Rozdział 16 - Poruszyła nią! Jestem tego pewien!

262 38 3
                                    

*WONHO*
   Presja, którą odczuwałem stawała się coraz większa, sprawiając, że z ledwością mogłem utrzymać jej ciężar na swoich wyćwiczonych barkach. Nagle został na mnie zrzucony obowiązek rodzicielski, z którym, mimo że wcześniej już zaznałem jego smaku, teraz ledwo sobie z nim radziłem. Ze wszystkich sił starałem się wypełnić pustkę po tych samobójczych oszustach, odczuwalną przez moją małą siostrzyczkę, ale najwyraźniej była zbyt wielka, bym sam mógł sobie z nią poradzić.

   A moja nienawiść do tych idiotycznych ludzi z każdym dniem rosła coraz bardziej. Eunhee zdawała się wprost znikać w oczach z ich powodu. Jej ciało przypominało teraz cienką, naciągniętą na szkielet powłokę, która mogła pęknąć w każdej chwili. Bałem się jej dotknąć. Bałem się, że jeślibym jądotknął, to całkowicie by się załamała i zniknęłaby na wietrze niczym rozrzucone prochy nad wielkim kanionem, emanującym swym pięknem.

   Dopiero później dowiedziałem się, że gdybym tylko pokonał te obawy, to zdołałbym ją ocalić. Gdybym okazał się dla niej odpowiednim wsparciem nigdy nie zapragnęłaby zrobić coś tak głupiego. Ale byłem zbyt wielkim idiotą, by odczytać jej myśli. 

   Mówią, że oczy są niczym zwierciadła ludzkich dusz. A jej były ciemne, pogrążone w paraliżującym mroku, który mnie samego przyprawiał o dreszcze. Podobnie jak odbijające się w nich myśli. Były po prostu czarną masą, niedostępną i niezrozumiałą dla mnie. Lecz mimo tego mogłem przecież zareagować na te wszystkie sygnały, które podświadomie wysyłała.

   Jednak pech chciał, by jej przyrodni brat okazał się zwykłym kretynem, zapewne nie lepszym od tych samobójczych oszustów.

   Ten obraz prawdopodobnie będzie za mną wędrował do końca mych dni. Podobnie jak kolejne, które następowały krótko po nim i wciąż są przy mnie obecne, tworząc nowe wspomnienia. Jej pełne bólu krzyki, bym zostawił ją w spokoju oraz późniejsza cisza nawiedzają mnie każdej nocy, a minął już miesiąc od kiedy zmieniła swoje codzienne kolorowe ubrania na białą, szpitalną piżamę. 

   Siedziałem sam w szpitalnej sali na niewygodnym krześle, od którego już jakiegoś czasu bolały mnie dolne partie ciała. Nie zamierzałem jednak zmieniać w żaden sposób swojej pozycji. Traktowałem to jak rodzaj kary za swoją głupotę i zaniedbanie, którego się dopuściłem. Maszyny, których większości nazw nie znałem, wydawały głośne dźwięki, sprawiając że moje myśli co chwilę się rozmywały, niczym warstwy mgły o poranku. Byłem im za to wdzięczny. Czułem, że jeśli wciąż myślałbym o leżącym przede mną bezwładnie ciele, podłączonym do tych wszystkich aparatur z pewnością stałbym się kolejnym pacjentem tego szpitala.

   Z czasem jednak zdążyłem przyzwyczaić się do tych hałaśliwych urządzeń. Wówczas moje myśli szalały, przeskakując z jednych wspomnień do drugich, szukając tych właściwych. A wraz z nimi powracało poczucie winy i wściekłość i wściekłość na naszych domniemanych rodziców. W przypływie impulsu wyciągnąłem przed siebie rękę, natrafiając nią na zimną i sztywną dłoń. Dłoń nieprzytomnej pacjentki.

***

   Pochmurne niebo, ozdobione niemal czarnym puchem górowało nad nami niczym zwiastun nieszczęścia, gdy wraz z Minhyukiem przekroczyłem próg automatycznych drzwi, prowadzących do dużego, białego holu. Skłoniłem się lekko na widok znajomej mi już starszej kobiety, stojącej za długą, śnieżną ladą, która jak zwykle odpowiedziała mi delikatnym uśmiechem. Instynktownie mijałem kolejne sale. Odwiedziłem to miejsce już tak wiele razy, że trafiłbym na wyznaczone miejsce nawet gdyby nagle prąd postanowiłby zabawić się ze mną w chowanego. A zwłaszcza tam, gdzie właśnie się zatrzymałem.

"Don't you remember me?" Changki - Kihyun x I.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz