Rozdział 18. Śmierć i szansa na przeżycie

2.3K 270 256
                                    

  Ostatnie dni były dla Kassidii niezwykle nerwowe. W śnie widziała twarz człowieka, którego zabiła, a na jawie nie mogła przestać myśleć o Aeronie, którego wpędziła w wielkie kłopoty.

Nie widziała chłopaka od chwili powrotu do twierdzy. Nawet nie podejrzewała, że tak będzie jej brakować ich wspólnych lekcji. Z nudów nie mogła wysiedzieć w miejscu, przez co myśli stawały się jeszcze bardziej dokuczliwe.

Swoją monotonię przerywała rzadkimi rozmowami z Ashenem. Wartownik od początku nie ukrywał swojej podejrzliwości, co do jej relacji z młodym generałem, lecz dawniej wierzył jeszcze w jej zapewnienia, że nie łączy ją nic z synem dowódcy. Teraz zaczynał podchodzić do tego z większym sceptycyzmem.

Dowiedziała się, że twierdza huczy od plotek. Uważają, że Kassidia jest kolejną kochanką Aerona. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie to, że ta kochanka jest jednocześnie więźniem Embresil. To wzbudzało najwięcej pytań i kontrowersji.

Dziewczyna cieszyła się, że nie musi wychodzić z pokoju i znosić pogardliwych spojrzeń.

Jednak po paru dniach samotności zmieniła zdanie. Chciała przede wszystkim wyrwać się z tych czterech ścian. Zająć czymkolwiek, byle nie myśleniem o tym, co zrobiła.

Okazja pojawiła się niebawem. Ashen wemknął się do jej pokoju, by oznajmić:

— Jest pogrzeb Seliana. Wczoraj sprowadzili jego ciało. Jeśli chcesz, możesz iść, bo nie ma prawa ci tego zabronić, jeśli tylko będziesz pod strażą.

   Poderwała się od razu.  

— Idę! 

Przemierzając korytarze, myślała o tym, iż twierdza nigdy nie wydawała jej się tak cicha. Naszła ją też wątpliwość, czy to nie było zbyt bezczelne z jej strony, by pojawiać się na takiej uroczystości.

Nawet nie znała Seliana. Pewnie i on jedynie o niej słyszał. A była tylko uciążliwym jeńcem. Mimo to Ashen zapewniał, że nikt nie ma prawa kwestionować jej obecności na pogrzebie.

Jak się okazało, nie powinna rzucać się w oczy. Pierwsze, co zauważyła to tłum, który kłębił się już u wylotu tunelu. Ashen złapał ją za ramię, starając się zachować pozory stanowczości. Prowadził ją za sobą, a ludzie obrzucali ją spojrzeniami z mieszanką zaskoczenia, ciekawości i wrogości. Pewnie niektórzy sądzili, że jako Chantryjska magiczka, mogła być zamieszana w organizację zasadzki, w której zginął Selian. Ludzie byli podejrzliwi i za nic mieli to, że nawet nie miałaby jak skontaktować się z ich wrogiem..

Starała się ich ignorować. Nie mogła natomiast nadziwić się ich liczebnością. Zgromadzili się tu chyba wszyscy buntownicy. Ustawili się wzdłuż dwóch brzegów wielkiej przepaści.

Kassidii nigdy nie zdarzyło się uczestniczyć w pogrzebie, jednak była pewna, że w Chantrii inaczej to wygląda.

Nad krawędzią nie było barierki, dlatego ludzie zachowywali bezpieczną odległość. Ashen poprowadził ją wzdłuż tłumu, lecz jak na jej gust zbyt blisko przepaści. Spojrzała w dół. Nie dostrzegła dna, a nieregularne ściany ginęły w mroku. Z środka unosiło się ciepłe powietrze.

Gdy Ashen wypatrzył w tłumie swoją ukochaną, podeszli do niej i przystanęli tuż obok. Wymienili tylko blade uśmiechy na przywitanie, jednak nikt nie śmiał się odezwać. Mimo niezliczonego tłumu, po tej i przeciwnej stronie gigantycznej szczeliny, panowała względna cisza.

Kassidia zwróciła uwagę na przeciwległą ścianę. Wyrzeźbiono na niej jakieś wzory, jednak z tej odległości nie mogła przyjrzeć się uważniej. Spojrzała na ścianę za plecami. Tu także znajdowały się niezrozumiałe symbole, a oprócz tego litery, które układały się w imiona i nazwiska. Nad każdym zbiorowiskiem imion, widniała większa nazwa. Kassidia domyśliła się, że są to rody i zmarli z tych rodzin.

Czas Płomieni (TOM II) ✔Where stories live. Discover now