Rozdział 2

4.3K 211 35
                                    

Przebudziłam się na łóżku Yoorin. Na początku nie wiedziałam jak się tu znalazłam. Przypomniałam sobie wszystko, gdy tylko usłyszałam krzyki dochodzące z kuchni. Bałam się teraz wyjść. No co? Nie chciałam się z nim widzieć! W dodatku byłam zirytowana na moją współlokatorkę, która zataiła prawdę przede mną. Jak ona mogła?!

Nie wytrzymałam całego hałasu. Gdy tylko otwarłam drzwi moim oczom ukazał się czarnowłosy przystojniak o kulach i szatynka, trzymająca w lewej ręce telefon. Ze swoimi sprzeczkami przenieśli się na korytarz. Złapałam się za głowę. Czemu tak dobrze wychowane rodzeństwo jak oni zawsze musiało skakać sobie do gardeł?

-Uciszcie się wreszcie.- Warknęłam zmęczonym głosem. Zszokowani chyba moją pobudką zamilkli, po czym wybuchli śmiechem.

-Obudziła się nasza księżniczka!- Zawołał młodszy o dwa lata chłopak.

-Dobrze to ująłeś bracie.- Zachichotała moja przyjaciółka. Rzuciłam im zabójcze spojrzenie. Dlaczego zawsze dogadywali się przy dogryzaniu mi? Czy to było zabawne?!

-Udam, że tego nie słyszałam. A teraz pójdę sobie zrobić kawę.- Wyminęłam Yoorin i byłam już niedaleko wejścia do mojego celu, gdy nagle poczułam czyjąś dłoń, która owinęła się wokół mojego brzucha i przyciągnęła do siebie.

-Nie przywitasz się ze mną tak porządnie? Strasznie tęskniłem.- Wyszeptał mi Jimin do ucha, na co skamieniałam. Po chwili poczułam jak robi mi się ciepło. Prędko odrzuciłam jego uścisk i odwróciłam się do niego by zobaczyć jaki ma wyraz twarzy.

-Samo "cześć" powinno ci wystarczyć!- Prychnęłam oburzona, a zarazem zawstydzona. Obróciłam się na pięcie i wbiegłam do kuchni.

Przyszykowałam potrzebne mi rzeczy do zrobienia uzależniającego mnie trunku, po czym usłyszałam jak ktoś wszedł do pomieszczenia, w którym się znajdowałam.

-Ej noona! Nie bądź dla mnie oschła...- Wyjęczał Chim Chim, dźgając mnie przy tym palcem wskazującym w ramię. -Dawno się nie widzieliśmy. Gdyby nie praca już dawno bym cię odwiedził.- Wymamrotał, nie przestawiając poprzedniej czynności. -No Han Solo! Powiedz coś, proszę.- W jego głosie było słychać skruchę.

-To nie znaczy, że musimy się przytulać. Nie jesteśmy jakąś parą. I czekaj... Ty pracujesz?!- Ostatnio jak o nim słyszałam, to byłam w liceum. Wtedy jego siostra, w kółko chwaliła się jak to jej brat dostał się do lepszej szkoły od niej. Po tamtym czasie zaczęłam coraz to rzadziej go widywać i o nim cokolwiek słyszeć. I dobrze. Mogłam wreszcie się odkochać. A teraz los chciał bym cierpiała w katuszach!!

-Ale ja chce się do ciebie przytulać! Ty nic nie wiesz o mojej pracy?! Wiewióra ci nic nie powiedziała?- Zerknęłam na niego pytająco. O czym mi Yoorin nie powiedziała? Gdzie go niby przyjęli w tak młodym wieku? Został piłkarzem? Sama nie wiem. -Jestem piosenkarzem w zespole.- Dodał.

-Miło to słyszeć, że... Czekaj, co?! Piosenkarzem?!!! Dlaczego więc tutaj jesteś na miesiąc?!- Nie wiedziałam od czego zacząć pytać. Za dużo przychodziło mi na język. Zabije ją później za ukrycie tak ważnego faktu! Przecież teraz on jest nie osiągalny dla wszystkich dziewczyn. Biedne fanki. Bardzo dobrze wiem co czują.

-Bo mam kontuzję głuptasie. Aż tak jest to dziwne?- Zauważyłam jak próbuje powstrzymać się od śmiechu.

-Dla niej tak. Ona nic poza romantycznymi dramami nie widzi.- Odparła z sarkazmem szatynka, która także weszła do kuchni.

-Naprawdę? Nie znałem cię od tej strony noona!- Zarechotał w czym zaczęła wtórować mu Yoorin.

-To jest potrzebne do mojej pracy.- Próbowałam wybronić się tym argumentem.

Tymczasowy współlokator. [BTS]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora