Rozdział 11

3.6K 250 1
                                    


Lauren POV

- Nie wiem czy mamy o czym gadać, Lauren - powiedziała oschle co mnie zabolało. Nigdy nie była wobec mnie taka co najwyżej sprośna ale to nawet lubiłam. - Idź do swojego chłopaka, bo się niecierpliwi żeby Cię przelecieć tylko kurwa potem do mnie nie przychodź o pomoc, bo mam już w dupie co się z Tobą stanie - wyrwała swoją dłoń a do moich oczu napłynęły łzy. Nie mogę uwierzyć, że się ode mnie odsuwa... Ale jej się nie dziwię, też bym była zła gdyby ktoś tak postąpił. Nie miałam wyjścia.

- Proszę Cię... to nie tak jak myślisz - próbowałam zachować normalny głos ale mi się załamał. Dlaczego tak bardzo mi na niej zależy? Może dlatego, że mnie obroniła?

- To jak? Bo jestem w chuj ciekawa co on wymyślił i znowu jesteście szczęśliwą parką, no co?! - w jej oczach był gniew. Przełknęłam ślinę. Zgubiłam język w ustach żeby coś powiedzieć, co się ze mną stało?

- Mów kurwa, bo nie mam całej nocy żeby przestać ją w kiblu i to w dodatku z Tobą - wyrzuciła ręce w powietrze z frustracji i oparła się o ścianę zakładając wytatuowane ręce na piersi. Westchnęłam i spojrzałam na nią. Usiadłam na krawędzi wanny.

- Po prostu to wszystko nie tak jak myślisz... Nie kocham Zayna, uświadomiłam sobie to już dawno a po tym co chciał zrobić utwierdziło mnie jeszcze bardziej w tym przekonaniu. - zacisnęłam usta starając się logicznie złączyć zdania. Zdecydowanie za dużo wypiłam... Camila zobaczyła mój dyskomfort spowodowany alkoholem i otworzyła drzwi

- Chodź, wyjdziemy na dwór się przy okazji przewietrzyć, bo nie chcę żebyś mi tu puściła pawia - mruknęła a ja się cicho zaśmiałam co spowodowało u niej lekki uśmiech. Wyszłyśmy z pomieszczenia i zeszłyśmy po schodach. Po chwili poczułam ucisk na ramieniu a potem ktoś mnie odwrócił do siebie 

- Lauren, co ty robisz? - ujrzałam Zayna przed sobą. Kątem oka widzę jak Camila kręci głową z zirytowania - muszę iść się przewietrzyć, źle się czuję - powiedziałam na tyle by usłyszał przez ten hałas

- Pójdę z Tobą a ona może iść się dalej bawić, nie zajmuj jej czasu. Prawda Karla? - spojrzał się na nią. Od razu na niego spojrzała zaciskając szczękę - Nie nazywaj jej tak Zayn. I wyjdę z nią. Chcę z nią pogadać, zostań tu, niedługo wrócę - odsunęłam się a on mnie przyciągnął do pocałunku pokazując dziewczynie obok, że "jestem jego". Usłyszałam jej śmiech i po chwili poszłyśmy do wyjścia. Gdy byłyśmy już na dworze usłyszałam jej głos.

- On jest żałosny - burknęła zła. Pokiwałam głową i szłam za nią sama nie wiem gdzie. Po jakimś czasie byłyśmy w oddalonym od budynku i ludzi miejscu gdzie spokojnie mogłyśmy porozmawiać. Czułam, że nie jesteśmy razem, ciągle się rozglądałam ale nie zauważyłam nic co by mogło mnie zaniepokoić. Usiadłam obok Camili na pniu drzewa. 

- No więc słucham. Teraz możesz mówić bez obawy, że zwymiotujesz - mruknęła z uśmiechem - przestań tak mówić... nie było aż tak źle - uśmiechnęłam się lekko i oblizałam usta. 

- No więc... może zacznę od tego iż rodzice uważają Zayna za perfekcyjnego chłopaka i chcą bym z nim była mimo wszystko, wiesz... jest bogaty itd a oni nie chcą bym się spotykała z kimś kto jest biedny i nie ma przed sobą przyszłości - zagryzłam nerwowo wargę a po chwili kontynuowałam widząc, że Camila mnie słucha i nie zamierza przerywać mojej wypowiedzi

- Kiedy wróciłam dziś do domu on siedział z rodzicami w salonie czekając na mnie z kwiatami i ubrany w drogi garnitur, idealnie uczesany. Zaczął mnie przy nich przepraszać i obiecywał, że mnie już nigdy nie skrzywdzi i będzie co to tej sprawy cierpliwy. - wzięłam głęboki wdech - mój tata mi też powiedział, że każdy zasługuje na drugą szanse mimo tego co zrobił. Nie chciałam ich zawieść, nie zniosłabym ich jakby na mnie potem patrzyli, że źle zrobiłam dlatego mu wybaczyłam, z przymusu. Camz ja naprawdę nie chciałam tego robić ale zrozum mnie - spojrzałam w końcu na nią a ona się patrzyła przed siebie jakby nad czymś myślała 

- Czyli Go nie kochasz i jesteś z nim, bo rodzice Ci każą? - zapytała dłubiąc butem w piasku

- Właśnie tak... to nie tak, że tego chcę. Mam nadzieję, że nadal chcesz ze mną utrzymywać kontakt ale jeśli nie to zrozumiem. Dziękuję, że mogłam Ci wyjaśnić sprawę. Wrócę już do środka. - uśmiechnęłam się i wstałam ale to co zrobiła chwilę później mnie kompletnie zatkało.


Camila POV

Szłam do najcichszego miejsca by Lauren mogła pomyśleć co dokładnie powiedzieć a ja się zastanawiałam jak mi wytłumaczy, że wybaczyła temu skurwielowi próbę gwałtu na sobie. Kiedy byłyśmy na miejscu usiadłam od razu na pniu. Zaczęłam słuchać co ma mi do powiedzenia i szczerze? Chciałam zabić jej rodziców za to, że kurwa popierają  tak toksyczny związek. Cóż za ironia losu. Jak można być tak  głupim by patrzeć tylko na to czy związek się opłaca a nie na to czy dziecko jest szczęśliwe. Popierdolone na maksa.  Dziewczyna opowiadała od początku a ja jej uważnie słuchałam mimo, że na nią nie patrzyłam. Kiedy skończyła zaczęłam się bawić piaskiem chcąc wykopać dołek butem.

- Czyli Go nie kochasz i jesteś z nim, bo rodzice Ci każą?  - zapytałam chcąc się na sto procent upewnić czy dobrze usłyszałam słowo po słowie.

- - Właśnie tak... to nie tak, że tego chcę. Mam nadzieję, że nadal chcesz ze mną utrzymywać kontakt ale jeśli nie to zrozumiem. Dziękuję, że mogłam Ci wyjaśnić sprawę. Wrócę już do środka. - widziałam kątem oka jak się uśmiecha. Ile bym dała by ten uśmiech trwał wiecznie. Wstała z pnia a ja nie mogłam tak po prostu jej puścić żeby sobie poszła. Złapałam ją za nadgarstek i szybko wstałam przywierając swoimi ustami do jej. Smakowały truskawkowym błyszczykiem. Dziewczyna stała nieruchomo nie wiedząc co zrobić. Położyłam dłonie na jej policzkach i przygryzłam lekko jej wargę. Usłyszałam jej cichy jęk ale po chwili udostępniła mi dostęp do swoich ust więc bez wahania pogłębiłam nasz pocałunek. Poczułam jak kładzie dłonie na moich biodrach i przyciąga mnie bliżej siebie. Uśmiechnęłam się przez pocałunek. Nie trwało to długo, bo komuś się oczywiście zachciało pójść w naszą stronę i nam przeszkodzić.

- Co do chuja?! - usłyszałam i się niechętnie oderwałam od dziewczyny. Od razu zasłoniłam ją swoim ciałem widząc jak osoba zbliża się do nas.

Tylko nie ona... 


******

O Mój Boże, nie mogłam w to uwierzyć! "Bad Things" znajduje się na 529 miejscu w fanfiction! Dziękuję Wam ludzie, to dzięki wam! ♥

"Bad Things" || Camren || ✔Where stories live. Discover now