Rozdział 13

651 69 91
                                    

Tomlinson rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym się znaleźli, na początku zbyt wiele nie dostrzegł, lecz gdy Styles zapalił światło wszystko się rozjaśniło. Louis cicho westchnął gdy zobaczył gdzie się znaleźli, nie wylądowali w zwykłym pokoju, w jego odczuciu była to przytulna, domowa biblioteka. Uderzyło go jak wielkie i przestrzenne było to miejsce, miał wrażenie iż połączono kilka pokoi w jedną całość, a dzięki temu powstało to cudowne i magiczne pomieszczenie. Okręcił się wokół własnej osi, a z każdym dostrzeżonym szczegółem coraz bardziej zakochiwał się w tym co widział. Przy praktycznie każdej ścianie stały wysokie aż po sufit regały po brzegi zapełnione książkami, pod jednym oknem stał fotel, koło którego stała duża lampa. Praktycznie na środku pomieszczenia stała kanapa i szklany stoli, na którym leżała otwarta książka. Tylko jedna ściana pozostawała wolna, dzięki czemu można było dostrzec jej beżowy kolor. Jeśli patrzyło się akurat w to miejsce pierwszym co rzucało się w oczy był sporych rozmiarów obraz, który przedstawiał trzy postacie, gdzie dwie z nich spowijała ciemność. Louis nigdy nie spotkał się z tym dziełem, więc kompletnie nie miał pojęcia kto był autorem, co było dla niego zaskoczeniem, bo zwykle nie miał z tym problemów. Było w tym coś co przyciągało jego wzrok i nie pozwalało mu aby patrzył na inne rzeczy, po dłuższej chwili niechętnie przestał wpatrywać się w obraz, a gdy to zrobił zauważył małą szafkę, która stała wciśnięta w kąt. Szatyn był urzeczony całym tym pomieszczeniem do tego stopnia, że najchętniej powiedziałby Harry'emu aby nigdy go stąd nie zabierał, ponieważ ten pokój mógłby być jego drugim domem, z którego nigdy by nie wychodził.

Tak bardzo zainteresował się tym co widział, iż nie zauważył bruneta, który podszedł zdecydowanie zbyt blisko. Louis wzdrygnął się lekko gdy poczuł jego oddech na swoim policzku, przełknął cicho ślinę, a następnie odwrócił się w stronę chłopaka.

- Usiądziemy? - zapytał przyjaźnie Styles.

- P-pewnie - odparł nie spuszczając z niego wzroku. Szatyn odsunął się po chwili od zielonookiego i dość chwiejnym krokiem podszedł do kanapy, a następnie na niej usiadł. - Nie musiałeś reagować w taki sposób - zaczął przechodząc od razu do rzeczy. Na samym początku chciał wyjaśnić z Harrym tą sprawę aby przypadkiem znowu do czegoś takiego nie doszło. Nie chciał się z nim kłócić tylko na spokojnie poprosić by nad sobą panował gdyby następnym razem coś poszło nie tak.

- Musiałem - odparł siadając obok szatyna. - Jeśli tak bardzo się tym przejmujesz mogę ci powiedzieć, że umarł gdy tylko go dotknąłem, więc nie cierpiał. To co się z nim teraz dzieje jest zupełnie inną sprawą i może lepiej, żebyś o tym nie wiedział.

Tomlinson po raz kolejny doznał szoku z powodu tego co usłyszał, wiedział że Styles miał jakąś tam moc, lecz nie spodziewał się tego, iż był on tak potężny. Nie obawiał się go jednak, ponieważ gdyby chciał mu coś zrobić mógłby to uczynić dużo wcześniej, w końcu spędzali razem sporo czasu. Louis naprawdę wolał nie wiedzieć o co chodziło brunetowi z drugą częścią swojej wypowiedzi, zakładał iż to było coś co z pewnością by mu się nie spodobało. Ze swoimi podejrzeniami odnośnie tego kim był zielonooki mógł tylko się domyślać co działo się z duszą Matta, a przynajmniej gdzie została wysłana i co tam z nią robiona. Podejrzewał, iż Harry miał w tym swój mały udział, bo jakby na to nie patrzeć musiał mieć przeróżne znajomości w różnych kręgach.

- Jeśli coś takiego zdarzy się raz jeszcze to nie zabijaj od razu wszystkich, którzy będą w pobliżu - poprosił.

- Nie zdarzy się - odparł poważnie.

- To bezpieczne? - zaczął nieśmiało szatyn. - No wiesz, siedzenie obok ciebie gdy możesz zabić samym dotykiem.

Niebieskooki obserwował dyskretnie bruneta, który chyba nie do końca wiedział jak powinien się zachować, ale wreszcie postawił na śmiech. Zauważył również, że nieznacznie zaczął się od niego odsuwać, chciał powiedzieć mu, iż nie musiał tego robić, jednak po krótkim przeanalizowaniu sytuacji postanowił milczeć. Potrzebował poznać odpowiedzi i przestać się tym zadręczać aby zająć się resztą problemów, które miał, bo było ich dość sporo, więc po prostu czekał na odpowiedź chłopaka.

Nightmare // Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz