Rozdział 15. Mieczem i magią

2.2K 263 237
                                    

 — Generale — przywitała go oschle Bladi. Jej twarz naznaczona blizną, wyrażała głęboko skrywaną irytację.

Aeron przeszedł obok niej, zapinając sprzączki hełmu. Wiedział dobrze, że z jego winy cały oddział musiał zaczekać. Nawet nie musiał się rozglądać, bo czuł na sobie niezadowolone spojrzenia jego ludzi. Znudzeni, czekali na swoich smokach na sygnał do wylotu. Takie spóźnienie zdarzyło mu się już któryś raz z kolei, a wszystko przez czas, który poświęcał na ćwiczenia z Kassidią.

Po pierwszej walce, jaką udało jej się podstępnie wygrać, obiecał sobie, że więcej tam nie wróci. W momencie gdy przystawiła mu ostrze, jego własnego miecza, do gardła, był pewny, że nie będzie w stanie go zranić. Zdobył tą pewność, widząc, że zaczynała czerpać radość z ich treningów i przestała już patrzeć na niego z nienawiścią. Poza tym w zanadrzu miał magię, której użyłby, gdyby jednak blondynka zdobyła się na odwagę.

Tak więc, wbrew samemu sobie i całemu rozsądkowi, po kilku dniach znowu poszedł do jej pokoju.

Gdy przechodził przez próg, zauważył zaskoczone spojrzenie jej strażnika, jednak to było nic w porównaniu z miną Kassidii. Wstała z łóżka, ubrana w obcisłą bluzkę i spodnie, czyli w strój, który zaczęła zakładać na ich walki. Może jednak miała nadzieję, że wróci?

Zapanowała cisza, która została przerwana dopiero przez niego.

— Zbieraj się — rzucił, przywołując ruchem ręki w stronę drzwi. Ruszył w kierunku wyjścia, jednak dziewczyna została na swoim miejscu. Sapnął z irytacją i rzucił przez ramię: — Pomyślałem, że przyda się przestronniejsza sala. Chyba że znowu chcesz wylądować ze mną w łóżku?

Uśmiechnął się, słysząc szybkie kroki za sobą. Uchylił drzwi i przepuścił ją na korytarz. Wskazał ręką kierunek, a potem uspokoił wartownika, mówiąc:

— Zajmę się nią. Masz wolną godzinę.

Dogonił ją i szli ramię przy ramieniu. Nie ufał jej na tyle, by spuścić ją z oczu. Mijani ludzie obrzucali Kassidię zaintrygowanymi spojrzeniami. Dziewczyna zdawała się nie być tym szczególnie speszona, ale czego on się spodziewał, po tym, jak podeszła go ostatnio?

W końcu skręcili do korytarza, który piął się w górę szerokimi schodkami. Dalej nie był oświetlony, więc Aeron złapał jedną z pochodni, wiszących na ścianie i szedł ostrożniej, oświetlając im drogę. Tunel kończył się mosiężnymi drzwiami. Dziewczyna nie pytała o nic, tylko patrzyła, jak Aeron wyciąga klucze i popycha jedno ze skrzydeł.

Obserwował kątem oka zmianę na jej twarzy, gdy wchodziła do największej ze wszystkich sal w twierdzy. W porównaniu z tym pomieszczeniem Wielka Sala zdawała się przyciasną klitką. Było tu jaśniej, dzięki dziennemu światłu, wpadającemu przez znajdujące się wysoko okna, przypominające naturalne szczeliny. Mimo to nie było zbyt zimno, dzięki sąsiedztwu smoczych legowisk od których zawsze biło ciepło.

— Tutaj nowicjusze trenują ze smokami — wyjaśnił, podążając za jej wzrokiem. Sufit zdawał się odległy niczym niebo w bezchmurny dzień. Cała jaskinia miała kształt stożka. Widząc jej zaciekawienie, kontynuował: — Cała sala jest zabezpieczona przed magicznymi uszkodzeniami, dlatego zwykle ćwiczą tu magowie. A tam — wskazał na wysokie wrota — jest przejście do smoczych legowisk. Za to te spiralne schody, prowadzą na samą górę na taras widokowy.

Dziewczyna wydała z siebie cichy odgłos zachwytu, nadal zadzierając głowę.

Odwrócił się, zmierzając do wciśniętego pod ścianę stoiska z bronią. Rzucił przez ramię do dziewczyny:

Czas Płomieni (TOM II) ✔Where stories live. Discover now