Just us (Kamil Stoch x Peter Prevc / Proch) Part 5

1.1K 74 3
                                    



To jest piąta część tej historii, jeśli jeszcze nie czytaliście czterech pierwszych listów, to serdecznie Was do tego zachęcam!

List nr 5

Kiedy wszystko powinno się między nami układać idealnie, ty doznałeś jakieś kontuzji, przez którą nie mogłeś startować przez pierwsze miesiące sezonu. Nie widziałem cię od tak dawna, że nie potrafiłem się powstrzymać i po jednym z konkursów zamiast wrócić z drużyną do Słowenii wybrałem się do Polski. W samolocie spotkałem twoich znajomych z kadry. Wmówiłem im, że poznałem w Zakopanem wspaniałą dziewczynę podczas zeszłorocznego konkursu. Chyba mi uwierzyli, albo przynajmniej świetnie udawali.

Kiedyś wysyłałem ci paczkę ze słoweńskimi słodyczami, które były twoją słabością. Dzięki temu znałem twój adres. Cieszyłem się, że nie muszę cię o to pytać i mogę ci zrobić niespodziankę. Gdy znalazłem się pod twoim blokiem w mojej głowie zaczęły się kłębić negatywne myśli. Co jeśli wcale nie chcesz mnie widzieć? Jak zareagujesz na mnie stojącego w progu twoich drzwi? Postanowiłem jednak zebrać się w sobie i udałem się w kierunku wejścia do twojego budynku. Do klatki udało mi się wejść bez dzwonienia domofonem, korzystając z wychodzącej z bloku staruszki, która spojrzała na mnie podejrzliwie, ale nic nie powiedziała. Na drżących nogach wszedłem na drugie piętro i w końcu spostrzegłem drzwi numer 15. Zapukałem w nie, a moje serce umierało podczas oczekiwania aż wreszcie mi otworzysz. Drzwi się uchyliły, a ty stanąłeś jak wyryty wpatrując się we mnie jakbyś nie wierzył w to co widzisz. Chciałem coś powiedzieć, ale wszystkie słowa ugrzęzły mi w gardle. Emocje, które wywoływało same zobaczenie cię na żywo, były nie do opisania.

- Peter... - wyszeptałeś, wciąż patrząc na mnie tak bardzo intensywnie.

- Tak to ja - opowiedziałem głupio, od razu czując zażenowanie swoimi słowami, ale na twoich ustach pojawił się ciepły uśmiech. Otworzyłeś drzwi szerzej, pokazując dłonią, żebym wszedł do środka.

- Planujesz się tu wprowadzić? - zapytałeś żartobliwym tonem, wskazując na moją wielką walizkę.

- Przyjechałem prosto z zawodów - wytłumaczyłem, zdejmując buty, tylko po to, żeby dłużej nie stać i wpatrywać się w ciebie jak zakochany idiota. Kiedy się podniosłem, objąłeś mnie swoimi ramionami. Ciepło twojego ciała było niezwykle pociągające.

- Tęskniłem - powiedziałeś mi prosto do ucha, a mnie przeszedł dreszcz. Tak bardzo chciałem, żeby nasze powitanie właśnie tak wyglądało. Odsunąłeś się trochę ode mnie i spojrzałeś mi prosto w oczy. Po chwili twój wzrok przesunął się na moje usta. Wydawałeś się być nieco niepewny, a ja miałem ochotę krzyknąć, żebyś mnie wreszcie pocałował. Zanim jednak zdążyłem otworzyć usta, ty podjąłeś decyzję i zaatakowałeś moje wargi z niezwykłą gorliwością. Chwilę poźniej twoje ręce rozpinały moją grubą, puchową kurtkę, którą wciąż miałem na sobie, po czym zrzuciły ją na podłogę. Zaatakowałeś ciepłymi wargami wrażliwą skórę mojej szyi, na co mogłem jedynie przeciągle jęknąć w odpowiedzi. Nie miałeś ochoty marnować czasu, twoje dłonie wsunęły się pod moją cienką bluzkę. Znów zadrżałem, ciesząc się tą niesamowitą bliskością. Zawsze każdy twój dotyk sprawiał, że przestawałem trzeźwo myśleć. Tym razem ja także pozostałem bierny i wsunąłem moje spragnione dłonie pod twój luźny, domowy t-shirt.

- Tak bardzo mi ciebie brakowało - powiedziałem w końcu, chciałem żebyś wiedział, że te kilka miesięcy bez ciebie było najgorszym co mnie mogło spotkać.

- Bałem się, że o mnie zapomnisz - odparłeś cicho i odsunąłeś się nieco podając mi rękę i prowadząc do pokoju. Usiadłeś na kanapie i pociągnąłeś mnie za sobą, sprawiając, że opadłem tuż obok ciebie.

- Nie zapomniałem o tobie nawet na minutę - odpowiedziałem szczerze, a uśmiech, którym mi odpowiedziałeś udowodnił mi, że ty też nie wymazałeś mnie z pamięci nawet na chwilę.

- Świetnie ci idzie w konkursach, zawsze ciebie oglądam - powiedziałeś i rysując wzorki na moim ramieniu.

- Za każdym razem skaczę tylko dla ciebie - odparłem, wiedząc, że brzmię jak zakochany głupek, ale nie mogłem na to nic poradzić. W odpowiedzi przyciągnąłeś mnie do siebie, ponownie łącząc nasze usta. Ten pocałunek był dłuższy i bardziej gorący od poprzedniego. Twoje dłonie gorączkowo dotykały całego mojego ciała, nie omijając też miejsc, w których pragnąłem je poczuć najbardziej. Spiąłem się nieco na samą myśl o tym co za chwilę może się stać. Od naszego "pierwszego razu" minęło już trochę czasu, a mi nie przybyło ani trochę pewności siebie w tych dziedzinach. Gdy twoje dłonie zaczęły odpinać moje spodnie, odsunąłem je od siebie, a ty spojrzałeś na mnie pytająco, jakbyś się bał, że zrobiłeś coś niewłaściwego.

- Peter ja... - wyszeptałeś zachrypniętym głosem.

- Z tego co pamiętam obiecałem ci rewanż - powiedziałem uspokajająco, wkładając dłoń za granicę twoich bokserek. Jęknąłeś głośno, po czym szepnąłeś coś niezrozumiałego pod nosem. Uśmiechnąłem się na samą myśl, że mogę wywołać w tobie takie reakcje. Zobaczenie ciebie w takim stanie robiło ze mną dziwne rzeczy. W tym momencie wiedziałem, że przyjazd do Polski w ten grudniowy poniedziałek to była najlepsza decyzja w moim życiu.

***

Witajcie Kochani ❤

Wreszcie udało mi się napisać kolejnego listowego shota. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu!

Przypominam fanom piłki nożnej o mojej nowej książce - another love, gdzie zamieszczam krótkie piłkarskie opowiadania.

Buziaki!

Happier - Ski Jumping One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz