Moments (Stephan Leyhe x Andreas Wellinger / Lellinger) Part 3

900 84 10
                                    


6. Zbyt wiele uczuć 

Stephan budził się i zasypiał z poczuciem jakby czegoś mu brakowało. Niby nic się nie zmieniło, niby wszystko było tak samo jak wcześniej, tylko ten dziwny, tępy ból, który złapał za jego serce w momencie, kiedy Andreas się od niego odsunął i do dzisiaj nie chce go puścić. Robił to co zwykle, chodził na treningi, czytał biografie wielkich sportowców, marząc o tym, że kiedyś będzie jednym z nich, a przed snem fundował sobie porządną porcję Netflixa. 

Teraz jednak siedział na balkonie i beznamiętnie wpatrywał się w gwiazdy. Nie wiedział czemu tu przyszedł i co go zatrzymało na tak długi czas. Przez jego głowę przelatywały myśli, sytuacje, rozmowy. Nic konkretnego, zupełnie nie związane ze sobą wspomnienia. Czasem czuł zażenowanie, czasem śmiał się pod nosem przypominając sobie głupią historię ze szkoły, a pewne momenty rozpamiętywał z pewną melancholią, żałując, że są one już za nim. 

Nagle w jego mieszkaniu rozbrzmiał dzwonek. Wstał z balkonowego krzesła i poszedł otworzyć drzwi. W progu stał Andreas, trzymając w dłoniach czteropak piwa.

- Mogę wejść? - zapytał, podnosząc do góry trzymane butelki, jakby były one kartą przetargową. 

- Coś się stało? - odpowiedział pytaniem Stephan, ale otworzył szerzej drzwi, pozwalając Wellingerowi wejść do środka.

- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam - powiedział Andreas, ignorując pytanie bruneta. 

- Nie robiłem nic ważnego - odparł Leyhe, uśmiechając się niepewnie. Od dwóch tygodni, było mu dziwnie ciężko być tak blisko Wellingera. Blondyn wzbudzał w nim zbyt wiele uczuć. Zdecydowanie zbyt wiele by potrafił sobie z tym poradzić.

- Czyli? 

- Siedziałem na balkonie i oglądałem gwiazdy - odpowiedział szczerze, nie zastanawiając się nad tym jak zareaguje na jego słowa blondyn. Dopiero krótki śmiech Wellingera, uświadomił mu, że mógł powiedzieć coś bardziej... bardziej normalnego. 

- Nie wiedziałem, że masz duszę romantyka - odparł Andi, mrugając do niego znacząco. Stephan poczuł, że uginają się pod nim kolana. Przełknął głośno ślinę, po czym mruknął prawie niesłyszalnie. 

- A widzisz. 

- Mogę posiedzieć z tobą? - zapytał takim tonem, że Steph był w stanie jedynie kiwnąć głową. 

Siedzieli więc razem, na małym balkonie i rozmawiali o życiu, popijając piwo i wpatrując się w gwiazdy. Kiedy już później Stephan myślał o tym wieczorze, zawsze opisywał go jako magiczny, choć nigdy nie potrafił powiedzieć dlaczego. Może była to zasługa tematów, które poruszali, może wyjątkowego towarzystwa, a może to gwiazdy nad ich głowami, sprawiły, że oboje lubili wspominać te chwile na balkonie.


7. Pierwsza rocznica

Minął rok od ich pocałunku. Rok, który był katorgą i błogosławieństwem, chodzeniem w chmurach i płaczem w poduszkę. Stephan wiedział, że Andreas dość często zmieniał chłopaków. Chyba nie był jeszcze gotowy na dłuższy związek, albo może nie poznał jeszcze kogoś z kim chciałby dzielić coś więcej niż łóżko. Gdzieś tak w głębi serca cieszył się z takiego stanu rzeczy. Bał się momentu, w którym blondyn odsunie się od niego i swoje problemy i radości będzie dzielił z kimś innym. 

- Chcę cię o coś zapytać Steph, mogę? - zapytał tego dnia Andi, jak zwykle przychodząc do niego po treningu, żeby pograć w fifę. 

- Pewnie - odparł od razu brunet, nie spodziewając się niczego poważnego. 

- Chciałem cię zapytać o to od dokładnie roku - powiedział, a brunet zamarł na te słowa - Pamiętasz jak pocałowaliśmy się w ramach przysługi? - zapytał, a Stephan czuł jak uderza go fala gorąca, malując jego policzki na czerwono. Przez ten cały czas panowała między nimi niepisana umowa o tym, żeby nie wspominać tego wydarzenia. Przyjaciele nie robią takich rzeczy. Przyjaciele nie dzielą takich emocji. Przyjaciele nie wyświadczają sobie takich przysług. 

- Andi, nie sądzę...

- Wiem, że nie chcesz o tym gadać, widzę twój nieśmiały rumieniec i trzęsące się dłonie, ale chyba już najwyższa pora. Minął rok...

- Właśnie, minął rok, nie ma sensu... - przerwał mu Stephan, łamiącym się głosem.

- Minął rok - kontynuował nieustraszenie Andreas - Minął rok, a ja całowałem się z wieloma chłopakami, pewnie zbyt wieloma niż nakazuje tego przyzwoitość, ale żaden z nich... Żaden z tych pocałunków nie był taki jak ten pierwszy, żaden z nich nie sprawił, że czułem się tak bardzo wypełniony emocjami, żaden inny nie spowodował, że zapomniałem nawet o tym jak się nazywam. 

- Andi...

- Chciałem się dowiedzieć, czy ty też to czułeś, Steph? Czy ty też nie możesz tego zapomnieć tak samo jak ja? Czekałem rok, na jakikolwiek sygnał z twojej strony! Nie dam rady dłużej, nie wiedząc co czujesz, musisz... - chciał coś jeszcze powiedzieć, ale nie zdążył, po Stephan popchnął go na pobliską ścianę, po czym nie czekając na pozwolenie, wpił się w jego usta, jakby były mu potrzebne do przetrwania. Wszystkie uczucia, które dusił w sobie nagle odrodziły się i dały o sobie znać. Pocałunek był prawie brutalny, zwłaszcza kiedy Andreas zaczął na niego odpowiadać z równie mocnym pragnieniem i pożądaniem. 

- Nie wierzę, że czekaliśmy na to tak długo - wymamrotał Stephan, pomiędzy kolejnymi spotkaniami ich ust. 

- Od dzisiaj koniec z marnowaniem czasu - odparł Andreas, wsuwając dłonie pod t-shirt bruneta. 


8. Miłość z wyboru i szaleństwa

Albo się kogoś kocha, albo się kogoś wybiera, albo się za kimś szaleje. Czasem można jednak robić wszystkie trzy rzeczy na raz. Wbrew całem światu, można wybrać kogoś za kim szaleje się z miłości. Wybrać wiarę w to, że dopóki jest się razem to nic złego nie może się stać. Dać komuś całego siebie, ufając, że druga osoba nie zniszczy tego cennego daru. Stephan i Andreas uwierzyli, że dadzą radę, że nawet jeśli wszyscy się dowiedzą, nawet jeśli będą przeciwko nim, to oni będą mieli siebie. 

THE END


Hej Kochani!

Przychodzę dzisiaj z ostatnią częścią. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu. 

Buziaki!

PS Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze. 

Happier - Ski Jumping One ShotsWhere stories live. Discover now