Rozdziała 53. Świat nowymi oczami

1.2K 213 123
                                    

Aeron zamrugał kilka razy. Dopiero wtedy ciemność ustąpiła miejsca zamglonemu obrazowi. Chwilę zajęło nim zrozumiał, że to co widzi przed sobą to zwykle sufitowe deski. Z mroku nieświadomości wyłonił się też potworny, tępy ból głowy. Odruchowo uniósł rękę w kierunku skroni, sprawdzając, czy nie ma czasami dziury w czaszce. 

Nagły dźwięk przykuł jego uwagę. Lata treningu poskutkowały tym, że mimo oszołomienia błyskawiczne podniósł się do siadu, lokalizując zagrożenie. Niestety, gwałtowny ruch przysporzył mu nowego cierpienia w postaci łupania w czaszce. Syknął.

 — Aeron? Dzięki bogom, że się obudziłeś — westchnął znajomy, łagodny głos. Na twarzy Kassidii pojawiła się ulga, gdy zerwawszy się z krzesła, podeszła do jego leżanki. Przyjrzała się mu z troską — Lepiej się nie ruszaj. Jak się czujesz? Pamiętasz, co się stało? — wyrzucała z siebie pytania z prędkością pikującego smoka.

Wspomnienia napływały samoistnie. Nie sądził, że kiedykolwiek uda mu się zapomnieć o tym, jak przez bliźniaczo podobne ciało przemawiał pradawny demon. W oczach brata widział wtedy tylko zło. A potem sam zmierzył się z Briesmonim. To była okropna walka. Żadna fizyczna jaką stoczył nie mogła się równać z tym, gdy demon próbował opanować jego umysł. Przez krew prześlizgnął się do jego ciała i, wykorzystując osłabienie, zaatakował. Aeron pomyślał wtedy, że straci zmysły. Przez chwilę był powiem, że demon rozszarpie jego duszę na małe kawałeczki. Ta pierwotna furia, czysta nienawiść, chęć zadawania straszliwego bólu była obca nawet Aeronowi. A zmierzył się tylko z częścią demonicznego jestestwa i dziwił się bratu, jak mógł znosić tę obecność przez tyle czasu. Eidian przeszedł przez prawdziwą mękę na ziemi. Wspomnienia urywały się w momencie, gdy z  tęczówek jego bliźniaka znikła najpierw czerwień, potem czerń i przybrały ciemno zielony kolor. Barwę oczu jego i ich matki.

Mimo to wygrali. Chyba, że Eidian...

— Co z moim bratem? — spytał mocno zachrypłym głosem, skupiając spojrzenie na klęczącej przy łóżku Kassidii. 

Nie odpowiedział na żadne z jej pytań, jednak dobrze to zrozumiała.

— Eidian jeszcze się nie obudził, ale ma się dobrze — odparła, choć po chwili sprostowała: — Przynajmniej wiemy, że żyje. On'lerin uważa, że można uznać to za cud zważywszy na stan, do którego doprowadził go Briesmoni. Prawdopodobne nie spał i nie jadł od kilku tygodni. Przy życiu trzymała go tylko magia i, na całe szczęście, nadal go trzyma. Nie pytaj, jak to możliwe.

Aeron miał tysiące innych pytań. Przetarł suche oczy.

— Najważniejsze, że pozbyliśmy się Briesa — odparł, nawet nie śmiąc wyrażać wątpliwości.

— Tak. On'lerin mówi, że demon na dobre opuścił ciało Eidiana — odparła z lekkim wahaniem. Aeron to zauważył i zmusił ją spojrzeniem, by kontynuowała: — Właściwie to nie powiedział tego tak spokojnie. Nigdy nie słyszałam, by elf się na kogoś wydzierał, ale nam się nieźle oberwało, gdy okazało się, że Nessa i Biron wcale nie mają przy sobie naszyjnika. Potem wyszedł wściekły i dobrze, bo myślałam, że nas zaraz pozabija. Do tej pory nie wrócił. Pewnie potrzebuje trochę czasu.

— Myślisz, że to coś poważnego? Że nie mamy naszyjnika?

— Oj, tak, zdecydowanie. — Kassy pokiwała głową z przekonaniem. — Tylko jeszcze nie wiem, o co dokładnie chodzi, bo On'lerin nam nie wytłumaczył, a w książce nic o tym nie ma. — Ruchem głowy wskazała na dziennik, który zostawiła otwarty na krześle. 

— Nic teraz nie zrobimy — odparł zrezygnowany. Gdy myślał, że miałby teraz wyjść z łóżka, wskoczyć na smoka i znów latać wzdłuż i wszerz Galendry w poszukiwaniu cholernej błyskotki, jeszcze bardziej bolała go głowa. Wolał więc nawet nie zaprzątać sobie tym teraz głowy. Kto jak kto, ale on zasłużył sobie na chwilę odpoczynku.

Czas Płomieni (TOM II) ✔Where stories live. Discover now