❤ Olympic Series ❤ (Stephan Leyhe x Andreas Wellinger / Lellinger) Part 2

1.4K 114 57
                                    


Przykro mi, Stephan, dobrze ci szło, ale w konkursie wystartuje Karl - te słowa ciągle odbijały się echem w mojej głowie, choć od rozmowy z trenerem minęło już kilka godzin. Najgorsze było to, że dzisiaj wszystkie moje skoki były naprawdę dobre i czułem się nieco oszukany. 

Gdy wróciliśmy ze skoczni, mimo późnej pory poszedłem na spacer wokół wioski olimpijskiej. Musiałem trochę ochłonąć przed powrotem do pokoju. Mroźne powietrze pomogło mi się uspokoić. Śnieg przyjemnie skrzypiał pod nogami, a okolica wyglądała pięknie w nocym oświetleniu. Było jednak na tyle zimno, że po kilkunastu minutach zdecydowałem się wrócić do pokoju. W drzwiach powitał mnie Wellinger, który gdy tylko mnie zobaczył od razu rzucił mi się na szyję. 

- Gdzie ty się podziewałeś?! Martwiłem się! - krzyknął, wciąż nie wypuszczając mnie ze swojego uścisku. 

- Andi, wyluzuj, po prostu poszedłem się przejść - odpowiedziałem ostrzej niż planowałem, wyrywając się z jego ramion. Spojrzał na mnie przepraszająco, jakby bał się, że odebrałem jego gest jako coś więcej niż tylko przyjacielski uścisk. 

- Przecież na dworze jest potwornie zimno, możesz się przeziębić - powiedział wyraźnie zmartwiony. Uśmiechnąłem się tylko na te słowa i bez słowa zacząłem ściągać z siebie kurtkę - Całą buzię już masz czerwoną, głupku - dodał, po czym wyciągnął dłoń, chcąc chyba dotknąć mojego policzka, ale ja tylko wzruszyłem ramionami i wyminąłem go z obojętnym wyrazem twarzy - Steph, naprawdę mi przykro, że nie wystąpisz, przecież...

- Andi, na Waltera Hofera, zamilcz! - krzyknąłem, bo naprawdę nie miałem ochoty być pocieszanym przez wiecznie uśmiechniętego Wellingera. 

- Przepraszam, ja tylko chciałem... - wymamrotał, ale nie pozwoliłem mu nawet skończyć zdania. 

- Wiem co chciałeś i naprawdę daruj sobie - rzuciłem i zanim zdążył powiedzieć coś jeszcze zamknąłem się w łazience. Z niechęcią spojrzałem na swoją twarz w lustrze. Faktycznie byłem cały czerwony. To był jednak mój najmniejszy problem. Włączyłem letnią wodę, którą obmyłem zmarźnięte dłonie. Dopiero po kilku minutach, moje ręce były względnie ciepłe. Zakręciłem kran i znów zerknąłem w lustro. Nie podobało mi się to co w nim zobaczyłem. Jeszcze wczoraj byłem pełen radości i energii, a dzisiaj to wszystko było jedynie wspomnieniem. W końcu gdy nieco ochłonąłem, wyszedłem z łazienki. Wellinger leżał na łóżku, z telefonem w ręku. Rzucił mi jedno smutne spojrzenie, po czym wrócił do przeglądania najprawdopodobniej Instagrama, co robił zawsze przed pójściem spać. Czytanie komentarzy od fanów nigdy go nie nudziło. 

- Przepraszam - mruknąłem cicho, czułem się głupio przez to, że tak na niego naskoczyłem. Wiedziałem, że to nie jest jego wina, że nie wystartuję w jutrzejszych kwalifikacjach. Zamiast zachowywać się jak dzieciak, powinienem go wspierać, w końcu on już jutro zaczyna walkę o medal. 

- To ja przepraszam, wiem, że czasem chcę za bardzo. Szczególnie jeśli chodzi o ciebie - odpowiedział, podnosząc wzrok i uśmiechając się do mnie ostrożnie, jakby nie był pewien czy może sobie pozwolić na takie gesty. Podszedłem do jego łóżka. 

- Mogę? - zapytałem, chcąc położyć się obok niego. Spojrzał się na mnie zaskoczony, ale jedynie pokiwał głową, przesuwając się nieco, żeby zrobić mi miejsce. Po chwili oboje leżeliśmy na plecach, znów gapiąc się w sufit. Andi wyglądał na zdenerwowanego. Jego oddech zdecydowanie przyspieszył, a on cały jakby nieco drżał. Jakkolwiek źle by to nie zabrzmiało, to jakaś część mnie cieszyła się z takiej reakcji jego ciała na moją obecność. 

- Jak się czujesz przed jutrem? - zapytałem po chwili. 

- Chyba dobrze, choć nieco się denerwuję. Wiesz, że ja zawsze wszystko chrzanię w najważniejszych momentach - odpowiedział, a ja spojrzałem na niego z niedowierzaniem. 

Happier - Ski Jumping One ShotsDonde viven las historias. Descúbrelo ahora