Rozdział 10

3.8K 246 27
                                    

Lauren POV

- Lauren...

- Zayn? - patrzyłam na niego wryta. Po co on tu przyszedł do cholery? Spojrzałam się na rodziców - Co on tu robi? Po co go wpuściliście? - zapytałam będąc bliska wybuchu.

- Lauren posłuchaj... - zaczął tata - wiem, że może wam się nie układało ale każdy zasługuje na drugą szansę, Zayn już nas przeprosił, przyjęliśmy jego przeprosiny i proszę córko byś uczyniła to samo. Każdy popełnia w swoim życiu błędy i się na nich uczy a Zayn właśnie taki błąd popełnił oraz wyciągnął z tego wnioski. - zakończył swoją wypowiedź a ja zacisnęłam usta. Jak oni mogą mu wybaczyć takie coś? A może to ja wyolbrzymiam i powinnam o tym zapomnieć? Chłopak podszedł do mnie i spojrzał mi oczy

- Przepraszam Laur... Wiem, że popełniłem błąd zmuszając Cię do tego ale zrozumiałem co zrobiłem i obiecuję, że będę cierpliwy. Kocham Cię i nie wyobrażam sobie Cię stracić, proszę wybacz mi - mruknął smutno. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Powinnam mu wybaczyć czy raczej wyrzucić go z domu? Spojrzałam się na rodziców którzy stali wpatrując się w nas. Tato kiwnął do mnie głową bym to zrobiła. Westchnęłam i wróciłam wzrokiem na Zayna. Nie chciałam zawieść moich rodziców.

- Dobrze... wybaczę Ci to - mruknęłam a na ich twarzach zagościł uśmiech. Chłopak mnie przytulił. Niechętnie to oddałam i po chwili dał mi kwiaty - dziękuję Lo - uśmiechnął się szerzej a ja od razu na niego spojrzałam

- Nie nazywaj mnie tak - mruknęłam a on zmarszczył brwi - dlaczego? - zapytał nie wiedząc o co chodzi

- Po prostu nie chcę żebyś się tak do mnie zwracał, mów do mnie normalnie - pokiwał głową rozumiejąc i mnie pocałował.

A ten uroczy skrót jest przeznaczony tylko dla jednej osoby.

To nie jest normalne, że podczas pocałunku ze swoim znowu chłopakiem myślę o tej dziewczynie. Odwzajemniłam go niechętnie i rozejrzałam się za rodzicami. Podeszli do nas i życzyli dalszej zgody i szczęścia w związku. Uśmiechnęłam się nieszczerze w ich stronę. Wyszliśmy z Zaynem na spacer. Po długiej ciszy chłopak się wreszcie odezwał.

- Masz może ochotę pójść na imprezę? John organizuje u siebie domówkę i będzie sporo osób - uśmiechnął się do mnie ukazując rząd białych zębów.

- Możemy pójść, dawno nigdzie razem nie wychodziliśmy - mruknęłam udając ekscytację. Tak naprawdę nie chciała nigdzie wychodzić, wolałabym spędzić go dalej z Camilą niż z nim i to na jakiejś imprezie gdzie połowa będzie rzygać po kątach. Starałam się myśleć pozytywnie w tej sytuacji ale się chyba nie da. Wybaczyłam chłopakowi który o mało mnie nie zgwałcił. Domyślam się jakie jest zdanie Camz o tym ale nie mogę nic poradzić, że rodzice pragną bym z nim była. Jak już kiedyś wspomniałam uznają Go za idealną partię dla mnie. Nie chcę ich zawieść dlatego się zgodziłam mu to przebaczyć choć Chris pewnie nie byłby z tego zadowolony i zrobiłby coś Zaynowi.

- Dalej się zadajesz z Karlą? - zapytał mnie a ja zmarszczyłam brwi. On tak nazywa Camilę ale czemu ona się tak denerwuje kiedy on wypowiada te imię - Tak, nie jest taka groźna jak mówiłeś - mruknęłam a on westchnął

- Ona naprawdę jest niebezpieczna Lauren... Nie chciałbym Ci zabraniać się spotykać z kim byś chciała ale naprawdę chcę Cię ochronić przed nią - zaśmiałam się bez krzty humoru - Ty siebie słyszysz? Niedawno to ty chciałeś mnie zgwałcić, a kto mnie przed tym uratował? Właśnie ta niebezpieczna osoba o której mówisz, więc przestań pieprzyć głupoty na jej temat, bo już nie będę patrzeć na rodziców i na dobre z tobą skończę - uniosłam głos. Widziałam jak chłopak walczy z tym by mnie nie uderzyć. Zacisnął mocno szczękę przez co była bardziej widoczna, powinno to dla mnie być seksowne ale jakoś mnie to nie podnieca jak inne dziewczyny z naszej szkoły.

"Bad Things" || Camren || ✔Where stories live. Discover now