Rozdział 35

2.9K 213 19
                                    


Lauren POV

- Tak, to ja - dodałam po chwili. Widziałam niezadowolenie na twarzy Camili. Nic dziwnego. Spojrzałam się na dziewczyny

- Przepraszam, spotkamy się jutro dobrze? - posłałam im lekki uśmiech. Na szczęście po chwili wyszły. Zostałyśmy tylko ja i Camz.

- Przyjdź tutaj, musimy porozmawiać - znowu usłyszałam głos ojca. Co on ode mnie chce? Po za tym, mieli wrócić dopiero za dwa dni, co do cholery. Wzięłam swoją dziewczynę pod rękę i poszłam z nią do salonu skąd dochodził głos.

- Tak tato? - odezwałam się od razu a oni na mnie spojrzeli.

- Co ona tu robi, do cholery - uniósł głos ale mama go złapała za rękę powstrzymując go od czegoś gorszego. Mężczyzna na nią spojrzał i zmarszczył brwi ale po chwili odwrócił głowę w naszą stronę.

- Zapytam jeszcze raz. Co ona robi w naszym mieszkaniu? - wstał i założył ręce na piersi wyczekując ode mnie odpowiedzi. Usłyszałam ciche westchnęcie Camili.

- Camila została pobita i jej pomagam - wyjaśniłam a mama otworzyła szerzej oczy - że co? Przez kogo? - odezwała się i podeszła bliżej nas.

- Nic dziwnego, takich dziwaków trzeba karcić - warknął mój ojciec a matka na niego spojrzała. Widziałam, że ona się martwi a on ma to kompletnie w dupie. Taki z niego wspaniały ojciec. Do chuja nie podobne.

- Mike! Przestań tak mówić! To przyjaciółka twojej córki. - uniosła głos. Jego widziałam wkurzonego i to nie raz ale mamę? Bardzo bardzo rzadko i to nie tak jak teraz. Przyjaciółka. Ciekawe ile jeszcze o mnie nie wiedzą. Chciałabym im teraz to powiedzieć ale prawdopodobnie Michael wyrzuci mnie na zbity pysk a Camili jeszcze coś zrobi.

- Mamo, czy możemy z Tobą porozmawiać w moim pokoju, bez ojca? - zaznaczyłam specjalnie dwa ostatnie słowa i usłyszałam prychnięcie z jego strony.

- No ładnie. Jeszcze będziecie jakieś głupie tajemnice przede mną mieć? - podszedł do nas a ja się cała spięłam. Co jeśli mnie uderzy? Fakt, nigdy tego nie zrobił ale nieraz miałam takie wrażenie, że jest bliski tego. I właśnie teraz też jest taki moment.

- Gdybyś był taki jak mama to bym nie miała przed Tobą żadnych tajemnic - odpyskowałam mu. Widziałam jak się złości poprzez zaciśniętą szczękę. Chwila prawdy.

- Zejdzcie Wy mi wszyscy z oczu - warknął i poszedł gdzieś a chwilę potem usłyszałam trzask drzwi frontowych. Wyszedł.

- No dobrze. Skoro wyszedł to możemy porozmawiać tutaj. Co się dzieje Lauren? Widziałam przed naszym wyjazdem, że coś jest nie tak ale nie chciałam zaczynać tematu przy ojcu, dobrze wiesz dlaczego - westchnęła a ja usiadłam obok niej na kanapie a koło mnie Camila.

-Pamiętaj, że możesz mi powiedzieć wszystko. Nie jestem jak twój Tata. - posłała mi ciepły uśmiech a ja wzięłam głęboki wdech.

- To może zacznę od początku. - zaczęłam mówić. Widziałam kątem oka jak Camila nerwowo bawi się palcami. Mam nadzieję, że nie będzie tak źle jak ona myśli.

- Um,  jak już pewnie wiesz nie jestem z Zaynem już dawno. Jest zazdrosny o Camile, że niby ona mu mnie odebrała. Oni się kiedyś znali, byli przyjaciółmi a teraz się nienawidzą. Zayn nie mógł odrzucenia z mojej strony. Wziął swojego kolegę i porwali razem Camile. Przetrzymywali ją gdzieś i traktowali jak śmiecia. Oni ją tam torturowali. Wczoraj dopiero się odnalazła. Uciekła im i przyszła z tym do mnie. O 4 w nocy mamo... Dziś już się lepiej czuje ale wciąż źle. Wróciłyśmy niedawno ze szpitala. Ma złamane żebro  i różne rany ale nie zagrażają życiu czy coś...

No teraz chyba czas na gwóźdź programu, prawda? No dobra, wiem, że mnie nie wyjebiw z domu ale i tak się tego boję.

- Tak mi przykro dziewczyny... złożyłyście to na policję? - zapytała mama patrząc na nas z troską.

- Tak, kiedy zniknęła pojechałyśmy z dziewczynami złożyć powiadomienie ale i tak pewnie nie kiwnęli palcem...

- Zajmę się tym kochanie, nie martw się. Zayn i ten drugi z pewnością odpowiedzą za to i zapłacą surową karę.

Camila POV

Kiedy to usłyszałam uśmiechnęłam się lekko do Lauren, która na mnie spojrzała zadowolona. Nie umiałam wyrazić jak bardzo się cieszę, że ten śmieć odpowie za wszystko co zrobił. Nie zawaham się opowiedzieć przed sądem co zrobił kiedyś mi. Z pewnością dostanie wtedy większą karę. Chciałabym żeby już było po wszystkim i po prostu cieszyć się życiem u boku Lauren. Właśnie, apropo tego. Jestem bardzo zestresowana jak jej mama zareaguje na to, że nie jesteśmy tylko przyjaciółkami tylko łączy nas miłość.

- Mamo, chciałybyśmy z Camilą ci o czymś powiedzieć - zaczęła brunetka. O cholera, to już teraz. Nie nie nie. Mój Boże. Powinnam być pewna siebie. Tak. Camila Cabello się nie boi. Spojrzałam się na Panią Jauregui i posłałam jej uśmiech.

- Tak... Właśnie... - mruknęłam cicho mając nadzieję, że Lauren mnie z tego wyręczy. Gdzie tam. Siedzi cicho i czeka. Odchrząknęłam i oblizałam szybko suche oraz popękane usta.

- No więc... chodzi o to... - wzięłam kilka wdechów

- Mamo! Tato! Co na kolację?! - usłyszałam dziewczęcy głos dochodzący ze schodów. Zauważyłam jak moja dziewczyna przewraca oczami z irytacji.

- Taylor, nie teraz. Rozmawiam z Lauren! - odpowiedziała jej kobieta. Ujrzałam dziewczynę podobną trochę do Lauren. Jej siostra. Ah no tak. Kiedyś nas przyłapała, prawie.

- Ou... coś się tu dzieje... Więc gdzie tata?  - zapytała ponownie patrząc się pomiędzy nami wszystkimi.

- Wyszedł ale gdzie to nie wiem. Był wkurzony. - oznajmiła Lo.

- Nic nowego - wywróciła oczami najmłodsza z nas i gdzieś poszła. Najprędzej do kuchni by coś zjeść. Odwróciłam wzrok w kierunku mamy mojej dziewczyny.

- Kontynuuj Camila - uśmiechnęła się do mnie co dało mi trochę więcej pewności siebie. Jest o wiele lepsza, milsza, wyrozumiała niż jej popieprzony mąż.

- Bo... - znowu mój jeszcze nie zaczęty monolog został przerwany tym razem przez męski głos a po  chwili w salonie pojawił się wysoki chłopak. Pewnie jej brat.

- Mamo, gdzie ojciec? Muszę się coś go spytać - spojrzał się na rodzicielke całkiem nas ignorując

- Wyszedł i nie mam bladego pojęcia kiedy wróci. A teraz proszę Cię zostaw nas same - powiedziała już trochę też zirytowana. Lauren się zaśmiała cicho. Spojrzałam się na nią marszcząc brwi

- Wybacz... chyba nigdy się do tego nie zabierzesz, bo ciągle ktoś nam przerywa - mruknęła i po chwili widząc moją powagę sama stała się taka.

- Dobrze. Pani Jauregui. Chciałyśmy Pani powiedzieć, że ja i Lauren... spotykamy się. Jesteśmy parą - w końcu powiedziałam kobiecie te parę jakże trudnych słów. To nie jest takie łatwe jakby się wydawało. Na jej twarzy malowało się zdezorientowanie? Szok? Nie umiem określić wyrazu jej twarzy.

- Że wasza dwójka... coś jak chłopak i dziewczyna? - zapytała jeszcze dla pewności. Pokiwałyśmy z Lauren głowami

- Tak mamo, Camila to moja dziewczyna... mamy zacząć uciekać? - zażartowała dla rozluźnienia atmosfery.

- Że kurwa co?!

O kurwa nie. Już po nas.

"Bad Things" || Camren || ✔Where stories live. Discover now