Just us (Kamil Stoch x Peter Prevc / Proch) Part 3

1K 81 6
                                    

To jest trzecia część ten historii, jeśli jeszcze nie czytaliście pierwszego i drugiego listu, to serdecznie Was do tego zachęcam! ❤❤

List nr 3

Przyjechałem na letnie Grand Prix do Polski. Nie odzywaliśmy się do siebie od pamiętnego weekendu w Planicy. Bałem się, że o mnie zapomniałeś. Dla mnie, nie było dnia, żebym o tobie nie myślał. Nie zdecydowałem się jednak zadzwonić ani napisać. Było mi głupio, nie wiedziałem co powiedzieć, czułem, że się rumienię na samą myśl o rozmowie z tobą. A teraz będąc w Wiśle, moje serce dudniło, gdy tylko wychodziłem za próg hotelowego pokoju. Mogłem cię spotkać wszędzie, bo przecież spaliście w tym samym miejscu co my. Udało mi się ciebie unikać aż do czasu kwalfikacji. Wtedy to usiadłeś obok mnie, czekając na swój skok. Nic do mnie nie powiedziałeś, a wręcz ostentacyjnie odwróciłeś się do zawodnika siedzącego po twojej drugiej stronie. Byłeś zły?! Nie byłem pewny. Nigdy nie potrafiłem dobrze odczytywać uczuć innych. Zerknąłem na to z kim rozmawiasz. Odetchnąłem z ulgą gdy zobaczyłem, że urządziłeś sobie pogawędkę z Kraftem. Wszyscy wiedzieliśmy, że Stefan jest w szczęśliwym związku z Hayboeckiem, więc nie był dla mnie żadnym zagrożeniem.  Oboje złapaliście mnie na przyglądaniu się wam. Spuściłem wzrok na swoje kolana, ale zanim to zrobiłem, zauważyłem na twoich ustach lekki uśmiech. To sprawiło, że tym bardziej nie wiedziałem co o tym wszystkim myśleć. 

- Co tam słychać, Peter? - zapytałeś nagle, odwracając się w moją stronę - Jak minęły ci wakacje? 

- Wszystko dobrze - tyle udało mi się powiedzieć, a widząc moje zakłopotanie, uśmiech na twojej twarzy jeszcze się powiększył - A twoje? - zapytałem, ciekawy bardziej niż miałem ochotę się przyznać. 

- Też dobrze - odpowiedziałeś rozbawiony. Chciałem zapytać co cię tak bawi, ale milczałem wpatrując się w kask leżący na moich kolanach. 

Miał czas, a my tylko siedzieliśmy obok siebie. Miałem wrażenie, że to pół godziny trwało niczym wieczność. Serce wciąż biło mi jak szalone. Moje policzki na pewno były w kolorze soczystego buraka, nigdy nie potrafiłem nad tym panować. W końcu nadeszła nasza kolej. Oboje wstaliśmy w podobnym momencie. 

- Powodzenia, Peter - powiedziałeś tak cicho, że ledwo cię usłyszałem. Odwróciłem się, żeby coś ci odpowiedzieć, ale ty już byłeś przy drzwiach. 

Później już nie miałem okazji z tobą porozmawiać. Po oddanym skoku od razu podszedłeś do ludzi ze swojej ekipy. Nawet na mnie nie spojrzałeś. Czułem, że zachowuję się jak zakochany nastolatek, ale  pragnąłem twojej uwagi i nic nie mogłem na to poradzić. Dlaczego tak cholernie mocno na mnie działałeś? 

Do dzisiaj zadaję sobie to pytanie i zawsze myślę o nas jak o dwóch połówkach tego samego jabłka, czy jak to tam szło. Uparłem się na ciebie i nie chciałem nawet myśleć o tym, żeby zwrócić uwagę na kogoś innego. 

Po kwalfikacjach pojechaliśmy na rozdanie numerów startowych. Uśmiechnąłem się, słysząc jak tłum kibiców krzyczy twoje imię, w końcu zostałeś podwójnym mistrzem olimpijskim kilka miesięcy temu. Sam biłem ci brawo, bo naprawdę ci się należało. W tym momencie odwróciłeś głowę i spojrzałeś na mnie, w twoich oczach zapłonęły iskierki a na ustach pojawił się szelmowski uśmiech, widocznie bawiła cię ta sytuacja między nami. Miałem ochotę cię uderzyć. Ja tu mam prawie zawał serca, a ty pogrywasz sobie ze mną? Po chwili poproszono nas o podpisanie nart, a później była chwila na zdjęcia i autografy. Straciłem cię z oczu i już nie byłem pewien czy żałowałem, czy też nie. 

Wieczorem przyszedłeś do mnie do pokoju i bez słowa wyjaśnienia wpiłeś się w moje usta przyciskając do pierwszej, lepszej ściany, tak po prostu, jak gdyby nic się nie stało. Jakby nie dzieliły nas miesiące milczenia i tysiące niedopowiedzeń. 

- Tęskniłem, Peter - powiedziałeś odsuwając się nieco ode mnie, choć wciąż byłeś wystarczająco blisko by znów zawładnąć moimi wargami. I zrobiłeś to ponownie. Nie raz, nie dwa. Po chwili wylądowaliśmy na moim łóżku. Moje dłonie nieśmiało błądziły po twoim ciele. 

- Kamil... - zacząłem, ale nie wiedziałem co mógłbym ci powiedzieć. Miałem przyznać, że ja też za tobą tęskniłem? Tego oczekiwałeś? Nie wiem, jednak te słowa nie przeszły mi przez gardło. Nigdy nie było mi łatwo mówić o uczuciach. Wróciłem więc do całowania twoich ust i dotykania twojego ciała. Tej nocy nie zaszło między nami nic więcej. Nic poza setką namiętnych pocałunków. Nie rozmawialiśmy prawie wcale. Do dzisiaj wspominam tę noc jako najlepszą w moim życiu. Wtedy sprawiłeś, że byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Byłem też twój. Cały twój. 

***

Hej Kochani!

Nareszcie udało mi się napisać kolejnego shota! 

Szczerze mówiąc nie podoba mi się ani trochę, ale tak długo nic tutaj nie wstawiałam, więc pomyślałam, że mimo wszystko go dodam. 

Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze to zawsze dodatkowa motywacja do pisania. 

Buziaki!

PS Przypominam i zapraszam na moje dwa nowe opowiadania - the interview - Peter Prevc i Accidentally in Love - Anže Lanišek 💚

PS2 Wiem, że znowu Proch, ale to moja największa skoczkowa inspiracja 💕

PS3 Jak już będziecie mieli dosyć tych listowych shotów to dajcie znać, nie obrażę się 😂😂

Happier - Ski Jumping One ShotsWhere stories live. Discover now