9. Zwykły dzień

94 9 5
                                    

*Emilia*
Wróciłam do domu dopiero nad ranem. Nie przespałam ani jednej godziny, ale było warto. Opowiadałam Blue o różnych konstalacjach, pokazywałam do czego mogą służyć echokwiaty i.... Blue zapytał czy chcę z nim chodzić. To była chyba najszczęśliwsza noc w moim życiu. Przekręciłam klucze w zamku i weszłam do środka. Przedpokój był ciemny, światła zgaszone. W domu było cicho, Gaster i Alice jeszcze spali. Była dopiero szósta nad ranem, a stryj wstawał zazwyczaj wpół do ósmej. Po cichu przygotowałam im śniadanie i poszłam do łóżka. Zasnęłam odrazu, po prostu runęłam na poduszkę jak kamień. Po kilku godzinach, które dla mnie były zaledwie paroma chwilami bez snów, obudził mnie Gaster.
- Czas wstawać, jest już dwunasta- powiedział, ściągając ze mnie koc. Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na niego jednym okiem. On na to uniósł jedną brew, leszcze mocniej ciągnąc za koc, który trzymałam nogami. Jednak do pokoju weszła Alice i widząc, że leżę w łóżku z błyskiem w oku podeszła do nas. Nagle chwyciła moją poduszkę i uderzyła mnie nią w twarz. Odrazu się zerwałam, chwytając drugą poduszkę i rzuciłam nią w przyjaciółkę.
- A więc tak....- uśmiechnęła się złośliwie i znów mi przyłożyła. Ze śmiechem jej oddałam. Przez przypadek trafiłam też Gastera, który powoli chyba miał tego dość. Nie przepadał za tego typu zabawami, po których trzeba było sprzątać albo się w nich czymś kogoś biło. Sorry, ale porozmawiajmy o tym po twoich rewolucjach. Co do kuchni, to dostałam smsa od Bloody, że mam dać Blue lekcje gotowania. Chyba stwierdziła, że żywienie się, nawet czasami, niezbyt dobrze zrobionymi tacos jest ponad jej siły.... Z resztą nie dziwię się jej. Naprawdę, ale NAPRAWDĘ, te taco nie są.... smaczne. Ale trudno umieć gotować po lekcjach u Alphys. Jednak z rozmyślań wyrwał mnie siarczysty policzek wymierzony poduszką. Zabawa zaczęła się znowu. Pierze i kłaki latały po pokoju jak śnieg, a my śmiałyśmy się wniebogłosy. Tylko Gaster się ulotnił, mrucząc pod nosem. W końcu nie mogłyśmy oddychać więc przestałyśmy.
- Było nieźle- wydyszała Alice, siadając na łóżku obok mnie.
- No- odsapnęłam, po czym znów wybuchnęłam śmiechem. Przyjaciółka spojrzała na mnie, po czym obie się położyłyśmy.
- Jak tam wczoraj było? Znów przesiedziałś całą noc w tym swoim tajemniczym miejscu?- zapytała się Alice, gdy w końcu się uspokoiłyśmy.
- Owszem. Ale tym razem byłam z Blue- odpowiedziałam, spoglądając na nią.
- Zabrałaś Blueberry'ego na powierzchnię?- zdziwiła się.
- Ty też kiedyś zabrałaś Fell'a- prychnęłam. Jednak Alice nagle oklapła i mocniej ścisnęła poduszkę, którą trzymała.
- Znów dostałaś jeden z tych listów?- szepnęłam, podnosząc się do pionu, a ona kiwnęła głową. Popatrzyłam na nią ze smutkiem i przytuliłam. Wiem, że to dla niej trudne. Ale dlatego trzymamy się razem. Kiedyś ją potrzebowałam pomocy po tym jak tutaj wpadłam. Alice poszła za mną specjalnie, wiedziała co ryzykuje. Teraz ona jej potrzebuje by sobie wybaczyć. Pomiętam każde jedno słowo Fell'a z naszej rozmowy. Rozumie, nie obwinia jej. Ale ona siebie tak. Po dłuższej chwili spojrzała na mnie z cichą prośbą w oczach. Szybko wyszłam z pokoju. Po wizycie w łazience i kąpieli skierowałam swe kroki do kuchni. Gaster siedział przy stole i właśnie czytał jakąś książkę. Nagle pomyślałam, że warto by było pocieszyć Alice oraz za jednym zamachem uszczęśliwić stryja.
*Time skip (bo tak chcę)*
Właśnie wkładałam ciasto do piekarnika, gdy ktoś zapukał do drzwi.
- Stryjku, pójdziesz otworzyć?- zawołałam. Gaster odłożył książkę i poszedł do przedpokoju. Przez chwilę z kimś rozmawiał, ale szum piekarnika nie pozwalał mi nic usłyszeć. Zamknęłam klapę i nagle ktoś chwycił mnie od tyłu. Uśmiechnęłam się lekko i ściągnęłam rękawice z dłoni.
- Hej, Blue- szepnęłam czule, a Sans się zaśmiał w odpowiedzi. Po chwili do pokoju wszedł jeszcze Gaster i... Fell? Co on tu robi?
- Sup- mruknął Felek, siadając przy stole.
- Dzień dobry, Fell- odpowiedziałam zdziwiona.- Będę szczera, nie spodziewałam się ciebie- dodałam po chwili, a Fell!Sans prychnął.
- Fell chciał porozmawiać z Alice, ale nie przyszła- powiedział swobodnie Blue, puszczając mnie.
- Może też porozmawiasz z Blue- Gaster uśmiechnął się złośliwie.
- Ale o czym?- zdziwiłam się jeszcze bardziej, ale nagle przypomniałam sobie, że mu nie powiedziałam.- Aaaaaaaaaa, o tym.... Ale przecież Blue wie, że go kocham- uśmiechnęłam się, po czym się pochyliłam i pocałowałam Blue w czoło. On się zaśmiał, odwracając się do Gastera.
- Emilia i ja jesteśmy parą- powiedział z prostotą, a Gasterowi odjęło mowę. Również Fell wyglądał jakby ktoś go spoliczkował. Uśmiechnęłam się triumfalnie na widok ich min. Były idealne. Jednak po chwili Fell otrząsnął się i wybuchnął śmiechem.
- Takiego obrotu spraw to się kurwa nie spodziewałem- wydusił z siebie, a Gaster się słabo uśmiechnął. Na sekundę nasze spojrzenia się spotkały i kiwnął głową. Był zdecydowanie zadowolony.

~~~~~~~~~~~<3
Cuż, rozdział jest dużo wcześniej niż myślałam, że będzie. Wiem, że raczej nieciekawy, nic się nie dzieje, ale to jedyne na co mnie stać. Nie mam weny, jedynie napisałam rozdział 10, ale to musi jeszcze zaczekać. I zgodnie z obietnicą będzie lekcja gotowania (nie w 10, a osoba, do której to mówię, wie o jakie lekcje chodzi). A więc: Ave! Niech Lust będzie z wami!

P.S. Error zostaw mojego Wattpada

Inna historia | DragonberryWhere stories live. Discover now