Rozdział 21 - To dlatego, że Kihyun [...]

263 36 0
                                    

* 4 LATA TEMU* 

   Zasłoniłem usta dłonią, starając się chociaż trochę stłumić głośne ziewanie, które siłą wyrwało się na wolność. Poranki były porą dnia, za którymi przepadałem najmniej. Wczesne wstawanie i ja nigdy nie potrafiliśmy się ze sobą dogadać. Zwłaszcza w poniedziałki, tuż po weekendzie. Jednak moje narzekania oraz połowy koreańskiego społeczeństwa nie wystarczały, by zmienić tą praktykowaną od pokoleń "tradycję". Chociaż prawdopodobnie nie miałem na co narzekać, skoro i tak spóźniłem się na dwie godziny lekcyjne.

   Ledwo otworzyłem drzwi od sali, a powitał mnie hałas, panujący w pogrążonej chwili przerwy klasie. Nigdy nie potrafiłem zrozumieć jakim cudem moi rówieśnicy od rana wręcz tryskali energią. No może wszyscy, prócz siedzącego pod oknem blondyna, który wkurzony wpatrywał się we mnie co najmniej jakbym mu zabił widelcem matkę. Z natury był niewytłumaczalnym optymistą, który szedł przez swoje ciężkie życie z uśmiechem na twarzy. A przynajmniej tak go widzieli inni. Ledwo garstka osób, które potrafiłem policzyć na palcach jednej ręki wiedziała, że w rzeczywistości był tylko kolejnym gwałtownym nastolatkiem, którego wkurzał nawet najmniejsze potknięcie. Jego maska i prawdziwa osobowość były tak sprzeczne, że nie jednokrotnie zastanawiałem się czy przypadkiem nie cierpiał na rozdwojenie jaźni. Ale za każdym razem podważał tą tezę, tłumacząc, że wszystko doskonale pamięta i nie ma żadnych zaników wspomnień. Cóż... Nawet gdyby faktycznie ją miał, to nadal pozostałby moim najlepszym przyjacielem. 

   Jednak to był pierwszy raz gdy pokazywał swoją "nagą" twarz pośród tłumu ludzi. A to mogło oznaczać, że stało się coś, co go strasznie wkurzyło. 

- Yo! - przywitałem się, klepiąc go niezbyt lekko w plecy.

  Chłopak spojrzał na mnie, nagle wyrwany ze swojego świata. Niemal od razu zauważyłem jego zaczerwienioną dolną wargę, która wydawała się trochę większa od ciągłego przegryzania. To był jeden z jego nawyków, świadczących o tym, że czymś się bardzo denerwował. Zająłem swoje miejsce, tuż przed nim. Nim ponownie na niego spojrzałem, przeleciałem wzrokiem po całej powierzchni klasy. Zmarszczyłem brwi na widok nowej twarzy, a raczej tyłu głowy, siedzącej w pierwszej ławce w moim rzędzie. Nie było w sumie w tej osobie nic przyciągającego. Wyglądał raczej jak kujon, żywcem wyciągnięty z nudnej mangi shoujo. Za duży szary sweter, który miał na sobie sprawiał, że wyglądał nie tyle co na słabego, ale bardziej na kruchego. Jakby pod wpływem pojedynczego dotyku mógł rozpaść się na miliard małych kawałeczków. Kiedy się odwrócił do tyłu, zauważyłem, że jego mocno ulizane włosy lekko zachodziły mu na grube czarne oprawki, za którymi chował swoje ciemne oczy. Kiedy skierowałem swe spojrzenie nieco w dół zauważyłem jego nerwowo podrygującą nogę. Przypominał trochę wystraszone kocię. 

   Znów odwróciłem się twarzą do swojego przyjaciela, który teraz starając się uspokoić, bazgrał coś ołówkiem w swoim zeszycie. Próbowałem dostrzec cokolwiek, jednak skutecznie bronił dzieło swej frustracji ramieniem. Zupełnie jakby w tym momencie powierzał tej biednej kartce w brutalny sposób swoją największą tajemnicę. Lekkimi szturchnięciami starałem się nieudolnie zwrócić na siebie jego uwagę. On jednak wydawał się znów być pogrążony w swym małym, mrocznym świecie. 

- Hyungwon - odezwałem się w końcu zirytowany jego ciągłym brakiem reakcji. - Znowu wrzucili do naszej klasy kolejnego przeniesionego ucznia?

   Trzask łamiącego się w jego dłoniach ołówka uzmysłowił mi, że z jakiegoś powodu ten wyglądający na nieszkodliwego kujon był powodem jego dzisiejszego gniewu. Nie rozumiałem jednak czym tamten chłopak mógł się narazić blondynowi, który nawet wtedy, gdy ktoś z równoległej klasy ukradł jego bokserki, to nie zrzucił z siebie swojej maski. Co prawda potem rozwalił niemal doszczętnie barierkę w pobliskim parku, ale tylko ja byłem świadkiem jego wybuchu. Dlatego po prostu nie mieściło mi się to w głowie. 

"Don't you remember me?" Changki - Kihyun x I.M.Where stories live. Discover now