When I fall (Anze Lanisek x Cene Prevc)

1.9K 113 35
                                    

- Wracaj do nich, Cene! - nie chciałem z nikim rozmawiać, nie teraz. Oni wiedzieli! Wszyscy się dowiedzieli. Śmiali się ze mnie, wyzywali. Jedynie Cene poszedł za mną, gdy ze łzami w oczach opuściłem szatnię. Położył dłoń na moim ramieniu.

- Zostanę - powiedział tylko, a ja spojrzałem się na niego zaskoczony. 

- Nie boisz się, że też wezmą cię za pedała? - użyłem tego słowa celowo, zbyt wiele razy je dziś usłyszałem z ust chłopaków, Cene uśmiechnął się na moje słowa i przecząco pokręcił głową. On zawsze był świetnym przyjacielem. Nigdy nikogo nie oceniał. Nie krytykował dlatego, że ktoś był inny. 

- Nie przejmuj się nimi - usiadł obok mnie na schodkach przy tylnym wejściu do sali sportowej, w której dzisiaj mieliśmy trening. 

- Gdyby nie cholerny Tilen nikt by się nie dowiedział - ukryłem twarz w dłoniach. 

- W końcu by się wydało - powiedział po chwili ciszy - Teraz nie musisz niczego udawać - prychnąłem słysząc jego słowa.

- Nie muszę udawać? I co z tego Cene! - podniosłem głos, traciłem panowanie - Oni wiedzą! Nikt nie będzie chciał nawet dzielić ze mną pokoju! 

- Uspokój się Anze - jego spokojny ton sprawiał, że jeszcze bardziej się denerwowałem. Chciałem coś uderzyć, zbić, zepsuć. Było we mnie za dużo negatywnych emocji. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Sam jeszcze nie zdążyłem zaakceptować kim jestem. Wciąż, czułem się źle z samym sobą. A teraz, kiedy cała drużyna, dowiedziała się o mojej orientacji, nie akceptując mnie nawet w najmniejszym stopniu, nie dałem już rady. Przez łzy, prawie nic już nie widziałem. Poczułem tylko, że Cene obejmuje mnie mocno swoimi ramionami. Ładnie wtedy pachniał. Nigdy wcześniej nie zwróciłem na to uwagi. 

- Anze, proszę, przestań! Przecież to nie koniec świata - no tak nie dość, że jestem pedałem to jeszcze jestem mięczakiem. Przetarłem zapłakane oczy i obróciłem głowę, żeby się na niego spojrzeć. Spodziewałem się zobaczyć w jego oczach irytację z domieszką sympatii, ujrzałem w nich jednak stuprocentowe zrozumienie. 

- Nie mam już po co przychodzić na treningi - wstydziłem się im na oczy pokazać, wiedziałem, że nikt poza Cene nie będzie chciał ani ze mną rozmawiać, ani co wykonywać ćwiczeń w parach. A mój przyjaciel albo będzie na mnie skazany, albo oleje mnie i zostawi samego. Cokolwiek zresztą nie zrobi, nie mógłbym mieć do niego pretensji. 

- Gadasz głupoty! - odpowiedział trochę jak ojciec karcący syna - Jak jutro nie przyjdziesz, to sam po ciebie przyjadę i wyciągnę cię na trening choćby siłą - zaśmiałem się słysząc Cene, on był przecież małym, słodkim chłopcem i jego groźba bardzo mnie rozbawiła. Poklepał mnie po ramieniu i wszedł z powrotem do budynku. 

▬▬

Posłuchałem Cene i kontynuowałem treningi. Chłopaki się w końcu przyzwyczaili, choć ciągle słyszałem różne docinki z ich strony. Praktycznie nikt ze mną nie rozmawiał normalnie. Nikt poza Prevcem oczywiście. Bolało mnie to. Uważałem ich za naprawdę dobrych kumpli. Znaliśmy się od dziecka. Trenowaliśmy razem, wygrywaliśmy i przegrywaliśmy razem. W ostatni weekend, gdy mama zmusiła mnie do posprzątania pokoju, znalazłem jakieś stare zdjęcia z wakacji. Wróciły wspomnienia z obozów sportowych. Ci, którzy teraz patrzą na mną z pogardą, obejmowali mnie wtedy ramionami z uśmiechami na ustach. 

- Hej Anze - nie usłyszałem nawet kiedy Cene wszedł do mojego pokoju. Podszedł do mnie i zobaczył zdjęcia w moich dłoniach. 

- Jak ty tu w ogóle wszedłeś? 

- Twoja mama mnie wpuściła - odpowiedział i usiadł na moim łóżku. 

- Myślałem, że już wyszła - matka miała dzisiaj randkę z jakimś Włochem, słyszałem jak opowiadała o tym swojej przyjaciółce, podobno był przystojny i namiętny. 

Happier - Ski Jumping One ShotsWhere stories live. Discover now