Rozdział 4 - Jest [...] moim przyrodnim bratem.

437 49 8
                                    

*CHANGKYUN*

   Nieprzyjemne dreszcze przeszły wzdłuż kręgosłupa, gdy nagle spadło na mnie miliardy malutkich i zimnych kropelek przezroczystej cieczy. Przejeżdżając dłonią po mokrych włosach oparłem się o chłodne kafelki. Mój umysł dopiero budził się do życia po zdecydowanie zbyt krótkim śnie. To był jeden z powodów dlaczego byłem taki rozkojarzony, wcześniej wchodząc zamiast pod prysznic do zlewu. Drugą przyczyną były wspomnienia z wczorajszej nocy, które przewijały się przed mymi oczami, niczym puszczony film, przyśpieszony dwukrotnie, by wywołać jeszcze silniejsze odczucia u odbiorcy. Nigdy nie pomyślałbym, że to się zdarzy. Zawsze myślałem, że to ja będę osobą dominującą, nie ważne czy w łóżku, czy w życiu codziennym. Gdyby ktoś powiedział mi, że to ja będę tym, który w brutalny sposób zostanie rozdziewiczony, to ta osoba prędko dowiedziałaby się, co oznacza prawdziwe piekło na ziemi.

  Prawda jednak bardzo ugodziła moją męską dumę. A także dolne partie ciała, jeśli miałbym być szczery. Kto by pomyślał, że w walce o dominację przegram z kimś, kto wygląda tak niepozornie? I kto w dodatku był pijany oraz ledwo świadomy tego co robił... Zdezorientowany pokręciłem głową. Za dużo o tym wszystkim myślałem, nie mogłem już zmienić tego co się stało. Nie to, bym chciał to zrobić. Mimo wszystko cieszyłem się, że doszło między nami do zbliżenia na tle seksualnym. Pomijając fakt, że to wszystko stało się za sprawą tego czarnowłosego idioty, ukrywającego za anielskim uśmiechem swe prawdziwe diabelskie oblicze. Ale utwierdziło mnie to w przekonaniu, że jednak nie byłem różowowłosemu tak bardzo obojętny, jak na początku myślałem.

  Nieśpiesznie wyszedłem z pod prysznica, pod którym spędziłem zapewne dobrą godzinę. Spojrzałem na osobę, znajdującą się w szklanej tafli, znajdującej się nad zlewem. Opuszkami palców przejechałem po sinawych śladach, ciągnących się od obojczyków, niemalże aż do podbrzusza. Były to dowody naszych wczorajszych zbrodni. Dotknąłem napuchniętych od jego pocałunków warg. Chyba jeszcze nigdy nie podnieciło mnie tak bardzo samo wspomnienie o czułej pieszczocie. Naprawdę wpadłem po same uszy. Kiedyś sprawiałem, że ludzie bali się chociażby na mnie spojrzeć, a teraz sam desperacko pragnąłem ich uwagi. A raczej uwagi tylko jednego z nich. Tylko Yoo Kihyuna, buntownika, który swym uśmiechem urzekł całe me jestestwo. Nigdy nie przywiązywałem wielkiej wagi do miłości, lecz on sprawił, że całkowicie straciłem dla niej głowę. 

- Już nie śpisz? - spytałem wychodząc z łazienki i widząc na łóżku siedzącego różowowłosego.

  Wyglądał niezwykle uroczo z typową fryzurą po seksie i półprzymkniętymi oczami, które teraz wyglądały jak małe szparki. Kołdra zsunęła mu się z nagich ramion, odsłaniając to, co tak zawzięcie chłonąłem poprzedniej nocy. Delikatnie wystające obojczyki, miękka skóra i płaski brzuch, który nawet bez wyrzeźbionych mięśni zdawał się być aż nazbyt idealny. Jego policzki zabarwiły się na szkarłatno, gdy najwyraźniej zdał sobie sprawę z tego, gdzie się znajdował. Skrzywiłem się, kiedy trochę zbyt gwałtownie zaciągnął kolorowy materiał aż po samą szyję. 

- Co ty tutaj robisz? - warknął do mnie, podczas gdy ja usiadłem koło niego na wolnym kawałku dwuosobowego łóżka.

   Wyciągnąłem rękę, by móc zatopić palce w jego miękkich różowych kosmykach, tak jak to zrobiłem poprzedniej nocy. Jednak zanim tam dotarła, została odtrącona przez chłopaka. 

- Co ty sobie do cholery myślisz? - syknął, całkowicie mnie tym zaskakując. - Kto ci kurwa pozwolił mnie dotykać?  

   O co tu chodziło? Dlaczego był na mnie taki wściekły? Poprzedniej nocy wydawał się być bardziej szczęśliwy, niż mogłem to sobie wyobrazić w swych fantazjach. A co jeśli tamte wydarzenia także nią były? Czy mogłem się nabawić bólu w tyłku przez coś innego?

"Don't you remember me?" Changki - Kihyun x I.M.Where stories live. Discover now