Rozdział 24

1.4K 95 25
                                    

Rankiem wstałam i pierwszym miejscem jakie odwiedziłam była kuchnia. Byłam lekko zaskoczona, gdy ujrzałam w niej, delektującego się śniadaniem Jungkook'a. W końcu wszyscy jeszcze spali oprócz nas. Spojrzał na mnie delikatnie speszony.

-Jak tam?- Zagadałam próbując przełamać z nim lody. Zapewne wstydził się wczorajszego pytania, które mi zadał.

-Dobrze.- Wymamrotał spod nosa, po czym zajął się zjadaniem swoich płatków.

-U mnie niezbyt.- Stwierdziłam, że mogę mu się wyżalić. Może dzięki temu będziemy kwita. Ja pomogłam mu, to chociaż mnie wysłucha.

-Coś się stało? Wczoraj wyglądałaś na szczęśliwą.- Od razu zamienił się w słuch. Zaś w jego oczach było widać troskę? Nie sądziłam, że mają takiego uroczego maknae.

-To dobrze, że tak wyglądałam. W głębi serca tłucze się z myślami. Cały czas się boję, że to co ostatnio miało miejsce, to tylko pierwsza kłoda podłożona pod relację moją i Jimin'a.- Westchnęłam i zerknęłam na wyraz twarzy czarnowłosego.

-Mi się zdaje, że to była wasza największa przeszkoda.- Oznajmił już bardziej luźno. Najwidoczniej przyzwyczaił się do rozmowy ze mną.

-Tak uważasz? Może i masz rację.- Odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.

-Tym razem Chim Chim nie zawiedzie cię jako chłopak. Przez to co przeszliście zapewne zrozumiał, że nie może cię teraz tak łatwo puścić, bo może cię stracić.- Odparł ze stoickim spokojem, co mnie po części w ogóle nie uspokoiło, ponieważ ja i Jimin nie byliśmy ze sobą. Czy wszyscy już tak uważali?

-Było by cudownie, gdybyśmy byli już parą.- Burknęłam, a następnie oparłam się dłońmi o blat.

-Nie jesteście jeszcze?!- Zapytał zaskoczony, przez co o mały włos nie wypluł tego co jadł. Dobrze, że tego nie wypluł.

-Nie.- Rzekłam ze smutkiem w głosie, potem wypuściłam zawiedziona powietrze z ust.

-No to się nie postarał idiota. Myślałem, że już po szpitalu się zeszliście. Przepraszam.- Odparł ponuro, przez co zapadła między nami niezręczna cisza, którą natychmiastowo musiałam przerwać.

-Za co ty przepraszasz? To nie twoja wina.- Zaśmiałam się, wstałam z miejsca i poczochrałam go po głowie. Zaraz po tym skierowałam się w stronę tarasu. Tam wciągnęłam mocno powietrze i starałam się powstrzymać od płaczu. Dlaczego tak bardzo z tym zwlekał? Czyżby się wahał? A może w szpitalu zachowywał się tak, bo było mu mnie żal? Co jeśli mnie już nie kocha, tylko zachowuje się tak z litości? Ostatecznie się rozbeczałam. Wyszłam bardziej w stronę ogródka, by w razie awaryjnego wejścia kogoś, mogłam zdążyć opanować się. Zapomniałam się zatrzymać i skończyło się to tak, że doszłam do końca podwórka, jakie mieliśmy. Byłam już z dala od wejścia, przez co przykucnęłam i popłakałam się mocniej. Zapewne wyolbrzymiałam, ale czułam się tak jak wtedy, gdy mieszkał u nas. Identyczna sytuacja, gdyż wtedy też zachowywaliśmy się jak para, a wcale nią nie byliśmy. Nie wiem, dlaczego, ale źle się z tym czułam. To tak jakby była to tylko jednorazowa przygoda. Stwierdziłam, że nie wytrzymam ciągnąć tego dłużej. Musiałam mu pokazać, że nie może się mną bawić, gdy nie jesteśmy ze sobą. Postanowiłam postawić między nami dystans w sprawach fizycznych.

Ogarnęłam się i wróciłam do domku. W kuchni zastałam już wszystkich oprócz Sugi. Zapewne staruszek sobie smacznie jeszcze spał. Bez dalszego rozmyślania dołączyłam do reszty. Postanowiłam zjeść z nimi razem, by było nam przyjemniej.

***************

Powoli zbliżało się popołudnie, a Yoongi'ego nadal nigdzie nie widziałam. Niemożliwe by tak długo spał. Może się obraził za to jaką im scenę wczoraj odwaliłam? Chyba byłam dla nich zbyt krytyczna wczoraj.

Tymczasowy współlokator. [BTS]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz