4. Wizyta u starego przyjaciela

127 11 4
                                    

Rzuciłam się na łóżko i westchnęłam. To był ciężki dzień. Musiałam załatwić parę (paręnaście) spraw dla Gastera w GZtale i Soultale, bo sam prowadził badania w Abysstale. Później trzeba było ugotować obiad i przypilnować by stryj go zjadł. Zazwyczaj w takich przypadkach odmawiał posiłków pod pretekstem "Pracuję, nie mam czasu". Potem kończyło się na tym, że jakbym go nie przypilnowała to by nie jadł przez tydzień. Pracoholik. Później musiałam porozmawiać z Reaper'em i..... Podsumowując, aż do teraz nie miałam ani godziny dla siebie. Był już późny wieczór i padałam z nóg. Nagle przypomniałam sobie o paczuszce, którą dostałam wczoraj od Ink'a. Leżała sobie spokojnie na biurku wśród mojego "artystycznego nieładu" czekają aż ją łaskawie rozpakuję. Pakunek owinięty był w szary papier i był dwa/trzy razy większy od mojej dłoni oraz bardzo gruby. Pod materiałem znajdowały się chyba dwie rzeczy: jedna spora i miękka, druga podłużna i twarda. Spokojnie rozerwałam papier i zajrzałam do środka. We wnętrzu znajdowała się jedna z pacynek Error'a przedstawiająca Blue oraz ozdobne pióro do pisania. Podobne miał G!Ink na rysunkach. W rzeczywistości nigdy go nie spotkałam, nawet nie wiem czy istnieje. Nie odwiedzałam tych dalszych zakątków multiversum od kiedy natrafiłam na Reboot'a i Eraser'a podczas gdy oni.... No.... Nieważne. Ten widok zdecydowanie zniechęcił mnie do dalszego zwiedzania. Spojrzałam na pluszaka. Jak zawsze Error się postarał. Nawet można było ściągać mu ubranie i pod spodem miał symboliczny szkielet ( lenny ). Do prezentu był dołączony list od Ink'a z podziękowaniem i poradami dotyczącymi wyjawiania swoich uczuć.... Nagle zadzwonił telefon i prawie dostałam zawału, bo mój dzwonek jest strasznie głośny i dziwny (naprawdę). Dzwonił do mnie ktoś kogo się raczej nie spodziewałam: Grillby z Underlust. Nie rozmawialiśmy praktycznie od siedmiu miesięcy. Odebrałam i przyłożyłam telefon do ucha.
- Cześć Grillby- zaczęłam.
- Emmm, cześć, Emilio- zaczął niepewnie co nie oznaczało nic dobrego.- Potrzebuję twojej pomocy....-
- Co się stało?- zmarszczyłam brwi. Prosił mnie o pomoc przedostatnim razem gdy rozmawialiśmy, bo.... O nie, tylko nie to. Nie mówcie mi, że to zrobiła....
- Alice się uchlała- powiedział niepewnie, po czym do moich uszu dobiegło czknięcie Alice. Czyli jednak....
- Daj mi chwilę, niedługo będę- powiedziałam szybko i wstałam.
- Dziękuję- odpowiedział i się rozłączył. Szybko się zebrałam i wybiegłam na korytarz. Gaster właśnie wrócił do domu, ale nie miałam czasu by się z nim przywitać. Musiałam zabrać Alice z baru zanim strzeli jej do głowy coś głupiego. Szybko przeteleportowałam się do Underlust. Było ciemno, a śniegu było po kostki. Najjaśniejszy był klub Grillby'ego, z którego okien padało różnokolorowe światło oraz dudniła muzyka. Otworzyłam drzwi, wchodząc do środka. Jak zawsze było tam pełno potworów, które tylko czekały na osobę do zabawy. Na szczęście większość z nich mnie znała i wiedziała, że nie ze mną takie numery. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, szukając Alice. Leżała na kontuarze z szklanką jakiegoś płynu w ręce. Gdy Grillby mnie zauważył, spojrzał na mnie porozumiewawczo i pomachał.
- J....ja.... Cię....- wymamrotała Alice, gdy tylko podeszłam.
- Przepraszam za nią Grillby, już ją zabieram- powiedziałam szybko.- Ile jest winna?- dodałam, wyciągając portfel.
- 57G. I może...- zaczął barman, po czym porzucił myśl, kręcąc głową.- Już tego nie robisz, prawda?- dodał po chwili, spoglądając mi prosto w oczy. Wiem, o co mu chodziło. Kiedyś w zamian za to, że Alice się upiła, wykonywałam jeden taniec na rurze. Wkrótce stało się to bardzo popularne, więc Grillby, chcąc mi ulżyć, przestał mnie o to prosić.
- Dobrze. Ale ten jeden raz- westchęłam, podnosząc Alice.- Mogę ją zabrać na zaplecze?-
- Jasne.Jeśli potrzebujesz chusta i bluzka jest w szufladzie zaraz po prawej- rzucił jeszcze za mną. Kiwnęłam głową i wniosłam Alice przez drzwi, po czym dokładnie je zamknęłam. Niestety kątem oka zobaczyłam jeszcze na sali Lust'a, który był chyba w takim samym stanie jak Alice.
- Ja... Nie.... Chciałam.... Fell- wyszeptała dziewczyna, a do oczu naleciały jej łzy. Uklęknęłam obok niej i pogładziłam ją po głowie.
- On wie, Alice, on wie- szepnęłam i wyciągnęłam ubrania ze wskazanej szafki. Po przebraniu się położyłam swoje stare ciuchy obok Alice i stanęłam przed drzwiami. Czas na przedstawienie.

*Blue*
Nigdzie go nie było. Umówiłem się z nim tutaj, ale spóźniał się już pół godziny. Dlatego ja się na to zgodziłem? Nagle mój wzrok padł na bar Grillby'ego. Pewnie musiał się zasiedzieć i zapomniał o spotkaniu. Nie przepadałem za tym miejscem, ale musiałem z nim porozmawiać. Podbiegłam do budynku i otworzyłem drzwi. W środku było mnóstwo potworów, wszyscy dziwnie poubierani. Nagle zobaczyłem coś co odjęło mi mowę. Na rurze obok kontuaru tańczyła Dragonsson. Ubrana była tylko w krótką koszulkę, a w pasie przewiązała sobie szeroką, długą chustę. Nie wiedziałem czemu tutaj jest, zazwyczaj unika tego typu miejsc oraz wystąpień publicznych. Jednak co mnie najbardziej obużyło to to, że koło niej kręcił się Lust przyglądając się jej z porządaniem w oczach. Nagle złapał ją w pasie i sięgnął do węzła podtrzymującego chustę. Chyba pierwszy raz w życiu byłem tak wściekły. Jednak Emilia uśmiechnęła się zadziornie i zwinnym ruchem odepchnęła szkieleta od siebie, po czym odeszła od rury. Zamieniała jeszcze parę słów w barmanem i wyszła przez drzwi prowadzące na zaplecze. Potrzebowałem ochłonąć, więc szybko wyszedłem z budynku. Mieliśmy porozmawiać o niej, a zamiast tego Lust próbował ją ośmieszyć. Dlaczego? Nagle usłyszałem cichą rozmowę dobiegającą zza budynku. Jeden z głosów należał do Drago, drugiego nie rozpoznawałem. Wbrew swoim zwyczajom, zajrzałem z róg by posłuchać. Kilka kroków ode mnie stała Emilia z Alice na rękach i barman. Dziewczyna była ubrana już normalnie, ale była dziwnie spokojna. Nigdy jej nie widziałem takiej rozluźnionej.
- Przepraszam za Sans'a, wypił więcej niż zwykle- powiedział mężczyzna, pocierając tył głowy.
- Nie musisz mnie przepraszać- zaśmiała się lekko dziewczyna.- Tylko go pilnuj, nie chcesz chyba żeby Laurentinaa lub Horror zwalil ci się na głowę- barman również się zaśmiał, a Alice jęknęła. Chyba była upita...
- Co prawda to prawda- powiedział.- A ty może w końcu mu powiesz?- dodał po chwili. Nie wiedziałem o co chodzi, ale Drago wyraźnie się speszyła.
- Nie wiem czy dam radę. A jeżeli uzna, że....- zaczęła nerwowo, ale mężczyzna przerwał jej z uśmiechem.
- Jest szczęściarzem, że ma ciebie- powiedział, po czym ją przytulił i zniknął za rogiem budynku. Emilia przez chwilę patrzyła za nim, ale po chwili odeszła w stronę wodospadów. O kim oni rozmawiali? Czy Emilia się w kimś zakochała i nie potrafi mu o tym powiedzieć? Pomogę jej. W końcu jestem przewspaniałym Sans'em, na pewno mi się uda. Tylko kogo ona kocha? Mimo wszystko czułem lekką pustkę w sercu. Ale czemu?

~~~~~~~~~~~~~~<3
Przepraszam, musiałam. Jest to w połowie zemstą na mojej przyjaciółce, w połowie mój dziwny umysł. Jeżeli nikogo nie zniechęciłam tym lekko wymuszonym i nudnawym rozdziałem to do następnego. Ave! Niech Lust będzie z wami!

P.S. Telefon stwierdził że nie będzie z e mną współpracować i wywalił mi fucka na ryj. Dlatego rozdział jest później niż zamierzałam.

Inna historia | DragonberryWhere stories live. Discover now