Rozdział 23

596 57 29
                                    


Bawił się włosami Harry'ego, a przy okazji myślał o tym wszystkim co między nimi się wydarzyło, a co ważniejsze rozmyślał o tym jakie słowa powinien powiedzieć brunetowi. Wiedział jedynie, że niczego nie żałował, a reszta była czymś do przedyskutowania. Zdawał sobie sprawę z tego, iż powinni najpierw porozmawiać, a dopiero później pójść do łóżka, lecz tyle razy próbowali rozmowy i zawsze wtedy pojawiały się przeróżne przeszkody, których nie potrafili przeskoczyć, więc może dobrze się stało, że tym razem tego nie próbowali. Louis zastanawiał się jak teraz będą wyglądać ich relację, musiał przyznać, iż odrobinę bał się tego w jakim kierunku mogło się teraz wszystko potoczyć. Wierzył w słowa zielonookiego oraz w to, że nie wykorzystałby go w taki sposób, więc nie powinien czuć strachu, ale na jego nieszczęście było inaczej.

Spoglądał na głowę Stylesa, która spoczywała na jego klatce piersiowej, zdawał sobie sprawę z tego, że chłopak nie spał, tylko czekał na coś, prawdopodobnie jakiś jego ruch. Tak jak uwielbiał gdy Harry dawał mu możliwość wyboru, tak teraz pragnąłby aby to właśnie on był tym, który pierwszy zabierze głos. Podejrzewał, iż dla niego cała sytuacja również nie była zbyt łatwa, jednak szatyn potrzebował aby on poprowadził ich przez zawiłość tego co między nimi się działo. Tomlinson ze swojej strony gotów był zapomnieć o tym wszystkim co planował, ponieważ uświadomił sobie jak wielki błąd chciał popełnić. Odkąd pamiętał marzył o wielkiej miłości, a przede wszystkim o tym by ktoś go zaakceptował i pokochał, a gdy wreszcie znalazł kogoś takiego, nie robił niczego innego oprócz uciekania od niego. Może i między nimi nigdy nie padły te dwa znaczące słowa i może nigdy miały one nie paść, lecz bardzo dobrze wiedział co czuł względem Harry'ego, mógłby być tym, który powiedziałby to na głos, ale nie chciał stawiać Stylesa w niekomfortowej sytuacji. Gdy Louis analizował sobie słowa oraz czyny zielonookiego dochodził do wniosku, że to co mu mówił było niczym w porównaniu do tego co tak naprawdę myślał. Kilka razy powtarzał mu, iż nigdy nikogo nie obdarzył takim uczuciem i niebieskooki zakładał, że właśnie w tym tkwił problem i dlatego Styles przez długi czas uparcie go od siebie odpychał.

Szatyn musiał przyznać, iż był naprawdę szczęśliwy, bo jakby na to nie patrzeć w pewnym sensie był pierwszym Harry'ego, był pierwszym którego pokochał i nikt nie mógł im tego zabrać. W żaden sposób mu to nie przeszkadzało, ba zawsze czegoś takiego pragnął, lecz nigdy się do tego nie przyznawał. Wiedział, iż mógł wydawać się śmieszny z tą całą swoją ukrytą romantyczną stroną, jednak w tym momencie patrząc na osobę, która znaczyła dla niego tak wiele, nie przykładał do tego zbyt wielkiej wagi, prawdę mówiąc nie przejmowałby się tym nawet gdyby Styles poznał jego myśli.

Przeczesywał delikatnie palcami włosy zielonookiego, usłyszał ciche westchnięcie, które wydostało się z jego ust przez co uśmiechnął się sam do siebie. Uwielbiał doprowadzać go do takiego stanu, bo dzięki temu wydawał się normalnym człowiekiem, podejrzewał że brunet również to lubił, lecz nigdy by się do tego nie przyznał. Dopiero teraz dostrzegał na jak wiele pozwalał mu Harry, a przez to kochał go jeszcze bardziej, o ile było to w ogóle możliwe.

- Wiem, że nie śpisz - zaczął szatyn.

- A ja wiem, że ty nie śpisz - odparł, a następnie zaśmiał się cicho.

Po chwili Harry podniósł się i położył obok niebieskookiego, który przekręcił się na bok aby lepiej widzieć chłopaka. Louis odgarnął delikatnie włosy z jego twarzy, a później posłał mu nieśmiały uśmiech. Miał sporo czasu na własne przemyślenia, jednak w dalszym ciągu nie miał pojęcia co powinien powiedzieć ani co było odpowiednie patrząc na ich aktualną sytuację. Spoglądał na Stylesa, który nadal cierpliwie czekał na jakiś ruch z jego strony, a że wyglądał przy tym tak niewinnie i niepewnie był gotów mu wybaczyć, że musiał zacząć. Wolał nie wiedzieć jak sam wyglądał, a co ważniejsze w jaki sposób odbierał to Harry, starał się być pewny siebie oraz tego co między nimi zaszło, lecz było mu ciężko biorąc pod uwagę fakt, iż właściwie on wszystko zainicjował, a Styles mu na to pozwolił. Gdy pomyślał o tym w ten sposób zaczął mieć coraz większe wątpliwości, bo co jeśli brunet czuł się winny i tylko z tego powodu się z nim przespał.

Nightmare // Larry StylinsonWhere stories live. Discover now