12. Puści ludzie

58 6 0
                                    

Wbrew wszelkim oczekiwaniom nie siedziałam na stołku jak zbity pies. Byłam prosta, jakbym miotłę połknęła, a moje oczy przepełnione były potępieniem i wyzwaniem. To jeszcze bardziej denerwowało terapeutkę.
- Powiedz mi co to miało znaczyć- próbowała udawać groźną, ale marnie jej to wychodziło.- Co miało znaczyć "nigdy się nie zmienię"?- uśmiechnęłam się pod nosem.
- To co słyszysz. Nigdy się nie zmienię- odparłam sakrastycznie, wyłapując gromy ciskane z oczu babsztyla.
- Drugie pytanie- kobieta coraz bardziej traciła cierpliwość.- Co miał znaczyć ten rysunek?! Moja stara podopieczna, twoja przyjaciółka...-
- To nie jest moja przyjaciółka- przerwałam jej stanowczo, głosem pełnym nienawiści. Ta dziwka moją przyjaciółką? Prędzej Lust.
-... namalowałaś ją twarzą twarz ze śmiercią. Czy to miała być groźba?- kobieta nawet nie zwróciła uwagi na wypowiedziane przeze zdanie. Tym razem to ja zaczęłam tracić cierpliwość.
- Owszem Reaper jest bogiem śmierci, ale raczej rzadko​ grożę nim. I to graffiti było po prostu pokazaniem kontrastu między waszym światem, a ich- odpowiedziałam sucho, wstając z miejsca. Miałam dosyć, potrzebowałam powietrza.
- Ich świata?- zakpiła nagle kobieta. Zatrzymałam się.- Teraz mnie posłuchaj. Nie ma ich świata. Oni, tak naprawdę, nie istnieją. Są tylko wytłumaczeniem twojego porwania. A Blue- krew w moich żyłach przestała krążyć.- Jest nikim więcej jak nieudacznikiem, idiotą, który miał służyć za przynętę do złamania cię- czas dla mnie zwolnił. W uszach ciągle wybrzmiewały mi dwa słowa. Nieudacznik, idiota. Jak... Ona... ŚMIAŁA! Moja twarz wykrzywiła się w grymasie wściekłości, ręka zacisnęła się na niematerialnej głowicy miecza. Otworzyło się okienko walki. Tak naprawdę nigdy go nie używałam, ale moje emocje wzięły górę. Kobieta cofnęła się, a jej dusza podążyła za nią. Dusza strachu.
- Wytrwałość- na dźwięk tych słów, obróciła się w moją stronę.- To cecha mojej duszy. I tylko dzięki niej, udało mi się wytrwać te wszystkie brednie, które mi wciskałyście bez robienia komukolwiek krzywdy. Ale teraz.... Mam dość...- moje usta wykrzywiły się w demonicznym uśmiechu.- Powiedziałaś o parę słów za dużo- swobodnie uniosłam rękę do góry, wysyłając paręnaście magicznych ataków. Nie unikała ich, nawet nie próbowała. Gdy moja tura się zakończyła jej pasek zdrowie zjechał do połowy. Przed nią pojawiły się wybory, ale nie wiedziała co zrobić. Wcisnęła pierwszy lepszy. WALKĘ. Ale nawet nie próbowała mnie trafić, nie wiedziała jak używać panelu. Po prostu zmarnowała turę. Za to ja nie zamierzałam tego robić. Chciałam ją wgnieść w ziemię, skrzywdzić ją tak mocno jak to tylko możliwe...
"Nie, Emilio, to nie o to chodzi."
- C-co...- szepnęłam, rozglądając się. Jak... Nie było go tu, czemu ja go słyszę?
" Sama kiedyś mi mówiłaś, jak się bałaś gdy pierwszy raz walczyłaś. Może kiedyś spotkasz taką samą osobę..." Do moich oczu napłynęły łzy, a gniew wyparował.
" Wtedy nie możesz czekać aż ona się podda. Okaż jej litość." Zamknęłam okno, ale nie byłam w stanie nic poczuć. Nie powiedziałam nic, po prostu wyszłam, a raczej wymaszerowałam z sali. Czy też kiedyś się tak czuliście, a raczej... Nie czuliście? Wtedy zrozumiałam ja musiała czuć się Alice po tej całej sprawie w Underfell. I jak ją zawiodłam. Szybkim ruchem zrzuciłam zapięcie z roweru i odjechałam. Droga nie minęła szybko ani się nie dłużyła. Po prostu jechałam i dojechałam. W domu nie czekał na mnie nikt, tylko zimne kafelki przedpokoju. Chociaż i one wydawały się nijakie. Powoli ruszyłam na górę, nie zwracając uwagi na odgłosy komórki. Po tych wszystkich latach nie pamiętam czy po prostu jej nie słyszałam, czy nie chciała słyszeć. Po tych wszystkich latach tego typu wspomnienia pozostawiły po sobie tylko niewyraźny ślad rozmazany na piasku.

Pamiętam za to sen. Nie był mój, tego jestem pewna. Stałam pośród drzew, trawy miałam po kostki.
Czuj
Uniosłam twarz ku niebu, poczułam promienie słońca przebijające się przez liście.
Myśl
Przede mną stanął chłopak o miłym uśmiechu. Widziałam w nim podobieństwo do Yui.
Kochaj
Chłopak wyciągnął do mnie rękę, a ja uśmiechnęłam się słabo.
- Ona wróci- powiedział nagle, a ja kiwnęłam głową.
- Wiem- jedyne co pamiętam, to to, że głos nie należał do mnie tylko do młodego mężczyzny. I był dziwnie znajomy...

~~~~~~~~~
Kiedy koniecznie chcesz to napisać, ale twoja wena ulatuje jak woda z dziurawego kubka... Ech... Na szczęście niedługo zacznę nową książkę, więc.... Może mi się poprawi. I tak ubolewam, że tę starą skończyłam... Muszę dostać drugą część w moje łapki 😈

Inna historia | DragonberryWo Geschichten leben. Entdecke jetzt