Moments (Stephan Leyhe x Andreas Wellinger / Lellinger) Part 1

1K 83 24
                                    

"Wiecie, jak to jest. Niekiedy spo­tyka­cie ko­goś wspa­niałego, ale to trwa tyl­ko chwilę. Może w cza­sie wa­kac­ji, w po­ciągu, na­wet w ko­lej­ce do auto­busu. Ociera się o wasze życie na krótki moment, lecz w bar­dzo spec­jalny sposób. I za­miast za­lewać się łza­mi, że nie może zos­tać dłużej, że nie możecie się le­piej poz­nać, czyż nie le­piej cie­szyć się, że w ogóle się zjawił?"

- Marian Keyes


Stephan był jednym z niewielu ludzi na świecie, którzy prawdziwie potrafili doceniać różne, niezwiązane ze sobą momenty. Ulotne chwile, krótkie rozmowy, serdeczne spojrzenia, wdzięczne uśmiechy, piękne krajobrazy, szum morskich fal i widoki ze szczytów gór. Każda mała rzecz, której doświadczał była na swój sposób wyjątkowa. Stephan w wielu drobiazgach dostrzegał piękno, którego inni nie potrafili zauważyć. Zawsze był raczej cichy, nieco nieśmiały, speszony wszelkim zainteresowaniem swoją osobą. Nie dążył do sławy, pieniędzy, luksusów. Najbardziej cenił momenty, w których mógł być sobą. Prawdziwym Stephanem, mówiącym to co naprawdę myśli, czującym się pewnie i swobodnie. Chwile, w których nie musiał nikogo udawać. Poza rodzinnym gronem, tylko przy jednej osobie miał odwagę być sobą. Kiedy dołączył do niemieckiej kadry, nie sądził, że odnajdzie wspólny język z Andreasem, który był najbardziej popularnym skoczkiem z jego drużyny. Był pewien, że różnią się we wszystkim. Nie spodziewał się, że odnajdzie w Wellingerze bratnią duszę. 


1. Pierwsze spotkanie:

Stephan nie potrafił zapanować nad swoimi nerwami. Pierwszy trening w kadrze A, szansa na odniesienie jakiegoś sukcesu w tym sporcie, możliwość ćwiczenia z najlepszymi zawodnikami z  kraju. Martwił się, że zawiedzie, że mu się nie uda, że nie znajdzie wspólnego języka z chłopakami z drużyny. Na trening przyjechał o trzy kwadranse wcześniej niż powinien. Przebrał się i siedział w szatni, nie wiedząc co ma ze sobą zrobić. Czuł ucisk w żołądku. Serce biło mu zdecydowanie za szybko, ręce trzęsły się niekontrolowanie. Zastanawiał się nad tym, czemu zawsze musi być taką ciapą. Dlaczego tak bardzo boi się nowych rzeczy. Kiedy zastanawiał się czy nie będzie musiał zwrócić zjedzonego godzinę wcześniej śniadania, drzwi szatni otworzyły się. Stał w nich młody blondyn, który od razu szeroko uśmiechnął się kiedy zauważył Stephana. Oczywiście Leyhe wiedział, kim jest ten chłopak, ale nigdy wcześniej nie mieli okazji się poznać. 

- To ty jesteś ten nowy? - zapytał bezpośrednio Andreas, jednak jego głos był serdeczny. 

- Tak - wymamrotał cicho brunet, złoszcząc się na siebie w duchu za to, że nie potrafi być pewniejszy siebie - Stephan - dodał, wyciągając w kierunku blondyna trzęsącą się ze zdenerwowania dłoń. 

- Andi - odpowiedział chłopak, energicznie ściskając jego rękę - To co tam u ciebie słychać? - zapytał po prostu blondyn, jakby znali się od wielu lat. 

- Co masz na myśli? - zapytał zmieszany, nie wiedząc, czy nie powinien po prostu odpowiedzieć, że wszystko u niego w porządku i z grzeczności zapytać się o samopoczucie Wellingera. Był prawie pewien, że blondyn wyśmieje jego zdezorientowanie. Andreas jednak po raz kolejny go zaskoczył. 

- Chciałem się dowiedzieć jak się czujesz? Jak spędziłeś wczorajszy wieczór? Czy stresujesz się pierwszym treningiem z kadrą A? - zapytał, przyglądając się z autentyczną ciekawością zbitemu z tropu Stephanowi. Brunet nie miał w zwyczaju nikomu opowiadać o takich rzeczach, nie sądził, że kogokolwiek zainteresuje to jak spędził wieczór ani to jak się czuje przed dzisiejszym treningiem. 

- Jestem raczej nudnym człowiekiem - przyznał, czując się przy Andreasie jak totalny przegryw. Nie miał mu nic do opowiedzenia, wczoraj wieczorem był w domu i oglądał mecz, z nikim się nie spotykał, nie robił nic ciekawego, nie był nikim wartym zainteresowania. 

- Huh to masz szczęście bo ja uwielbiam nudnych ludzi! - odparł Andi, uśmiechając się na tyle rozbrajająco, że nawet kąciki ust Stephana uniosły się odrobinę do góry - A co do dzisiejszego treningu to wiem, że jesteś zestresowany, ale na pewno dasz sobie radę. Widziałem twoje skoki w Pucharze Kontynentalnym, zrobiłeś ostatnio duży progres. Zasłużyłeś na miejsce w pierwszej drużynie. 

- Oglądałeś moje skoki?! - wymamrotał zaskoczony Stephan, w jego oczach Andreas zawsze wydawał się nieco zarozumiałym przystojniakiem, który raczej nie przejmował się innymi ludźmi. 

- Jesteś uroczy - odpowiedział mu Wellinger, uśmiechając się do niego po raz kolejny tego dnia, po czym po prostu wyszedł z szatni, zostawiając zaskoczonego Stephana samego. 


2. Współlokatorzy

Kiedy Stephan dowiedział się, że ma dzielić pokój z Andreasem jego serce zaczęło bić jak szalone i pomimo wielu prób nie dało się w żaden sposób uspokoić. Leyhe cieszył się i stresował jednocześnie. Blondyn był dla niego jedną wielką zagadką. Wellinger mówił to na co miał ochotę. Czasem rzucał w jego kierunku sugestię, które mógł interpretować na wiele różnych sposobów. Często go komplementował, sprawiając, że nieposłuszne policzki Stephana oblewały się rumieńcem. Zdarzało mu się jednak czasem dogryzać brunetowi. Uwielbiał go drażnić, jakby sprawdzał gdzie leży granica jego wytrzymałości. Czasami mówił mu, że będzie wielkim skoczkiem, a innym razem, że nie ma czego szukać w kadrze A. Stephan nie wiedział co Andreas tak naprawdę o nim sądzi. Przy blondynie czuł się gorszy, jakby nie zasługiwał na jego towarzystwo, jednocześnie jednak jakby mimowolnie szukał obecności Wellingera. Na treningach zawsze stawał blisko niego, w szatni siadał na miejscu obok. Nie potrafił zaprzeczyć temu, że coś w głębi serca, pragnęło więcej Wellingera w jego życiu. 

- 302, szóste piętro - rzucił Andreas odbierając kartę do ich wspólnego pokoju. Stephan podążył za nim, nic nie mówiąc. Bał się, że jego głos go zawiedzie.

- Wow ale wielkie łóżko - krzyknął Wellinger, wchodząc do środka. Blondyn ściągnął buty i jakby to było zupełnie normalne, wskoczył na materac i zaczął po nim skakać jak małe dziecko na trampolinie. Stephan zamarł widząc duże małżeńskie łóżko. Od razu poczuł dziwne podekscytowanie na myśl o tym, że będą spali tak blisko siebie. Spojrzał na śmiejącego się i skaczącego w górę Andreasa. Chłopak wyglądał wyjątkowo. Wolność, radość, młodość, beztroska to wszystko było wymalowane na jego twarzy.

- Ściągaj buty i chodź do mnie! - rozkazał Andi, a Stephan po chwili wahania wypełnił polecenie i dołączył do blondyna. 

Skakali razem, śmiejąc się przy tym jak dzieci. Ten moment, ten moment był ulotny i może dlatego był tak bardzo piękny. Przez chwilę brunet miał wrażenie jakby wszystko działo się w zwolnionym tempie. Podziwiał roześmianego Andreasa, czuł jak wypełnia go nieznana dotąd radość. Opadł na materac nie przestając się śmiać. Blondyn położył się obok niego, próbując wyrównać przyspieszony oddech. W tamtej chwili wszystko było dobrze. Dla takich momentów warto żyć.

 ***

Hej Kochani!

Wracam z kolejnym Lellingerem, troszeczkę innym niż zwykle. Dajcie proszę znać co o tym sądzicie i czy chcecie kolejne części. 

Buziaki!

Happier - Ski Jumping One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz