Rozdział 9

3.8K 245 17
                                    

Camila POV

- To... idziemy gdzieś czy zostajemy w domu? - zapytała dziewczyna, która stała naprzeciwko mnie i na mnie patrzyła swoimi szmaragdowymi oczami.

- Tak, możemy się przejść. Oprowadzisz mnie po okolicy, prawda? Jestem w tym mieście góra kilka dni i no sama wiesz... - mruknęłam idąc ubrać buty. 

- Oczywiście, że to zrobię i to z wielką przyjemnością - zaśmiała się i również założyła obuwie. Po chwili wyszłyśmy z domu. Rozmawiałyśmy na różne tematy. Bardzo dobrze się bawiłam w jej towarzystwie zapominając o wszystkich złych rzeczach, które miały okazję mnie spotkać ale wiem, że kiedy się pojawię w poniedziałek w szkole i będę widzieć Zayna to nieprzyjemne wspomnienia znowu wrócą. Starałam się o tym jak najszybciej zapomnieć kiedy mi przez przypadek wlazło w głowę ale kiedy widziałam u Lauren uśmiech to automatycznie nastąpiło. 

Dziewczyna oprowadziła mnie po najważniejszych miejscach Miami. Zajęło nam to jakieś 3 godziny. Cieszę się, że mogę spędzić z nią dzień. 

- Lo, zgłodniałam - mruknęłam i westchnęłam łapiąc się za brzuch a ona się zaśmiała

- Pójdziemy zjeść pizzę, co Ty na to? - spojrzała na mnie a ja pokiwałam głową - jeszcze się pytasz? - uśmiechnęłam się i poszłyśmy do niedalekiej pizzerii. Po długich "kłótniach", którą pizzę mamy wybrać w końcu poszłyśmy na kompromis i wzięłyśmy połowę mojej ulubionej a połowę Lauren. 

- Camz, uspokój się - zaśmiała się - w tym sporze myślałam, że w końcu mi przyłożysz w głowę tak się wczułaś - uśmiechała się do mnie a ja to odwzajemniłam

- Nie uderzyłabym Cię Lo, nigdy - patrzyłam się w jej oczy a potem na usta i sama oblizałam swoje odwracając po chwili wzrok na idącą w naszym kierunku kelnerkę z naszymi napojami. Napiłam się i wzrokiem powędrowałam na wystrój lokalu. Może nie był jakoś wystrojony na bogato ale było przytulnie, że aż chciało się siedzieć. Widziałam kątem oka jak dziewiętnastolatka się mi przygląda. Uśmiechnęłam się pod nosem i wróciłam na nią wzrokiem unosząc brew. Dziewczyna się speszyła i odwróciła głowę w stronę okna. Zaśmiałam się cicho widząc jej reakcję i odstawiłam Colę na stół. 

- Ktoś tu spalił buraczka - uśmiechnęłam się szeroko a ona schowała twarz w ręce śmiejąc się - nieee... - jęknęła niezadowolona, że to dostrzegłam. 

- Oj nie wstydź się - złapałam jej dłonie i odsunęłam je by na nią spojrzeć. Rzeczywiście, była lekko czerwona. Wyszczerzyłam się patrząc na nią - Camz, proszę Cię, nie patrz tak na mnie - mruknęła mając smutny wyraz twarzy. Przygryzłam lekko wargę i zabrałam swoje ręce z jej kiedy usłyszałam głos kelnerki informujący nas iż przyniosła nam upragnione danie. Kiedy odeszła od razu zaczęłyśmy je konsumować. Uwielbiam pizzę, bo kto tego nie lubi? 

- Pycha... - mruknęłam z całymi ustami a Lauren się zaczęła śmiać kiedy przeżuła - co? - spojrzałam się na nią

- Nie mówi się z pełnymi ustami ale w twoim wykonaniu to wyglądało uroczo - uśmiechnęła się i kontynuowała jedzenie. Zaczyna mnie lekko irytować, że robi wszystko tak by było kulturalnie, żeby było czysto i ubrania perfekcyjnie poskładane ale z drugiej strony to dobrze, bo nie będzie taką bałaganiarą jak Camila Cabello. Kiedy zjadłyśmy dziewczyna wyjęła portfel

- Daj spokój ja zapłacę - zaśmiałam się. Chciała coś już powiedzieć ale jej przerwałam - Nie przyjmuję sprzeciwu. Następnym razem ty zapłacisz - puściłam jej oczko i poszłam zapłacić na pyszne jedzenie. Dałam kobiecie zza lady 30$ i nie biorąc już reszty wróciłam do Lauren.

- Odprowadzę się do domu.

Lauren POV 

Uśmiechnęłam się kiedy to powiedziała i wstałam z miejsca a potem wyszłyśmy z lokalu. Camila przetrzymała mi drzwi ale znając ją to pewnie tylko po to żeby popatrzeć na mój tyłek lecz nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie. Nawet polubiłam gdy patrzy na mnie w ten sposób. Nie spieszyłyśmy się za bardzo. Po drodze rozmawiałyśmy nawet na najgłupsze tematy. Przez ten cały czas gdy byłyśmy razem ani razu nie pomyślałam o Zaynie i o tym co mi zrobił. 

- Nie bolało jak robiłaś te wszystkie tatuaże? - zapytałam spoglądając na dziewczynę obok a ona się zaśmiała - może trochę, nie za bardzo. Da się przyzwyczaić. - uśmiechnęła się do mnie

- Ja mam jeden - mruknęłam a ona uniosła brew - Tak? Gdzie? Nie zauważyłam. Zgarnęłam moje włosy na jeden bok i pokazałam jej tatuaż na karku

- Ładny, dawno robiłaś?

- Jakiś rok temu - posłałam jej uśmiech a ona go odwzajemniła.  - Chciałabyś się kiedyś ze mną jeszcze spotkać? Mogłybyśmy pójść na jakąś imprezę razem - patrzyła się na mnie kiedy wypowiadała te słowa. Czy powinnam się zgodzić? W sumie Zayna już nie ma w moim życiu i nikt nie będzie mi dyktował z kim mogę się spotykać a z kim nie, w końcu już jestem dorosła i wiem co mi wolno a co nie. Czekała na moją odpowiedź przygryzając swoją wargę. Niech ona przestanie to w końcu robić, bo to mnie doprowadza do szaleństwa choć nie powinno. 

- Pewnie, czemu nie.  Chętnie gdzieś z Tobą wyjdę - powiedziałam w końcu a na jej ustach zawitał szczery uśmiech. - Podaj mi swój numer, to w razie czego się zdzwonimy - oblizała swoje usta. Robi to specjalnie czy co? Kiwnęłam głową i zaczęłam jej dyktować swój numer a potem puściła strzałkę bym mogła zapisać sobie jej. Po jakimś czasie byłyśmy w końcu obok mojego domu. Spojrzałam na telefon. Była godzina 19:21, czyli rodzice nie powinni być źli, że o tej wróciłam. Odwróciłam się do Camz i po chwili ją przytuliłam, dziewczyna się zawahała lecz odwzajemniła uścisk i pogładziła delikatnie po plecach.

- Dziękuję za wszystko Camz, naprawdę, dzięki Tobie zapomniałam o tym wszystkim - uśmiechnęłam się do niej - Nie ma za co Lauren, jakby co możesz zawsze zadzwonić czy przyjść gdy będziesz mieć problem - puściła mi oczko jak to ma w zwyczaju żeby wywołać u mnie zawstydzenie i za każdym cholernym razem jej się udaje. Pokręciłam głową i udałam się do środka mieszkania. Kiedy weszłam do środka usłyszałam rozmowę.

- Mamo, tato jestem już! - odpowiedziałam wciąż mając niesamowity humor. Rozmowa ucichła więc poszłam do salonu a gdy tylko zobaczyłam kto siedzi z moimi rodzicami w jednym momencie cały mój udany dzień z Camilą poszedł na marne. 

"Bad Things" || Camren || ✔Where stories live. Discover now