Pusta butelka po winie z brzegiem dołączyła do innych, leżących pośród krzewów.
"Przestań. To bez sensu" — odparł rzeczowo głos w głowie. Ten który Eidian usilnie starał się zagłuszać. Próbował już wszelkich sposobów. Starał się go ignorować, podśpiewywał w myślach zasłyszane piosenki, w międzyczasie szukał porad w bibliotecznych zbiorach, jednak nie okazały się zbyt pomocne co do sposobów na demony w głowie.
Poczucie bezsilności i wyczerpania skłoniło Eidiana do małej grabieży na królewskich zapasach wina. Potem znalazł zaciszne miejsce w parku, za pałacem i koszarami. Ścieżka biegła zakosami w dół zbocza, a po jej bokach ciągnął się obsypujący się murek. Nikt tu nie przychodził. Idealne miejsce, by spróbować choć na chwilę zapomnieć o tym całym chaosie, który opanował jego życiu.
Jednak przyjemne szumienie w głowie ustawało zbyt szybko. Sam nie wiedział czy jest pijany, czy też nie. Obraz przed oczami rozmywał się, ale po kilku sekundach wracał do normy.
"Pieprz się" — odpowiedział Eidian, sięgając za siebie po następną, ostatnią butelkę.
"Jesteś żałosny" — Demon miał zmęczony głos, jakby próbował przemówić do rozumu rozwydrzonemu dziecku.
Eidian zachwiał się na murku i zachichotał z własnej niezdarności. Może i nie był pijany, ale zdecydowanie nie był przykładem trzeźwości.
Tutaj przynajmniej nie bał się, że ktoś zobaczy go, gadającego sam ze sobą, i uzna za wariata. Musiał choć na chwilę uciec od pałacu i dworzan, wśród których musiał zachowywać nienaturalny spokój. Jakakolwiek iskierka rozdrażnienia, powodowała walkę z demonem o kontrolę nad ciałem. Wedle rad elfki I'rael starał się zachować opanowanie w każdej sytuacji. Mimo to zdarzało się, że lekkie poddenerwowanie wywabiało demona na zewnątrz. W dodatku ten głos... On nigdy nie cichł.
Odkorkował butelkę i przyłożył do ust.
"Wiesz, że to nic nie da?" — odezwał się Briesmoni. — "Potrafię cię leczyć, więc możesz wypić całą beczkę wina, a ja to zneutralizuję."
"Nie idzie ci perfekcyjnie" — skwitował Eidian, czując się zbyt lekko na stan trzeźwości. Przechylił lekko butelkę — "Jak chcesz możemy się ścigać."
"Dureń! Nie chcę twojego nieszczęścia" — Jednak Eidian już nie słuchał, oddając się goryczy spływającej przez gardło. — "Nie rozumiesz, że dostałeś niezwykły dar!?"
W tym samym momencie coś ścisnęło go w przełyku. Książę zakrztusił się, wypluwając płyn i odrzucając butelkę. Ten ruch nie pochodził od niego.
Zeskoczył z murka, machając ręką, jakby chciał uderzyć niewidzialnego przeciwnika. Warknął głucho i wykrzyknął na głos:
— Mam być wdzięczny? Jaki dar? To, że prawie zabiłem osobę, na której najbardziej mi zależy, mam nazywać DAREM!?
"Nie chcę jej zabijać. Zależy mi tylko na naszyjniku."
— Nie dostaniesz go — wycedził, ocierając z ust resztki wina. Butelka roztrzaskała się, a resztki wsiąkły w ziemię.
Briesmoni westchnął. "Nie to jest teraz najważniejsze."
"To oświeć mnie, co jest tak śmiertelnie ważne?" — Eidian przeszedł na przekaz myślowy. Ktoś mógłby zwrócić uwagę na krzyki w środku lasu.
"Musisz zaakceptować swoją magię."
Eidian ruszył w dół ścieżki, kopiąc pojedyncze kamienie.
"Magia jest twoja, nie moja"
"I tu się mylisz. Abym mógł zadziałać magią, osoba w którą się wcielam, musi już mieć w sobie krew maga."
YOU ARE READING
Czas Płomieni (TOM II) ✔
FantasyWszystko, co Kassidia uważała za pewnik, w jednej chwili obróciło się nikłe wspomnienie szczęścia. Przed dziewczyną niebezpieczna podróż na Północ, gdzie czeka na nią budzący postrach generał Aeron oraz ci, którzy niemal zniszczyli jej życie. Jednak...