5. Dziwne pytania

123 9 9
                                    

Obudziłam się dosyć późno. Gaster zdążył już zjeść śniadanie (przynajmniej mam taką nadzieję) i wyjść do pracy. Najwyraźniej stwierdził, że Abysstale nie będzie czekało aż łaskawie wstanę, by przypilnować stryja. Na szczęście kuchnia wyglądała jakby przeszedł przez nią kataklizm czyli jednak spróbował zrobić coś bardziej wymyślonego na śniadanie. Był dobrym kucharzem, ale kuchenka chyba nie podzielała mojego zdania. Musiałam to sprzątnąć przed moim własnym śniadaniem, bo nawet czajnika się nie dało podnieść. Właśnie kończyłam zeskrobywać chyba jajecznicę z kuchenki gdy usłyszałam jęknięcie z kanapy. To Alice w końcu się obudziła.
- C-co się stało?- jęknęła, próbując się podnieść, ale zaraz wróciła na poduszkę z przeciąłym jękiem.- Ale głowa mi napieprza-
- Idź się umyj. Wymiotowałaś przez pół nocy, śmierdzisz wymiocinami zmieszanymi z whisky- powiedziałam, nie odrywając wzroku od kuchenki. Pokój wyglądał już o niebo lepiej, ale do poprzedniego stanu było mu daleko. Dlatego to ja gotuję, a nie Gaster. Na szczęście i czajnik i zlew były już wymyte więc zaczęłam grzać wodę na herbatę dla Alice. W tym czasie ona zwlekła się z kanapy i pojękując poczłapała do łazienki. Gdy nareszcie wróciła udało mi się już wymyć całą kuchenkę oraz toster.
- Kuchenne rewolucje Gastera?- jęknęła, spoglądając na splądrowany pokój.
- Owszem, przez twój wybryk nie byłam wstanie wstać przed nim- powiedziałam, stawiając przed nią herbatę. Alice zdziwiła się i popatrzyła na mnie z wyrzutem.
- Następnym razem o tym pomyśl gdy postanowisz się upić- powiedziałam, pozostając bezlitosna wobec przyjaciółki, po czym zaczęłam szorować blat. Weszłam już w wprawę mycia kuchni oraz łazienki po tym jak Gaster przez przypadek wlał nam coś do ścieków (dalej nie wiem co to było). Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Zdziwiona, poszłam do przedpokoju i otworzyłam. Przed drzwiami stał Blue z bukietem czerwonych goździków uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Dzień dobry, Emilio- krzyknął, gdy tylko otworzyłam drzwi.- Chciałem tylko z tobą porozmawiać, ale zobaczyłem po drodze te kwiaty i pamiętałem, że bardzo je lubisz więc...- tu urwał, bo mu zabrakło oddechu i wręczył mi kwiaty.
- Dziękuję- uśmiechnęłam się. Goździki to ulubione kwiaty mojej mamy, zawsze mi o niej przypominały.- Wejdź, proszę- powiedziałam, odsuwając się na bok.- Z góry przepraszam za bałagan w kuchni, Gaster dzisiaj gotował...- Blue żwawo wszedł do mieszkania i zamknął za sobą drzwi. Weszliśmy razem do kuchni, gdzie Alice dalej męczyła herbatę.
- Masz ją wypić ciepłą- przypomniałam jej, wyciągając z szafki wazon na kwiaty. Odpowiedział mi jęk niezadowolenia, a zaraz po nim siorbanie.
- Co się stało?- zapytał się Blueberry, siadając obok dziewczyny i zaglądając jej do kubka.
- Alice ma kaca, bo wczoraj się upiła w barze Grillby'ego w Underlust- odpowiedziałam, stawiając wazon z wodą i kwiatami na środku stołu.- Chcesz herbaty albo czegoś innego?- zapytałam.
- Tak, poproszę herbaty z złotych kwiatów- odpowiedział z uśmiechem Blue, a ja włączyłam czajnik i wyciągnęłam z szafki dwa czyste kubki. Nawet tam była ta maź tylko tym razem to powinno być... nawet nie wiem. Wyglądało to jak hybryda ciasta na chleb i kremu do tortu wiedeńskiego. Co on gotował? Chyba nie chcę wiedzieć. Przynajmniej mi przypomniał, że miałam upiec mu chleb.
- Więc... Mam do ciebie parę pytań- zaczął Blue, wpatrując się we mnie.
- Dawaj- powiedziałam, zdrapując to coś z drewna i większości naczyń.
- Więc byłaś wczoraj z Alice u Grillby'ego... Kim on dla ciebie jest?- jego pytanie mnie trochę zdziwiło, nie ukrywam. Zazwyczaj nie obchodziły go moje relacje z barmanami. Nigdy się o to nie pytał.
- Grillby to mój przyjaciel, poznaliśmy się parę lat temu kiedy Gaster musiał załatwić parę spraw w Underlust- odpowiedziałam, marszcząc brwi.
- On nie jest twoim chłopakiem?- walnął z grubej rury, a Alice zakrztusiła się herbatą i zaczęła kasłać ze łzami w oczach.
- C-co?! Nie, w życiu!- wykrzyknęłam, odwracając wzrok od ufajdanej szafki. On ostatnio ma jakieś dziwne myśli. Najpierw chciał mnie zeswatać ze swoim bratem mimo, że on już ma dziewczynę, a teraz z Grillby'm. Blue, ja kocham CIEBIE i tylko CIEBIE, czy to jest aż tak mało oczywiste?
- A kogo lubisz?- zabrzmiało następne pytanie.
- Alice jest moją najlepszą przyjaciółką- zaczęłam.- Lubię też Ink'a, Error'a (mimo, że czasami jest wkurzający), Geno, Nightmare'a, Cross'a, Goth'a, Palette, PJ'a, Gradient'a.... Sporo osób lubię. Nie przepadam za to za Lust'em, nie dogadujemy się, Horror'em i czasami za Reaper'em, potrafi zagrać na nerwach- wyliczyłam. Gdybym miała wymienić wszystkich stałabym tu do wieczora, a mam jeszcze zamiar zrobić parę rzeszy.- No i oczywiście lubię ciebie. Jesteś moim najlepszym przyjacielem- dodałam po chwili patrzenia się w pustą przestrzeń. Mogłabym nawet powiedzieć, że jesteś czymś więcej niż przyjacielem. Nagle zalałam się rumieńcem, gdy uświadomiłam sobie o czym właśnie pomyślałam. Jednak Blue zdawał się tego nie zauważyć i dalej patrzył pustym wzrokiem na ścianę wyraźnie nad czymś myśląc. Postanowiłam taktycznie wrócić do szorowania blatu, odwracając się do niego plecami. Moje policzki musiały być całe czerwone, bo były niemiłosiernie gorące. Uspokój się, wdech, wydech.
- Mam do ciebie jeszcze jedno pytanie- powiedział nagle Blue, a ja odwróciłam się w jego stronę. Wyglądał tak niewinnie, chyba w końcu to będzie normalne pytanie...
- Kogo kochasz?

~~~~~~~~~~~~~<3Będę wredna i tak to zostawię

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

~~~~~~~~~~~~~<3
Będę wredna i tak to zostawię. Wiem, że krótkie, ale mniej więcej takiej długości są rozdziały w tej książce. Zastanawiałam się czy rysunek umieścić w tej czy w następnej części, bo trzeba by było czekać. Ale zrobię to w tej. Autorką pracy jest moja przyjaciółka Alice, która rysuje już 1,5 roku. Mogłabym sama narysować, ale trwałoby to dwa tygodnie i byłoby marnej jakości, bo rysuję na papierze. Za taki długi okres czekania jutro wstawiam dwa rozdziały, bo już je mam. A więc: Ave! Niech Lust będzie z wami!

P.S. Trzymajcie mnie, bo ugryzę mój telefon. Obciął samą końcówkę....

Inna historia | DragonberryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz