Rozdział 3

948 77 43
                                    

Louis nie wierzył własnym oczom tuż przed nim jak gdyby nigdy nic stał Harry z dość tajemniczą miną. Szatyn cofnął się uderzając plecami o drzwi, miał wrażenie, iż jedynie wyobraził sobie chłopaka, bo przecież to nie było możliwe aby się tu znalazł. Próbował coś powiedzieć, jakoś potwierdzić czy to naprawdę on, lecz nie umiał znaleźć odpowiednich słów, w ogóle nie był w stanie by powiedzieć cokolwiek. W jego głowie toczyła się walka, a wszystkie wspomnienia, które starał się wyprzeć ze świadomości zawładnęły jego umysł przez co uświadomił sobie jak cholernie za nim tęsknił. Czekał aż zielonooki odezwie się pierwszy, ale on także po prostu stał i przyglądał mu się ze zmartwieniem wypisanym na twarzy. Tomlinson pragnął powiedzieć mu by się nie martwił, jednak to było dla niego zbyt wiele biorąc pod uwagę, że w dalszym ciągu był w szoku. 

Gdyby się nad tym zastanowić szatyn spodziewał się spotkać tutaj każdego tylko nie jego, jeśli zobaczyłby się tu ze swoją mamą z pewnością nie byłoby to dla niego aż takim zaskoczeniem. Próbował wziąć się w garść i w końcu coś zrobić albo powiedzieć, lecz dalej nie umiał zrobić żadnej z tych rzeczy. Kolejne minuty mijały, a oni jedynie przyglądali się sobie w ciszy, tak jakby toczyli niemy pojedynek o to, kto z nich będzie pierwszy, który coś zrobi. 

- T- to nie może być prawda, ciebie tutaj nie ma - wyszeptał Louis bardziej do siebie niż do chłopaka.

Chciał powiedzieć mu tak wiele, a w tej chwili jedynie mógł myśleć o tym, zdawał sobie sprawę, że marnuje czas na głupoty, lecz to było o wiele łatwiejsze niż rozmawianie o pozostałych sprawach. Widok Stylesa trochę go bolał, bo jakby na to nie patrzeć pożegnali się w dość przykry sposób, właściwie cała ich znajomość miała w sobie coś co sprawiało ból. 

W dalszym ciągu wydawało mu się, że ma przewidzenia ewentualnie wszystko jest jedynie snem, z którego za chwilę się obudzi. Podczas tych kilku miesięcy było tyle momentów gdy chciał ponownie zobaczyć się z brunetem, tyle razy miał wrażenie, że go widział w swoim pobliżu, a teraz nie potrafił w to uwierzyć. Bał się również tego co niosło za sobą to spotkanie, o ile było prawdziwe miał kolejny powód do zmartwień, ponieważ wraz z jego powrotem prawdopodobnie wszystko miało zacząć się od początku. 

Louis nie był w stanie się ruszyć, po prostu stał jakby był przyklejony do drzwi i jedynie wzrokiem śledził stojącego naprzeciwko niego chłopaka. Jego umysł nadal toczył walkę, a on właściwie nie miał pojęcia co wokół niego się dzieje, wszystko było dość rozmazane i dostrzegał jedynie Harry'ego. Przyłapał się na tym, iż nie myślał już o tym jak i czemu znalazł się w tym miejscu, ponieważ w tym momencie Styles przyćmił wszystko, jeżeli jeszcze ktoś znalazłby się tutaj z pewnością by tego nie zauważył. Louis był przekonany, że po takim czasie inaczej zareaguje na bruneta, że te wszystkie uczucia które starał się ukrywać już się nie pojawią, lecz po raz kolejny się pomylił. Szatyn mimo tych wszelkich komplikacji, które mieli w swojej relacji w dalszym ciągu żywił do niego jakieś uczucia, jednakże nie był do końca pewien czy powinien pozwolić im wygrać ze zdrowym rozsądkiem. 

Gdy ktoś pytał go o chłopaka cały czas kłamał, mówił iż nie chce go więcej spotkać, nie myślał o nim, a przynajmniej się starał, właściwie próbował wyrzucił go ze swojej pamięci, a teraz gdy go spotkał wszystkie skrywane uczucia i wspomnienia uderzyły go w twarz. Nie chciał aby zielonooki w jakiś sposób dowiedział się o jego uczuciach, które nie wygasły, więc postanowił zagrać również przed nim, przecież i tak nie mieli wracać do tego co było między nimi. Od samego początku wiedział, że na końcu on będzie tym, który najbardziej ucierpi i aż tak bardzo się nie pomylił, jednak mimo wszystko nie potrafił tego żałować, chociaż z całych sił pragnął aby było inaczej. Dużo łatwiej byłoby gdyby naprawdę znienawidził Harry'ego, bo wtedy mógłby zostawić przeszłość za sobą i zrobić krok do przodu, zapomnieć, a może nawet znaleźć kogoś kogo byłby w stanie pokochać. Mógł przez cały czas zwalać winę na bruneta, lecz dobrze wiedział, iż on także popełnił kilka błędów przez co niektóre zdarzenia potoczyły się tak a nie inaczej. Przez kilka miesięcy próbował z tym żyć, jednak teraz dokładnie widział, że pozostawiając nierozwiązane sprawy popełnił ogromny błąd. Mógł udawać, iż nic nigdy się nie wydarzyło, lecz niezamknięta przeszłość zawsze nas dogoni i uderzy ze zdwojoną siłą. 

Nightmare // Larry StylinsonWhere stories live. Discover now