11. Da fug?

65 7 0
                                    

Blue... znów się zmienił. Nie żebym miała coś przeciwko. Znów jest radosny jak dawniej. Tyle, że łazi wszędzie z podręczną kamerką. Nie wiem po co on nagrywa, przecież na YouTuba nic nie wrzuca. Przynajmniej nigdy nie znalazłam jego kanału. Gdy się go o to pytałam stwierdził, że to nagrania dla znajomej, ale skąd on ją wytrzasnął nie mam pojęcia. Chyba też przestały go męczyć koszmary. Ech, ja go niestety nie rozumiem. Pewnego dnia to zaskoczył mnie aż za bardzo.
- Hej, Alice!- zobaczyłam go biegnącego w moją stronę, po czym moje żebra spotkały się z niedźwiedziem. Wiem, że trenował, ale skąd u licha ma tyle krzepy?! Jest praktycznie mojego wzrostu i jeszcze chudszy niż ja. Po chwili rozluźnił swój uścisk, a ja łapczywie zaczęłam łapać powietrze.
- Znowu przesadziłem?- zapytał się niewinnie.
- Nie, skądże- wykrztusiłam, a on uśmiechnął się z politowaniem. Nie, to już nie było dziecko. Nie było i nigdy nie będzie. Chociaż faceci nigdy nie dorastają. Nagle spojrzał na mnie zagadkowo i podał mi jakiś obgryziony papierek.
- Znalazłem w internecie coś co powinno cię zainteresować. Wpisz sobie to w wyszukiwarce, na pewno znajdziesz- puścił do mnie oko i odszedł. Zostawił mnie ze świstkiem papieru w dłoni. Na środku miasta. On jest nienormalny. Od niechcenia spojrzałam na papierek i spróbowałam odszyfrować zapisane na nim słowa. "Zaskakująca akcja grafficiarzy zapoczątkowana żartem w poradni". Że co. I od kiedy on albo ja interesujemy się graffiti? Albo żartami w poradniach jakiekolwiektooneniesą? To... jest dziwne. Po prostu dziwne. Ale zawsze mogę spróbować. Zwłaszcza, że nieco ulepszyliśmy nasze drzwi. Gdy miałam klucze mogłam otworzyć jakiekolwiek drzwi i odrazu będę w domu. Tylko... Parę razy dostałam ochrzan od właścicieli drzwi, które właśnie wykorzystywałam. Rozejrzałam się i szybko wepchnęłam klucze do zamka. Po chwili już stałam w korytarzu.
- Dzień dobry, Alice- powiedział Gaster z salonu. Tak, jeszcze się dziś nie widzieliśmy. Gdzieś tak o piątej wyszedł z domu, budząc mnie trzaskiem drzwi.
- Hej stryjek- odkrzyknęłam, wchodząc do pokoju. Laptop, gdzie jest ten jebany laptop? Zaczęłam przewalać sterty ubrań i kartek, ale nigdzie nie mogłam go znaleźć.
- Ładowarka jest pod tą zieloną koszulką z kotem- krzyknął nagle stryj.- Szkicownik zostawiłaś tutaj, na kominku, a laptop jest u mnie, na biurku- taaaa... Kiedy twój stryj wie więcej o położeniu moich rzeczy niż ja... Kiedyś własne okulary zgubię. Szybko poszłam do jego pokoju, zagrnęłam laptopa i usiadłam na kanapie w salonie. Witaj, wyszukiwarko Google, czy mogłabyś działać trochę SZYBCIEJ? Internet pierwsza klasa, a Google działa jakby chciało, a nie mogło. W końcu udało mu się załadować. To co tam zobaczyłam mocno mnie zdziwiło. Na kilku pierwszych odnośnikach adresy stron były zamazane, puste. Ale opisy i nagłówki były normalne. Kliknęłam na pierwszy z nich, załadowało się normalnie. Ale adres strony dalej był zamazany. Gaster usiadł obok mnie i spojrzał na ekran.
- "Wczoraj w nocy grupa grafficiarzy zablokowała ruch na rondzie, zastawiając drogi swoimi motorami i rowerami. Do północy na asfalcie pojawił się kolorowy mural. Gdy rozmawialiśmy z pracownikami, którzy mieli to zmyć, stwierdzili, że nie mają zamiaru tego robić. Trochę kolorów nigdy nikomu nie zaszkodziło. Jednak jak do tego doszło?"- przeczytał, unosząc jedną brew.- Od kiedy interesujesz się takimi skandalami? Myślałem, że raczej jesteś odizolowana od zwykłego życia na powierzchni-
- Blue powiedział, że powinno mnie to zainteresować- wzruszyłam ramionami, po czym prawie się zakrztusiłam. "Wszystko zaczęło się od dość absurdalnej sprawy w poradni psychologicznej w .......... gdzie osoba o przezwisku "Dragonsson" namalowała pierwszy z murali". DRAGONSSON??
- Emilia?- szepnął Gaster. Pod spodem, na stronie, zamieszczone było nagranie z całej tej akcji. Ktoś nagrał jak policjańci rozmawiali z dyrekcją ośrodka, gdy nagle przyszła Emilia i zamalowała mural, że wyglądało to tak jakby nigdy go tam nie było. Po chwili podeszła do dyrekcji, wręczyła im zwitek pieniędzy i swobodnie odeszła.
- Heh. Niezłe- uśmiechnęłam się półgębkiem. Dalszy tekst mówił o tym jak grupa grafficiarzy podchwyciła ten numer i wraz z Dragonsson zaczęli przesyłać wiadomości. "Drago" pisała na murach różne hasła lub swój znak ∆, po czym reszta zamalowywała to tuż po tym, jak ktoś zrobił zdjęcie. Reporteży rozpoczęli wyścigi, kto zdoła zrobić więcej zdjęć tych murali. Cała akcja, jak twierdzi jeden z grafficiarzy, zakończyła się właśnie wczoraj w nocy.
- O co w tym chodzi?- Gaster zmarszczył czoło.

Inna historia | DragonberryWhere stories live. Discover now