłeś mi ostatnio pewną misję. Pamiętasz?
-Pamiętam.
-Nie wykonam jej.
-Cccooo...?
-MÓWIĘ, że jej NIE WYKONAM.
-Ale jak to? Przecież się zgodziłeś. Nawet się cieszyłeś z niej!
-Wtedy tak. Ale po długim namyśle stwierdziłem, że taka misja nie jest mi na rękę.
-Alee... Ale ty nie możesz odmówić! Złożyłeś przysięgę!-powiedział tym razem stanowczo Gilan wciąż jeszcze lekko zdezorientowany.
-Wiem, ale nie zamierzam poświęcać MOJEGO życia tylko z powodu jakiejś głupiej misji, którą TY kazałeś mi zrobić.
-Tego już za wiele Manfredzie! Zawieszam cię na 3 miesiące! Na ten czas będziesz musiał oddać swój srebrny liść dębu! Bardzo mi przykro!
-Pfff! Przynajmniej  będę miał więcej czasu na rozrywkę. Wiesz, że jutro jest mecz? Legia gra!
-Żegnam Manfredzie!-powiedział z oburzeniem Gilan.
Will zadowolony z siebie wsunął komórkę do kieszeni i ruszył drogą , którą szedł wcześniej PRAWDZIWY Manfred. Podszedł do niego tak cicho, że mało kto by go dostrzegł, a potem ostrożnie wsunął komórkę do kieszeni drugiego zwiadowcy. Następnie wrócił na szlak, którym wcześniej zmierzał do swoich przyjaciół i udał się w stronę ich domu.

                   Strasznie was przepraszam za to , że tak długo czekaliście na ten rozdział , ale nie miałam czasy ani weny, a jak wszyscy fani książek wiedzą jest to niezbędny składnik na dobrą książkę :)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

                   
Strasznie was przepraszam za to , że tak długo czekaliście na ten rozdział , ale nie miałam czasy ani weny, a jak wszyscy fani książek wiedzą jest to niezbędny składnik na dobrą książkę :)

Zwiadowcy: wehikuł czasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz