Home sweet home (Stephan Leyhe)

1K 43 9
                                    


Dom. Willingen. Rodzina. Przyjaciele. Ona. Karina. 

I ta jedna, szczególna osoba, która od zawsze sprawiała, że moje serce biło przy niej odrobinę szybciej. Po dzisiejszym konkursie, miałem do niej wpaść, powspominać stare czasy. Przyjaźniliśmy się odkąd pamiętam. Karina była piękną, pewną siebie, szalenie inteligentną i nieco tajemniczą dziewczyną. Poznaliśmy się kiedyś na szkolnej imprezie. Oboje siedzieliśmy z boku, przyglądając się wszystkim dookoła. Po kilku piwach, zaczęliśmy rozmawiać. Okazało się, że mamy ze sobą więcej wspólnego niż przypuszczałem. Słuchaliśmy tej samej muzyki, oglądaliśmy podobne filmy i oboje trenowaliśmy skoki narciarskie. 

Karina co prawda już zrezygnowała ze skoków, ale dzięki temu, że kiedyś też uprawiała ten sport to wciąż świetnie mnie rozumiała. Spotykaliśmy się za każdym razem, kiedy wracałem do Willingen. Zawsze czekała mnie przynajmniej jedna noc w domu Kariny, spędzona na plotkach o starych znajomych, piciu wina i rozmowie o wszystkim i o niczym. Nasza relacja była czysto platoniczna. Choć od dawna chciałem to zmienić, to wciąż brakowało mi odwagi. Nie mogłem zniszczyć tego co było między nami. 

Tego dnia też nie zamierzałem przyznawać się do swoich uczuć. Kilka dni przed Igrzyskami, potrzebowałem jedynie miłego spotkania, które doda mi energii do działania. Zapukałem do drzwi jej nowego mieszkania. Jeszcze nigdy w nim nie byłem. Brunetka przeprowadziła się do tego budynku, który tak naprawdę był częścią jednego z hoteli, zaledwie kilka tygodni temu. 

- Steph! - wykrzyknęła, gdy tylko mnie zobaczyła i od razu rzuciła mi się na szyję. Zaśmiałem się z jej entuzjazmu, obejmując ją mocno ramionami. 

- Tęskniłem - przyznałem szczerze, przytulając ją nieco dłużej niż to było konieczne. 

- Cieszę się, że wciąż o mnie pamiętasz - powiedziała, wpuszczając mnie do środka. 

- Jak mógłbym zapomnieć o mojej jedynej przyjaciółce? -  odpowiedziałem, uśmiechając się niepewnie. 

- Pewnie lata za tobą mnóstwo dziewczyn i z łatwością mógłbyś mnie wymienić na nowszy model - odparła, śmiejąc się cicho - Dobrze, że jesteś nieśmiały i nie wykorzystujesz każdej nadarzającej się okazji. 

- Wcale nie jestem nieśmiały! - obruszyłem się, z ciekawością rozglądając się po nowym dla mnie wnętrzu. 

- Tak, tak jesteś najśmielszym człowiekiem jakiego znam - znów się zaśmiała, całując mnie w policzek. Zarumieniłem się z powodu tego jednego przyjacielskiego gestu - W sumie tu mam tylko jeden pokój, który służy mi i za salon, i za sypialnię, poza tym mam małą kuchnię i łazienkę - mówiła, oprowadzając mnie po swoim mieszkanku. 

W końcu usiedliśmy na kanapie, z winem i chipsami, które były moją jedyną "guilty pleasure", na którą sobie pozwalałem, gdy trenerzy spuszczali mnie z oczu. 

- Jak ci się mieszka samej? - zapytałem, przypominając sobie dom rodzinny brunetki, w którym dziewczyna mieszkała wraz z rodzicami i pięcioosobowym rodzeństwem. 

- Nie wiedziałam, że w domu może być tak cicho - zaśmiała się uroczo, pewnie wspominając swoich szalonych młodszych braci, którzy przez cały dzień biegali po domu, głośno krzycząc i rzucając czym popadnie - Czasem jednak jest trochę smutno. Brakuję mi tu ciebie.

- Mnie?! - zapytałem zdziwiony, co prawda przyjaźniliśmy się, ale byłem pewien, że dla Kariny to nic szczególnego, brunetka, raczej nigdy nie narzekała na brak znajomych. 

- Czasem mam wrażenie, że tylko ty jesteś moim prawdziwym przyjacielem, ale prawie nigdy cię nie ma, a kiedy masz zawody, to wcale się do mnie nie odzywasz - powiedziała, wydymając nieco dolną wargę. Przez chwilę miałem wrażenie, że jest bliska płaczu. 

- A chciałabyś, żebym się odzywał? - zapytałem oszołomiony, nie pisałem do niej zbyt wiele, bo nigdy nie chciałem się narzucać.

- No pewnie, wiesz, że cię uwielbiam, Steph! - powiedziała dziwnym tonem, opierając głowę o moje ramię. 

- Będę pisał częściej, obiecuję - podniosła głowę i spojrzała na mnie, uśmiechając się ciepło - Po prostu nie chciałem się narzucać - dodałem, a ona patrzyła się na mnie z dziwnie iskrzącymi oczami. 

Kończyliśmy drugie wino, wciąż rozmawiając o różnych bzdurach, śmiejąc się wzajemnie ze swoich żartów. W pewnym momencie, Karina położyła głowę na moich kolanach, kładąc się na plecach. Objąłem ją ramieniem, czując się nieco odważniejszy, co zapewne było skutkiem alkoholu buzującego w moich żyłach. 

- Masz kogoś? - zapytała nagle, przyglądając mi się uważnie. 

- W sensie dziewczynę? - odpowiedziałem głupio. 

- A co, masz chłopaka? - zapytała zupełnie poważnie, nie spuszczając ze mnie wzroku. 

- No co ty, Karina! - prawie krzyknąłem. 

- Wiesz, że shippują cię z Wellingerem - zaśmiała się uroczo. 

- Niestety, nie jestem gejem - wymamrotałem, nieco zakłopotany tą rozmową. 

- To akurat dobrze - odparła i uśmiechnęła się ostrożnie - No to jesteś z kimś czy nie? - dopytywała się zawzięcie. 

- Nie - odpowiedziałem krótko - A ty? 

- Ja też nie - odparła szybko. Ta rozmowa była dziwna. Bardzo dziwna. 

- Podoba ci się ktoś? 

- Yhym - mruknąłem cicho.

- Kto? 

- Ty - odpowiedziałem szczerze i dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego co zrobiłem. 

- Ja? - wyglądała na zaszokowaną. Chciałem już zacząć zaprzeczać, gdy poczułem jej usta na moich wargach. Brunetka usiadła na moich kolanach, całując mnie tak, że na chwilę zapomniałem o całym świecie. Była tylko ona. W sumie od zawsze była tylko ona. Gdy oderwaliśmy się od siebie, jej małe dłonie znajdowały się pod moją koszulką, dokładnie badając moje mięśnie. Oboje ciężko oddychaliśmy. 

- Też mi się podobasz, Steph - przyznała, przegryzając dolną wargę - Od sześciu lat - dodała, spuszczając wzrok. Przez kilka sekund patrzyłem na nią jak oniemiały. Tak bardzo bałem się, że to sen, z którego za chwilę się obudzę. Dotknąłem dłonią jej policzka, po czym pochyliłem się w jej stronę łącząc nasze usta po raz kolejny.  

- Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej - powiedziałem śmiejąc się cicho, w przerwie pomiędzy kolejnymi pocałunkami. 

- Willingen jest domem tylko kiedy ty tu jesteś - odparła, tuląc się do mnie całym ciałem.


***

Hej Kochani!

Nie jestem do końca zadowolona z tego shota i nie byłam pewna czy go wstawiać, ale postanowiłam zostawić go do Waszej oceny. 

Buziaki!

Happier - Ski Jumping One ShotsWhere stories live. Discover now