Rozdział 34

3.3K 215 39
                                    

Lauren POV

- Nie! - krzyknęłam i po chwili się zaśmiałam widząc jak Dinah wnosi do domu wielkiego misia.

- Co to ma być Di? - zakryłam usta ręką nie mogąc się przestać śmiać. Za nią weszły dziewczyny. 

- Przyniosłam Mili jej ulubionego misia, zejdź mi z drogi, idę do niej - mruknęła a ja się posłusznie odsunęłam kręcąc głową. Spojrzałam się na resztę i uśmiechnęłam się.

- Chcecie coś do picia, cokolwiek? - zapytałam ale one pokręciły głowami i poszły w ślad za DJ. No super, nawet moje przyjaciółki już mnie ignorują. Wywróciłam oczami i udałam się za nimi. Weszłam do pokoju i zastałam najsłodszy widok na świecie. Camila przytulała się do swojego misia którego dała jej blondynka. Nie mogłam się napatrzeć na ten rzadki widok. Camila zwykle udaje twardzielkę a tu proszę. 

- Aww Camzi, jesteś taka urocza - zaśmiałam się a ona odrzuciła go na łóżko

- Nie prawda - burknęła a dziewczyny się zaśmiały z jej reakcji na mój widok.

- Nie czas na czułości, gołąbeczki. Musimy zawieść naszą kalekę do szpitala ale pierw sobie zrobimy selfie! - odezwała się Dinah a ja jej bez wątpienia przytaknęłam lecz Camila jęknęła niezadowolona. 

Dinah wyjęła swój telefon i włączyła przednią kamerkę. Wszystkie zapozowałyśmy.

- No dobra. Już, wstawaj - podeszłam do niej by jej pomóc kiedy zrobiłyśmy sobie zdjęcie. Pomogłam jej wstać i ubrałam jej swoje buty, może były trochę za duże ale lepiej to niż za małe. Wpakowałam ją na tylne siedzenia auta Dinah i zapięłam pas a potem usiadłam obok niej robiąc to samo dla swojego bezpieczeństwa. Dziewczyna wzięła moją dłoń w swoją i splotła nasze palce. Uśmiechnęłam się do niej. Reszta wsiadła do samochodu i pojechałyśmy do szpitala. 

- Naprawdę musimy tam jechać? - westchnęła po chwili nasza poszkodowana

- Musimy, muszą Cię dokładnie obejrzeć i nie marudź już - mruknęłam i dalej było już cicho. Kiedy dojechałyśmy na miejsce udałyśmy się do środka w piątkę. 

- Nienawidzę szpitalu - burknęła a ja się zaśmiałam - Jesteś jak dziecko, Camz - pokręciłam głową i szukałam jakiegoś lekarza.

- Przepraszam.. - podniosłam rękę zwracając na siebie uwagę jakiegoś dość przystojnego doktorka

- Moja... dziewczyna spadła ze schodów i się mocno obiła, mógłby Pan to obejrzeć? Narzeka na bóle w żebrach - wytłumaczyłam mu resztę, co dolega Camili. Widziałam jak się na mnie patrzy, mogę sobie wyobrazić zazdrość mojej dziewczyny w tym momencie. Gdyby mogła zwyzywała by Go pewnie ale się powstrzymuje za co jej jestem wdzięczna.

- No dobrze, zajmę się tym. - uśmiechnął się i poprosił do siebie pielęgniarkę by mu pomogła zająć się Tobą.

- Będę na Ciebie czekała, nie martw się - cmoknęłam ją w policzek a ona posłała mi wdzięczny uśmiech - Dziękuję ale już nie lubię tego gościa - szepnęła a ja się zaśmiałam

- Zazdrośnica - mruknęłam i kiedy kobieta kazała jej usiąść na wózek a potem ją gdzieś zabrała, usiadłam obok dziewczyn. Spojrzałam się na nie. 

- Długo to zajmie? - zapytała Dinah a ja wzruszyłam ramionami. Zaczęłam myśleć o tym co rozmawiałyśmy w łazience podczas kąpieli. Może to nie taki zły pomysł żeby wyjechać gdzieś daleko? Miałybyśmy własne mieszkanie, tam mogłybyśmy dokończyć szkołę. Jestem prawie pewna, że gdy namówię mamę na ten pomysł to by nam coś wysyłała na utrzymanie się. O wsparciu ojca nawet nie myślę ale dobrze by było gdyby mu się spodobał ten pomysł tylko gorzej będzie gdy się dowie z kim będę chciała zamieszkać. No to wtedy będzie problem... Mam wielką nadzieję, że obejdzie się bez przeszkód ale znając życie nie będzie tak pięknie. 

Godzinę później...

- Chryste co oni tam jej robią - westchnęła Dinah, chodząc już dookoła. Niecierpliwa. 

- Spokojnie, zaraz pewnie skończą - zaśmiałam się choć sama się zaczynałam niecierpliwić. Po chwili odwróciłam głowę w prawą stronę i zobaczyłam idącą w naszą stronę moją dziewczynę i obok niej szedł ten sam lekarz co ją wziął ze sobą. Uśmiechnęłam się szeroko i podeszłam do nich.

- I jak? - zapytałam od razu faceta w białych fartuchu. Spojrzał się na mnie posyłając swój czarujący uśmiech. Gdybym była singielką i do tego leciała na chłopaków, pewnie nogi by mi się ugięły ale koleś ma pecha, bo tak nie jest i do tego jestem zajęta przez panią obok niego.

- Jest dobrze, nie ma powodów do zmartwień, Pani Cabello ma złamane jedno żebro ale założyliśmy jej opaskę elastyczną i przepisaliśmy tabletki przeciwbólowe gdyby gorzej bolało, ma również liczne siniaki i zadrapania ale to wkrótce zniknie samo. No i oczywiście dużo odpoczynku zalecam - wyjaśnił będąc przy tym cały czas miły i podał i kawałek kartki gdzie były zapisane jakie leki powinna kupić. Pokiwałam głową i spojrzałam się na niego.

- Dziękuję, proszę pana - mruknęłam i złapałam Camilę za rękę. Jego uśmiech się zmniejszył.

- Nie ma za co. Miłego dnia życzę - odpowiedział i po chwili odszedł zapewne do swoich pacjentów.

Camila POV

- Kutas - fuknęłam a ona się zaśmiała - Dobra, wiem, że jesteś nieziemsko piękna ale niech się od Ciebie odpierdolą, bo jesteś moja - mruknęłam  i dostałam całusa w usta.

- Ucisz się kochanie, wiem o tym - uśmiechnęłam się na jej ruch i poszłyśmy do samochodu mojej przyjaciółki. Wsiadłam do środka i strzepnęłam dłoń Lauren kiedy mi chciała zapiąć pasy

- Poradzę sobie mamusiu - mruknęłam i sama to zrobiłam. Zaśmiała się i usiadła obok robiąc to samo. 

- To gdzie teraz? - zapytała Dinah.

- Pizza! - krzyknęłam

- Jedziemy do domu - powiedziała razem ze mną Lo. Spojrzałam się na nią robiąc minę szczeniaczka.

- Nie Camila, musisz odpoczywać, pamiętasz co powiedział pan doktor? - uniosła brew 

- Pieprzyć go - mruknęłam przewracając swoimi oczami. 

- Tylko spróbujesz - zaśmiała się a ja ją walnęłam w ramię a potem ją objęłam.

- Nie chcę, chcę Ciebie - szepnęłam jej do ucha a ona dźgnęła mnie w udo na co wybuchłam śmiechem. Jest taka słodka gdy się złości czy zawstydza.

- Słyszałam - mruknęła zażenowana Ally siedząca obok nas. Lauren na nią spojrzała i potem się zaśmiała

- Przepraszam Allysus, już nie będzie tak mówić - zmarszczyłam brwi ale się nic nie odzywałam. Ta dziewczyna chyba nie lubi jak się tak wyrażam.

- Właśnie Mila, przy Ally nie możesz przeklinać, bo przyniesie na Ciebie wodę święconą - zaśmiała się Dinah a za nią wszyscy w aucie, nawet Ally

- Nie prawda! Ale tak naprawdę to przydało wam by się to - pokręciła głową najniższa z nas. Zaczynam coraz bardziej je lubić. W końcu to przyjaciółki mojej dziewczyny i wypadałoby je polubić. Czuję, że to będzie wspaniała przyjaźń. 

- Jesteśmy na miejscu, ptaszki - oznajmiła nasza pani kierowca

- Dinah, nie mów tak na nas - spojrzała na nią Mani zirytowana jej przezwiskami. Dinah to Dinah, i tak dalej tak będzie mówić mimo, że ktoś tego nie lubi. Trzeba się do tego przyzwyczaić. 

Wysiadłyśmy z samochodu i poszłyśmy wszystkie do domu Lauren. Dziewczyna otworzyła drzwi i wpuściła nas do środka. 

- Lauren, to ty? - usłyszałam nieznajomy mi męski głos. Jej rodzice są w domu?

- O nie... - usłyszałam głos swojej dziewczyny i od razu wiedziałam, że nie będzie to nic miłego.



"Bad Things" || Camren || ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz