Rozdział 24

3.6K 207 40
                                    


Camila POV

Spojrzałam się na Lauren, która siedziała obok mnie i czekała aż zacznę mówić. To trudne ale nie chcę już ukrywać prawdy. To przez Malika straciłam swoją kochaną rodzinę i stałam się taka jaka jestem teraz. Nigdy mu tego nie wybaczę, bo jak można wybaczyć takie coś? Nie da się. 

- Nie wiem czy mówił Ci jak się poznaliśmy - zaczęłam a ona kiwnęła głową - mówił, że się poznaliście w szkole, bo chodziliście razem do klasy. - kiwnęłam głową na znak, że rozumiem

- Tak, to chyba jedyna prawda jaką Ci powiedział. No dobrze  to ja zacznę ale proszę daj mi dokończyć mimo tego co zaraz usłyszysz - spojrzałam jej w oczy

- Dobrze.

- Byłam w szczęśliwej rodzinie, może nie zarabiali moi rodzice kokosów ale starczało nam na podstawowe rzeczy, miałam o 11 lat młodszą siostrę Sofię. Kochałam ich ponad życie, nie sądziłam, że mogłabym ich stracić w taki sposób... - wzięłam głęboki wdech starając się złożyć dobrze zdania

- Kiedy Zayn skończył 17 lat zaczął zadawać się z podejrzanymi typkami, wiesz, ćpanie, chlanie i tak dalej... no więc po jakimś czasie wkręcił w to też mnie. Mówił, że będzie fajnie i nic mi nie grozi póki jest ze mną. Miałam wtedy 16 lat. Byłam głupia, że tak mu zaufałam, powinnam od razu odmówić tego chujstwa. Nadal nie mogę się z tym pogodzić. Trwało to rok, było nawet dobrze, nic nie wychodziło poza kontrolę aż w końcu, On kazał mi spróbować czegoś nowego. Mówił, że też już wziął i jest zajebiście. Niewiele myśląc wzięłam to. Nie wiedziałam wtedy, że on mnie chce zaćpać i coś zrobić. Pamiętasz, że nienawidzę jak on się zwraca do mnie "Karla",  prawda? Więc... - czułam jak zbierają mi się pod powiekami wspominając te okropne zdarzenie

- Shh.. Camzi - przytuliła mnie i pogłaskała po głowie. Wzięłam głęboki wdech i kontynuowałam.

- Nie wiedziałam za bardzo co się dzieje. Zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju. Robiłam wszystko posłusznie, za cholerę nie wiem co to było za świństwo. Położył mnie na łóżko i po prostu bez żadnych skrupułów zaczął mnie rozbierać, do naga. Chciałam się jakoś bronić ale to na nic. Jak się domyślasz nie mógł mnie zgwałcić "w ten sposób" więc zrobił to od tyłu. To tak okropnie bolało, kiedy jemu to sprawiało przyjemność jęczał moje pierwsze imię czyli Karla... - mówiłam drżącym głosem ale za wszelką cenę chcę jej wszystko opowiedzieć. 

- Po tym wszystkim... Nie wiem dokładnie co się działo, jakby narkotyk działał jeszcze mocniej, słuchałam jego wszystkich poleceń. Ubrał mnie i dał mi siekierę... - nie dokończyłam, bo Lauren mi przerwała

- Nie musisz dokańczać, wiem co się dalej stało... To nie jest Twoja wina Camila - spojrzała w moje oczy i wytarła kolejno lecące łzy na moich policzkach.

- Czuję, że to jest tylko i wyłącznie moja wina, bo gdybym tego nie wzięła, nic by się nie stało i nie siedziałabym tutaj zapłakana tylko bawiła się z Sofi i rozmawiała z rodzicami jak nam minął dzień. Zayn mnie tego wszystkiego pozbawił. - przełknęłam ślinę i zacisnęłam usta


Lauren POV

Słuchałam tego co mówiła Camila od początku do końca. Zayn opowiedział wszystko ale tak żeby było, że to Ona jest tą najgorszą. Nie wiem czemu on jej to zrobił. Jak ja mogłam być z takim człowiekiem, ja pierdole... Chciał zgwałcić dziewczynę drugi raz jak nie więcej a o tym nie wiem. Jest popierdolonym człowiekiem, nie wiem jak tacy ludzie mogą chodzić po tym świecie.

- Nie musisz dokańczać, wiem co się dalej stało... To nie jest Twoja wina Camila - spojrzałam się w zapłakane brązowe oczy dziewczyny

Zrobiło mi się naprawdę smutno i przykro po tym co chwilę później powiedziała. Złapałam jej twarz w dłonie i czule pocałowałam w usta. Zaskoczyło ją to ale po chwili to odwzajemniła i położyła dłoń na moim policzku. Pogłębiłam nasz pocałunek dołączając do niego język. Poczułam jej język na moim więc mimowolnie się na to uczucie uśmiechnęłam. Po chwili się oderwałyśmy od siebie czując brak tlenu.

- Nie pozwolę, by stała się Tobie jakakolwiek krzywda - szepnęłam w jej usta. Zaśmiała się a ja zmarszczyłam brwi 

- Mnie już nikt nie da rady skrzywdzić, kochanie. To ja to powinnam powiedzieć do Ciebie - mruknęła w moje usta i cmoknęła je. Uśmiechnęłam się smutno po jej słowach i mnie przytuliła. Schowałam twarz w zagłębienie jej szyi i przymknęłam oczy. Mogłabym tak trwać codziennie i mi by się nie znudziło. To takie wspaniałe uczucie, że komuś na Tobie zależy i chce dla Ciebie jak najlepiej. Trafiłam na anioła i nie mogę tego zaprzeczyć. Nikt nie może. Po chwili poczułam wibrację w jej prawej kieszeni. Jęknęłam niezadowolona i się odsunęłam od dziewczyny.

- Maruda - stwierdziła, wyjęła telefon, spojrzała na wyświetlacz i włączyła na głośno mówiący.

- Halo DJ? - mruknęła patrząc się na mnie z uśmiechem

- Hej Mila! Otwórz mi drzwi, bo stoję i czekam a chyba dzwonek Ci się popsuł skoro mi nie otwierasz, pizdo - mówiła szybko oburzona a Camila się zaśmiała 

- Już idę, czekaj - rozłączyła się i spojrzała na mnie - poznasz Dinah, trzeźwą - zaśmiała się i pocałowała mnie przed tym jak wstała. Poszła do drzwi a ja słyszałam ich rozmowę, było to małe mieszkanie więc wszystko było słychać

- Wow, Dinah, kiedy zmieniłaś kolorek? - usłyszałam donośmy śmiech Camili na co się sama uśmiechnęłam

- Wczoraj, zmieniłam go wczoraj a po za tym czyje to buty? Nie przypominam sobie byś w takich popieprzała po mieście - zmarszczyłam brwi. Pewnie mówi o moich butach.

- Lauren jest u mnie - odpowiedziała Camz krótko.

- To ja przyjdę później 

- Nie, chodź. Poznasz ją. - słyszałam jak Dinah  protestowała. Spojrzałam się w okno. 

- Lo! Poznaj wreszcie moją kochaną, niepowtarzalną przyjaciółkę, Dinah Jane Hansen aka DJ! - Camila zaczęła teatralnie przedstawiać swoją przyjaciółkę, momentalnie wybuchłam śmiechem tak jak blondynka.

- A idźcie Wy... - westchnęła. Podeszłam do Dinah i podałam jej rękę

- Lauren Jauregui - uśmiechnęłam się a ona uścisnęła moją dłoń - Dinah Jane - zaśmiała się. Zaczęłam z nią rozmawiać. Ona i Camila pomimo swojego wyglądu są naprawdę sympatycznymi osobami, miło się z nią rozmawiało. Widziałam kątem oka jak Camila wywraca oczami na to, że jesteśmy sobą zajęte.


Zayn POV

Widziałem jak Lauren idzie do domu Camili. Wkurzyłem się tym, bo na pewno powiedziała jej jak było naprawdę. Wyjąłem telefon i zacząłem wydzwaniać do Brada. Nosz kurwa, czemu on nie odbiera wtedy kiedy najbardziej tego potrzebuje?! Dopiero po dziesiątym połączeniu odebrał.

- Kurwa, idioto, co ty robisz, że nie odbierasz? - warknąłem na niego

- Zamknij się, szukałem telefonu.

- Dobra, nieważne. Słuchaj mnie, bo nie mam zamiaru powtarzać. Musimy coś zrobić z Karlą, bo kurwa nam zabiera Lauren, rozumiesz? Zaufała tej suce i ciężko nam będzie przekonać ją do mnie. Muszę udawać porządnego a ty mi w tym pomożesz. Kiedyś Ci się nią odwdzięczę a teraz zbieraj swoje dupsko i spotykamy się u mnie - rozłączyłem się i pojechałem z powrotem do swojego domu.

Kiedy byłem na miejscu wyszedłem ze swojego samochodu i udałem się do środka. Czekałem na to aż Brad się łaskawie zjawi i zaczniemy opracowywać nasz plan. Musimy to zrobić nie ma innej opcji. Lauren trochę pocierpi a potem o niej zapomni. Chłopak zjawił się po 10 minutach.

- Wreszcie, chodź za mną - machnąłem ręką i poszliśmy do mojego gabinetu.

- Plan jest taki. Lepiej żebyśmy to dobrze wykonali, bo źle skończymy, więc słuchaj. 

Zacząłem mówić mu swój plan.

Oby nam to wszystko wypaliło.


*************

Witam Was!

Niestety, z przykrością muszę was poinformować iż "Bad Things" powoli dobiega końca. Nie jestem w stanie określić za ile rozdziałów to się stanie. I tu kieruję do Was pytanie chcecie żeby:

Zayn nie żył = bad end

Zayn żyje = happy end

Decyzja należy do was kotki ;)

"Bad Things" || Camren || ✔Where stories live. Discover now