Never good enough (Andreas Wellinger x Stephan Leyhe / Lellinger)

1.6K 93 19
                                    


Po raz kolejny nie znalazłem się w kadrze na konkurs drużynowy. Wróciłem do pokoju przygnębiony i zły. Miałem świadomość, że chłopaki skaczą lepiej ode mnie na tym etapie sezonu, a ja jak zwykle nie jestem wystarczająco dobry. Zawsze byłem typowym średniakiem. Niby miałem talent, ale byłem zbyt słaby, żeby wygrywać.

Opadłem bezwładnie na łóżko, próbując powstrzymać łzy napływające do moich oczu. Miesiące przygotowań, treningi cięższe niż kiedykolwiek wcześniej, walka o motywację, to wszystko na nic. Chciałbym kiedyś dowiedzieć się jak to jest być jednym z najlepszych. Moje rozmyślania zostały przerwane dźwiękiem otwieranych drzwi. Szybko otarłem łzy z policzków, nie chcąc, żeby Andi cokolwiek zauważył. 

- Steph, nie przejmuj się - powiedział, kładąc się obok mnie na naszym wspólnym, podwójnym łóżku - Jeszcze nadejdzie czas, kiedy będziesz najlepszy - dodał i uśmiechnął się do mnie w ten swój charakterystyczny sposób, który zawsze sprawiał, że moje serce zaczynało bić jakby odrobinę szybciej. 

- Raczej wątpię, ale to nic takiego, ważne, żeby wam dobrze poszło - odpowiedziałem, próbując wymusić uśmiech, ale z oczu Andiego wyczytałem, że raczej średnio mi się to udało. 

- Wiem, że ci ciężko, ale musisz uwierzyć w siebie...

- Łatwo ci mówić! Ty jesteś idealny, wszyscy cię uwielbiają! - przerwałem mu ostro, sam nie wiedząc co mnie napadło. Może odrobinę mu zazdrościłem? Może chciałem być taki jak on? Pewnie, że chciałem. Kto by nie chciał?

- Steph, ja...

- Przepraszam, Andi, ja nie chciałem... - znów mu przerwałem, próbując jakoś naprawić tę sytuację. Wellinger przez chwilę nic nie mówił, obrócił się jedynie na bok i przyglądał mi się dokładnie. Ja też zmieniłem pozycję na analogiczną, żeby móc spojrzeć mu prosto w oczy. Jego bliskość była dziwnie niebezpieczna. Czasem miałem wrażenie, że jesteśmy bardzo blisko przekroczenia pewnej granicy,  za którą już nie ma odwrotu. 

- Rozumiem cię, wiem, że jest ci trudno. Tak ciężko na to wszystko pracowaliśmy, a teraz zostałeś odrzucony, ale to nie koniec świata, będą kolejne zawody. Dasz radę. Damy radę razem - powiedział, a jego dłoń powędrowała do mojego ramienia i delikatnie je pogładziła w pocieszającym geście. Znów łzy napłynęły mi do oczu. Tak dobrze było mieć takiego przyjaciela jak Andi. Chłopak dokładnie rozumiał moje emocje, potrafił powiedzieć dokładnie to co potrzebowałem usłyszeć, wiedziałem, że zawsze mam w nim wsparcie. 

Wellinger wciąż się na mnie patrzył, łagodnym i ciepłym spojrzeniem, pełnym troski i czegoś jeszcze, jednak nie potrafiłem tego zinterpretować. Jego dłoń przeniosła się na moją twarz i delikatnym gestem zmyła nieposłuszną łzę, która popłynęła po moim policzku. Przysunąłem się bliżej niego, sam nie wiedząc co mną kierowało i co chciałem osiągnąć. Czułem jedynie, że potrzebuję kogoś blisko mnie. Bliżej niż kiedykolwiek wcześniej. Kogoś kto choć na chwilę pomoże mi poradzić sobie z moim wewnętrznym rozdarciem, kogoś kto po prostu będzie, bezwarunkowo i bezinteresownie. Andreas otulił mnie swoimi ramionami, pozwalając, żebym ukrył głowę w jego torsie. Wdychałem znajomo kojący zapach jego perfum, słuchając jednocześnie szybkiego bicia jego serca. Nie chciałem analizować tego co się między nami działo. Nie chciałem myśleć o tym co oznacza to, że przytulam się do mojego przyjaciela, mężczyzny i dlaczego wydaje mi się to tak cholernie właściwe. Zamknąłem oczy, czując jak złe emocje powoli ze mnie ulatują. Byłem tak bardzo spragniony czyjeś bliskości, a może jego bliskości? Podniosłem głowę, żeby spojrzeć na Wellingera, który nieprzerywanie gładził dłońmi moje plecy, w uspokajającym geście. Nasze oczy spotkały się w połowie drogi, a na jego ustach błądził ostrożny uśmiech. Byliśmy blisko siebie. Zbyt blisko jak na dwójkę przyjaciół. Nagle poczułem jego wargi na moich. Moje serce zaczęło bić jak szalone, a moje dłonie wyrwały się, żeby przyciągnąć go bliżej mnie. Mokre pocałunki trwały rozkosznie długo. Na ten czas zupełnie wyłączyłem myślenie, nie chciałem się zastanawiać nad tym co się dzieje i co to wszystko znaczy, bo nigdy wcześnie nie czułem się tak wyjątkowo dobrze. 

- Zawsze chciałem to zrobić - wszeptał Andi, odsuwając się nieco, żeby na mnie spojrzeć. 

- Ja chyba też - odpowiedziałem szczerze, na co oboje cicho się zaśmialiśmy. Moje serce skakało z radości się na ten dźwięk.

- Chyba? - dopytywał się Wellinger, patrząc na mnie z udawanym oburzeniem. 

- Po prostu próbowałem odsunąć od siebie te myśli - przyznałem, a on pokiwał ze zrozumieniem głową. 

- Ale teraz już nic nie ukrywajmy, dobrze? - poprosił, przyglądając mi się troskliwym wzrokiem. Przytaknąłem cicho i nachyliłem się, żeby znów posmakować jego ust. Może choć raz w życiu będę dla kogoś wystarczająco dobry. 

***

Hej Kochani! ❤️Nie wiem czy ktoś jeszcze w ogóle pamięta o tych shotach, ale mam nadzieję, że jednak ktoś się znajdzie. Ostatnio uwielbiam Lellingera i zainspirowana postanowiłam coś napisać.

Proszę napiszcie co myślicie!

Buziaki! ❤️

PS Obecnie regularnie będę pisała jedynie the interview - Peter Prevc (nowy rozdział powinien pojawić się przed świętami), another love - football stories i być może Happier - Ski Jumping One Shots. Pozostałe opowiadania są wstrzymane na jakiś czas.

Happier - Ski Jumping One ShotsWhere stories live. Discover now