Rozdział 6

2.9K 175 27
                                    

Z panem Kim'em szybko znalazłam się na miejscu. Jak dżentelmen otworzył mi drzwi i pomógł mi wysiąść z jego samochodu. Nawet nasza kolacja się jeszcze nie zaczęła, a ja już czułam motylki w brzuchu. Aktualnie byliśmy na podziemnym parkingu restauracji, a raczej mi się tak wydawało.

-Zamknij na chwilę oczy. Nie bój się będziesz bezpieczna, jak cię zaprowadzę do naszego celu.- Ciekawe czemu tak chciał. Przecież to zwykłe spotkanie. Chyba nie zrobił mi jakieś wielkiej niespodzianki? Wątpię, ledwo mnie zna. Zrobiłam to co mi kazał. Serce mi przyspieszyło z powodu adrenaliny, którą miałam chodząc z zamkniętymi oczami. Chciałam zerknąć gdzie mnie prowadzi, ale jego słowa mnie powstrzymały.

-Soorin, nie podglądaj.- Ten jego seksowny głos, działa na mnie kojąco, w dodatku uspokoił mnie tym. Czułam się przy nim bezpiecznie.

-Jesteśmy na miejscu.- Wyszeptał mi do ucha. Nawet nie wiem kiedy stał tuż za mną, przecież wcześniej był przed mną. Otwarłam oczy i byłam totalnie zaskoczona. Znajdowałam się w ogromnej sali, z wielkim diamentowym żyrandolem. W okół było pełno elegancko ubranych ludzi. Kiedy zauważyłam kilka sławnych pisarzy, którzy byli dla mnie jak mistrzowie w swoim fachu, myślałam, że przestane oddychać. Spojrzałam na uśmiechniętego Jaejoong'a i mogłam przysiąc, że uduszę go z szczęścia.

-Czy to jest to o czym ja myślę?- Zapytałam, by upewnić się, że nie żartuje sobie ze mnie.

-Tak, jesteś właśnie na corocznej gali rozdania nagród wybitnym pisarzom. Masz szansę na poznanie wielu twoich mentorów oraz promowanie swoich dwóch książek.- Dokładnie wysłuchałam go. To wcale nie był sen, ani żadna ukryta kamera. Chciałam biegać i skakać z radości. Wiele młodych autorów chciałoby być na moim miejscu.

-Bardzo ci dziękuje! Tylko jak ci się udało to załatwić?- To pytanie siedziało mi od paru minut w głowie. Czyżby był tak bogaty, by zapłacić za rezerwację za nas obu, czy może jakieś znajomości? Dobra nie będę się bawić w Sherlock'a sam mi przecież powie.

-Jako iż jestem jednym z bardziej znanych edytorów dostaje co roku zaproszenie na tą galę. Tym razem stwierdziłem, że zabiorę ciebie na nią.- No tak nic dziwnego, że tak przystojny mężczyzna jest tak dobry w swojej pracy i tak go wynagradzają. Jak bardzo się cieszę, że jest on moim przełożonym. Nie dość, że niezłe z niego ciacho, to w dodatku jak inteligentne. W porównaniu do niego Jimin to mała mrówka, nawet jeśli jest gwiazdą, to mądrością nie grzeszy.

-Wiesz, że właśnie spełniasz jedno z moich skrytych pragnień?- Odparłam rozmarzona. Nie mogłam przestać się rozglądać, gdy zaczęliśmy się poruszać w stronę degustacji.

-To wspaniale. Zapewne humor też ci się poprawił?- Chwycił mnie pod rękę i podszedł do kelnera, który stał z kieliszkami szampana.

-Oczywiście. Samo spotkanie z tobą było dla mnie wielkim pocieszeniem.- Dopiero po wypowiedzianych słowach uświadomiłam sobie jak zabrzmiałam. Chciałam się teraz schować pod stołem ze wstydu.

-Cieszy mnie to. Pijesz?- Pokazał wzrokiem na stojące szkło z procentami w środku.

-Jedną mogę.- Nie powinnam nawet jednej! Przecież mam słabą głowę! Spokojnie musisz całą swoją krępację przepłukać pijąc ten niezbyt dobry dla mnie napój. Musiałam wyglądać zabawnie, gdy zabrałam z jego dłoni owy kieliszek i duszkiem wypiłam go w całości. Czułam jak tracę grunt pod nogami, jednak szybko się opamiętałam. Nie było tak źle. Ostatnio jak wypiłam widziałam wszystko za mgłą, teraz tylko trochę chwieje mi się obraz.

-Oszalałaś?- Jego pytanie obiło się mi o uszy. Tak, masz rację powinnam się iść leczyć. Albo nawet siedzieć już w psychiatryku, bo ostatnio czuję się jakbym żyła w filmie, a przecież to nie możliwe, co nie?

Tymczasowy współlokator. [BTS]Where stories live. Discover now