Rozdział 12

3.8K 252 1
                                    

Camila POV

Kiedy usłyszałam głos Vero myślałam, że nie wytrzymam. Czy ona naprawdę się tu musiała zjawić? Właśnie w tym momencie kiedy całowałam się z najgorętszą laską jaką znam? Mam nadzieję, że zamknie swoje usta na kłódkę, bo nie chce się tłumaczyć przed Lauren.

- Co Wy... co ty robisz Camila! - Podeszła do mnie i wymierzyła mi liścia w policzek aż mnie zapiekło. Mogłam usłyszeć szybki oddech dziewczyny za mną. Bała się.

- Co ty odpieprzasz Vero? Odpieprza Ci całkiem?! - krzyknęłam zła, bo dostałam od niej. Chciała znowu to zrobić ale tym razem byłam szybsza i złapałam ją za rękę. Spojrzała na mnie przerażona i zarazem wściekła. 

- Mówiłaś, że nie ma żadnej innej... że to ze mną jesteś... Mówiłaś, że się zmienisz Camila! Zaufałam Ci w stu procentach a Ty tak mi się odwdzięczasz?! - łzy zaczęły lecieć po jej policzkach. Czy jej kompletnie odwaliło? Nic jej takiego nie obiecywałam... O mój Boże to miał być tylko i wyłącznie seks i nic więcej! Ta dziewczyna sobie coś uroiła. Czas stąd zwiać.

- Nic Ci takiego nie mówiłam Vero więc z łaski swojej się odpierdol - syknęłam przez zęby i złapałam Lo za rękę by ją wyprowadzić z tego pieprzonego lasu. Na szczęście się nie upierała tylko poszłyśmy. Kiedy byłyśmy na drodze do budynku dziewczyna się odezwała po raz pierwszy od jakiś 10 minut.

- Kto to był? Twoja dziewczyna? - zapytała niepewnie a ja prychnęłam - nie, to nie była moja dziewczyna.

- Więc czemu mówiła jakbyście były razem? - spojrzała się na mnie a ja oblizałam usta

- Jest walnięta, mi chodziło tylko i wyłącznie o seks a ona dobrze o tym wiedziała, nie angażowałam w to uczuć ale jak widzisz ona nie wytrzymała - mruknęłam odwracając wzrok od dziewczyny. - Nie nadaję się do związków, wiem to dlatego też się w takie coś nie pakuję - westchnęłam

- Związki są do dupy... - odpowiedziała po chwili a ja się na te słowa zaśmiałam - masz rację, Lo - spojrzałam na nią z powrotem

- Chcesz wrócić do Zayna czy wolisz się przejść ze mną? - uśmiechnęłam się unosząc znacząco brew

- Chciałabym Camz ale naprawdę nie mogę... Może kiedy indziej kiedy jego nie będzie w pobliżu, wtedy bardzo chętnie się gdzieś z Tobą wybiorę - uśmiechnęła się słabo a ja westchnęłam. No trudno, było blisko. - więc odprowadzę Cię do środka i wracam do siebie - weszłyśmy do środka i pomogłam jej poszukać tego frajera. Gdzie On się do chuja podział i to akurat wtedy kiedy Go szukamy? Zawsze znika w najmniej odpowiednich momentach. 

- Może już wyszedł i wrócił sam? - zwróciłam się do dziewczyny - Nie, nie zrobiłby tego - pokręciła głową i weszłyśmy po schodach, bo jak do tej pory nigdzie nie widziałyśmy chłopaka. Zaczęłam przegryzać nerwowo wargę, sama nie wiem dlaczego ale czułam, że coś złego się wydarzy. 

- Zacznij szukać po tej stronie a ja wezmę pokoje z drugiej - powiedziałam do niej a ona kiwnęła głową i tak zrobiłyśmy. Po kilku sprawdzonych pomieszczeniach nie zastałam Go w żadnym ale teraz to naprawdę mogę szczerze powiedzieć, że mam zajebiste wyczucie czasu. Widzę centralnie naprzeciwko siebie jego gołą dupę i jak pieprzy jakąś laskę. Przełknęłam ciężko ślinę widząc to. Dolna warga mi zaczęła drżeć. Tak mam gdy złe wspomnienia we mnie uderzają. Po chwili zjawiła się obok mnie Lauren

- Camz co się dzieje? - złapała mnie za ramię a ja pusto na nich patrzyłam - To nie może dłużej trwać - mruknęłam a ona zmarszczyła brwi 

- ale co... - spojrzała tam gdzie się gapiłam już od kilku minut i widziałam jak szczęka jej opada. No cóż nie tylko jej opadła. Bez wahania weszła do środka i zaczęła krzyczeć. Widziałam jak Zayn zrywa się jak poparzony a nieszczęsna dziewczyna moim zdaniem się zakrywa pościelom. Nie mogąc dłużej na to patrzeć po prostu szybko wyszłam i niemalże od razu zapaliłam papierosa. 

- Nie mogę tu dłużej być... - mruknęłam do siebie siadając na murku pospiesznie paląc

- odpierdol się ode mnie Malik! Nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego! Wypierdalaj z mojego życia! - usłyszałam krzyk, który zwrócił moją uwagę


Lauren POV

Kiedy przeszukiwałyśmy z Camilą pokoje w poszukiwaniu mojego "chłopaka" dziewczyna w pewnym momencie stanęła jak wmurowana i się gapiła przed siebie. Podeszłam do niej szybko i położyłam dłoń na jej ramieniu

- Camz co się dzieje? - zapytałam z troską, widziałam, że coś się jej stało. Nie mogła wypowiedzieć słowa choć na chwilę otworzyła usta lecz po chwili usłyszałam jej drżący głos - to nie może dłużej trwać

- ale co... - zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co jej chodzi i spojrzałam do pokoju gdzie dostrzegłam Zayna pieprzącego jakąś pannę. Pomimo tego, że nie jestem w nim zakochana cholernie mnie to zabolało. Zabolało mnie to, że mnie niby tak kocha a po kątach rucha inne laski. I to ma być wierność oraz "cierpliwość" jak on to określił podczas przeprosin? Weszłam do środka.

- Ty chuju! Jak mogłeś mi to zrobić! - krzyknęłam czując gulę w gardle. Jeszcze chwila i nie wytrzymam. Zayn jak poparzony zerwał się z łóżka i zaczął się ubierać a ona przykrywała się pościelą. Spojrzałam się w jej stronę

- Na co się gapisz głupia suko? - syknęłam a ona spuściła wzrok. Wróciłam znowu oczami na mojego kochanego chłopaka - Lauren uspokój się... ja Ci to wszystko wyjaśnię... - podszedł do mnie a ja uniosłam brwi nie dowierzając w to co właśnie mówi

- Z czego ty się chcesz tłumaczyć?! Z tego, że na moich oczach pieprzyłeś jakąś sukę? - odepchnęłam go kiedy jego łapska się znalazły na moich biodrach - odwal się ode mnie - warknęłam i czym prędzej opuściłam pokój a następnie budynek. Kiedy znalazłam się na zewnątrz poczułam jego dłoń na moim ramieniu

- odpierdol się ode mnie Malik! Nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego! Wypierdalaj z mojego życia! - krzyknęłam ile miałam sił starając się żeby mój głos nie zdradził mojego stanu w jakim się teraz znajdowałam. Ni stąd ni zowąd pojawiła się obok nas Cabello i niespodziewanie wymierzyła chłopakowi z pięści w twarz aż się zachwiał. Dobrze mu tak, mam nadzieję, że Go to coś nauczy, choć i tak w to wątpię.

- Słuchaj Malik, bo teraz mówię kurwa całkowicie poważnie. Odpierdol się od Lauren albo skończysz w piachu rozumiesz? Nie podaruję Ci następnej krzywdy jaką jej wyrządzisz. Sprawię, że będziesz umierał w męczarniach a uwierz mi potrafię to zrobić. Pamiętasz? - dziewczyna się złośliwie uśmiechnęła. Co to miało do cholery znaczyć? Co niby Zayn miał pamiętać? Czy ona kogoś kiedyś zabiła? O kurwa... w co ja się wpakowałam...

Poczułam jak ktoś mnie ciągnie za rękę. To była Camila.

- Lauren idziesz? Nie zostawię Cię tu samej i to teraz - nie chciałam już nic mówić więc pokiwałam głową i poszłam za dziewczyną - Gdzie mieszkasz? odprowadzę Cię do domu - uśmiechnęła się lekko i mnie objęła w pasie. Podałam jej swój adres i szłyśmy dalej w ciszy. Zwróciła uwagę na to iż nie mam ochoty na żadną rozmowę za co jej jestem wdzięczna. Ciągle się zastanawiałam nad tym co Camila miała na myśli poprzez groźby w stronę Zayna i na zakończenie swojej wypowiedzi zapytała czy to pamięta. Do cholery ona gadała o śmierci, co jest prawdopodobne, że chłopak mógł mieć rację co do niebezpieczeństwa jakim jest sama Cabello ale dlaczego w jej ramionach czuję się tak inaczej i naprawdę mam wrażenie jakby mi nic z nią nie zagrażało? Zostało mi tylko przekonać się na własnej skórze, co mam do stracenia?

- Już jesteśmy - odezwała się przerywając trwającą wieczną ciszę między nami. Pokiwałam głową i na nią w końcu spojrzałam - dziękuję - szepnęłam i poczułam jej wargi na swoich a jej dłonie na swojej talii. Zaczynam lubić to uczucie kiedy przyciska swoje soczyste usta do moich. Poczułam jak dziewczyna prosi o wstęp do moich ust na co zareagowałam otwierając jej szerzej a ona wepchnęła swój język pogłębiając nasz pocałunek. Odwzajemniłam go lecz na krótko i po chwili odsunęłam się od niej z rumieńcami na policzkach. Na moje szczęście jest ciemno i mam nadzieję, że ich nie dostrzegła.

- Śpij dobrze, Lo - oblizała swoje usta i się uśmiechnęła  a potem odeszła w stronę swojego domu - Ty też, Camz - mruknęłam ale ona się już nie odwróciła. Wzięłam głęboki wdech i weszłam do domu. Zdjęłam buty i już chciałam się udać do swojego pokoju kiedy napotkałam na swojej drodze Chrisa i swojego ojca.


No to jeszcze nie czas na spanie Lauren...

"Bad Things" || Camren || ✔Where stories live. Discover now