Rozdział 42. Triumf Południa

1.9K 195 143
                                    

 "Mówiłeś, że nie zostawisz mnie, choć będę chciała. W takim razie, czemu musiałam cię szukać?" — planowała powiedzieć Kassidia, gdy już stanie oko w oko z Aeronem. Zarzucał jej lekkomyślność, a sam dał się złapać. Już układała w głowie długą przemowę na ten temat. W dużej mierze nie po to, by rzeczywiście przemówić mu do rozsądku, ale by powstrzymać niespodziewaną reakcję, jaka mogłaby się jej wyrwać, gdy go wreszcie odnajdzie.

Eidian wymykał się poza jej zasięg. Teraz mogła stracić i Aerona. Po Nessie i Bironie ślad przepadł. Zostałaby całkowicie sama. Długo by tego nie zniosła.

Dzień za dniem towarzyszyła w planach Dana. Złodziejski lider zatrzymał wszelkie inne działania, póki nie odbiją więźniów. Podobno było ich dziesięciu. Kassy czuła się przez to strasznie, ale tak naprawdę interesował ją ten jeden. Gdy Aeron był w niebezpieczeństwie, nie potrafiła martwić się resztą.

Przywiązała się do niego. Teraz odczuwała to silnie, jak nigdy dotąd. Gdy go zabrakło, nagle została w świecie pustki. Brakowało jej jego złośliwych uwag i sarkastycznych uśmieszków. Wiedziała jednak, że odzyska to wszystko. Nie mogło być inaczej. Aeron nie mógł zginąć w taki sposób.

Między naradami i snuciem planów wejścia do pałacu, miała czas na rozmyślenia. Sypiała i jadła mało lub wcale. Przeszkadzała jej coraz bardziej natarczywa myśl o przyszłości. Gdy już ocalą Eidiana, a wolała nie zakładać inaczej, życie wcale nie stanie się prostsze. Zrozumiała, że wracając do Eidiana będzie znów musiała zostawić to, co teraz tak bardzo pragnęła odzyskać. Nigdy nie zakładała, iż Aeron stanie się dla niej kimś ważnym. Stało się to mimowolnie, przez te wszystkie godziny, które razem spędzili, a zaczęło już w momencie, gdy podjął wyzwanie i rzucił się za nią ze skarpy do wody pod Ravenhill. Nienawidziła go wtedy. Teraz... nie potrafiła właściwie nazwać swoich uczuć.

Z drugiej strony nie mogła zapomnieć o tym, co połączyło ją z Eidianem. Nie potrafiłaby spojrzeć sobie w oczy, gdyby odrzuciła go teraz, gdy najbardziej potrzebuje wsparcia.

Trwała więc w tym pomiędzy, naiwnie licząc, że sprawa sama się rozwiąże.

Zaczęła trenować. Przypominała sobie wszystkie techniki, których nauczyła się w twierdzy pod górą. Z ciekawości zaczęła próbować z inną bronią niż miecz. Jedna ze złodziejek, widząc jej wysiłki, zaoferowała swoją pomoc. Pokazała jej jak trzymać i ciąć za pomocą dwóch sztyletów. Potem przeszły do walki wręcz. I wcale nie było to tylko desperackie ciągnięcie za włosy czy kopanie po kostkach. Jasimi już przed upadkiem Galendry należała do ulicznych gangów, więc umiała nieco sprytnych sztuczek, na przykład jak wykorzystać swoją szybkość ponad siłę przeciwnika. Mimo że Kassy daleko było do tępych osiłków, druga dziewczyna wywijała się spod jej chwytów z łatwością. Ćwiczyła jednak dalej, bo to zajmowało jej myśli. Na koniec treningu padły wyczerpane na podłogę.

— Czemu mi pomagasz? — spytała z ciekawości Kassidia. Większość dziewczyn z grupy traktowała ją życzliwie, jednak nie angażowały się w jej życie.

— Wśród pojmanych jest również ktoś mi bliski.

Kassy nie odpowiedziała na to. Zgodziła się za to poprosić Dana, by Jasmi mogła uczestniczyć w ich wyprawie ratunkowej. Wydawała się nawet lepszym wyborem niż Kassidia, lecz ich przywódca i tak miał obiekcje. Zgodził się niechętnie. Zdradziło to Kassidii, że musiał mieć jakieś dawne zatargi z Jasmi. Nie dociekała jednak. 

Rano zjawili się wysłańcy, którzy mieli zbadać drogę. Donieśli niepokojące wieści. Ktoś zasypał tunel. Z pewnością strażnicy w końcu wykryli, skąd wzięli się nieproszeni goście sercu w pałacu. Wysłannicy przynieśli także inne, niepokojące informacje. Podobno gwardia nosi teraz inne barwy, a króla nikt nie widział, za to po pałacu przechadza się pewien możnowładca, cudzoziemiec. Od służby dowiedzieli się, że to mag, który każe słuchać swoich rozkazów i  mówi coś o przejęciu władzy. Nie wydano jednak oficjalnego dekretu.

Czas Płomieni (TOM II) ✔Where stories live. Discover now