I think I like you (Andreas Wellinger x Stephan Leyhe / Lellinger)

1.6K 98 13
                                    


Kiedy zobaczyłem minę Stephana po jego skoku, to coś we mnie pękło. Chciałem rzucić to wszystko i biec na dół, żeby go uściskać. Od pewnego czasu przeżywałem bardziej jego gorsze występy niż moje własne. Czasami zastanawiałem się czy mój przyjaciel już odkrył, że czuję do niego coś więcej. Sam w sumie nie byłem pewien co to było, wiedziałem jednak, że zawsze podświadomie szukałem jego obecności. Na treningach starałem się przebywać blisko niego, zazwyczaj razem się rozgrzewaliśmy i razem wykonywaliśmy wszelkie ćwiczenia w parach. Od dłuższego czasu dzieliliśmy również pokoje na zawodach. To cieszyło mnie najbardziej, bo wieczorami gdy byliśmy już zupełnie sami, mogłem go lepiej poznać, dowiedzieć się więcej o tym co go interesuje, co lubi robić w wolnym czasie, jakie czyta książki i jakie ogląda filmy. Za każdym razem, gdy dowiadywałem się czegoś nowego, cieszyłem się jak dziecko, które otworzyło właśnie kolejny prezent pod choinką. Leyhe był uroczo nieśmiały gdy przebywał w większej grupie. Gdy jedliśmy śniadanie razem z całą ekipą, prawie nic nie mówił, a jedynie przysłuchiwał się rozmowie, co jakiś czas uśmiechając się ostrożnie i niepewnie. Właśnie ten jego cholernie idealny uśmiech był chyba początkiem mojego końca. Tak perfekcyjnie idealny uśmiech nie miał prawa istnieć w tym świecie. Tymczasem on nie tylko istniał, ale i robił ze mną dziwne rzeczy. Czasem gdy Steph się uśmiechał, nie potrafiłem oderwać od niego wzroku, chłonąc całym sobą ten uroczy widok. Najgorsze było to, że sam nie wiedziałem dlaczego tak się czuję. Nigdy nie angażowałem się zbytnio w uczuciowe relacje z innymi ludźmi. Sport był dla mnie zawsze na pierwszym miejscu. Co prawda spotykałem się z kilkoma dziewczynami, ale były to krótkie, przelotne znajomości, które nie sprawiły, że poczułem coś szczególnego. Czasem zastanawiałem się czy to wszystko co ma mi do zaoferowania ten świat. Czułem jednak, że jest coś więcej, coś o co warto walczyć i na co warto czekać. Czy tym kimś był Steph? Bez wątpienia był osobą, która wywoływała u mnie uczucia, o które nawet siebie nie podejrzewałem. Jednak, bałem się nawet myśleć o tym, żeby mu się do nich przyznać. Przecież, on najprawdopodobniej ma mnie jedynie za przyjaciela. Nie mogę ryzykować, że go stracę. Nie teraz. Nie jestem jeszcze na to gotowy. Może nigdy nie będę? 

Oddałem swój skok, jednak ja też nie mogłem być z niego zadowolony. Miałem tu walczyć o medale, a na razie plasowałem się w środku stawki. Opadłem na najbliższe krzesło, gdy tylko wjechałem na górę skoczni. Zrezygnowany schowałem twarz w dłoniach. 

- Powodzenia w drugim skoku - usłyszałem cichy głos Stepha, podniosłem wzrok i przyjrzałem się mu uważnie. Wyglądał na zakłopotanego, jakby nie był pewien czy w ogóle powinien się do mnie odzywać. 

- Wzajemnie - odpowiedziałem i uśmiechnąłem się ciepło, chcąc, żeby wiedział, że zawsze może z mną porozmawiać. Poza tym koncentracja już i tak nie była mi potrzebna. W tym konkursie liczą się tylko medaliści. Moje szanse na zajęcie miejsca na podium były zbliżone do zera. Leyhe usiadł obok mnie, nerwowo bawiąc się rękawicami. 

- Zawaliłem - powiedział tak smutnym tonem, że ostatkiem sił powstrzymałem się od przytulenia go w pokoju pełnym skoczków. 

- Przestań! Miałeś słabe warunki - próbowałem go nieco usprawiedliwić, choć oboje wiedzieliśmy, że to bzdura. 

- To nie warunki, jestem beznadziejny i tyle. Nawet nie mam szans na drużynówkę - dodał zrezygnowany - Przepraszam, nie powinienem ci zawracać głowy - zaczął zbierać swoje rzeczy i chyba chciał już odejść, ale chwyciłem go za rękaw kombinezonu, przytrzymując na krześle. 

- Nie no co ty, Steph, wiesz, że twoje problemy są moimi problemami. Poza tym ja też zawiodłem na całej linii - odparłem, a on uśmiechnął się ostrożnie. 

Happier - Ski Jumping One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz