Rozdział 10 - Przyjacielem? [...]

375 42 1
                                    

*KIHYUN*
   Od dłuższego czasu siedziałem w bez ruchu, czując na sobie dotyk ust mojego nowego współlokatora. Dziwne dreszcze, które na okrągło przechodziły przez me ciało wprawiały mnie w pewnego rodzaju przerażenie. Głosy w głowie jasno dawały mi do zrozumienia, bym go w końcu od siebie odsunął, jednak ciało odmawiało wykonania nawet tak prostej czynności. Nie pozostawało mi więc nic innego niż czekać, aż jasnowłosy sam się ode mnie odklei. I kiedy nareszcie to zrobił, niemo odetchnąłem z ulgą. Spuściłem głowę, czując jak języki ognia przechodzą gwałtownie wzdłuż moich policzków.

   Miałem ochotę uciec jak najdalej od Changkyun'a, znajdującego się aktualnie ledwo kilka centymetrów ode mnie. Mimo "zasłony" wyczuwałem na sobie jego intensywne spojrzenie, które wręcz zdawało wypalać wielką dziurę w mym rozgrzanym organizmie, przy okazji wywracając na lewą stronę wnętrzności. Zacisnąłem palce w pięść, starając się uspokoić. Jednak sama świadomość obecności chłopaka sprawiła, że było to wręcz niemożliwe. Musiałem od niego jak najszybciej uciec. I to jak najdalej.

- P... Przypomniałem sobie, że miałem gdzieś iść - powiedziałem nagle, przeraźliwie drżącym głosem.

   Z trudem podniosłem się z zimnych kafelek, omal się przy tym nie zabijając. Nie czekając nawet na jego odpowiedź, wybiegłem z pomieszczenia, zatrzymując się dopiero na pustym korytarzu. Wciąż ciężko dysząc, oparłem się o drzwi, prowadzące do naszego wspólnego pokoju. Skrzywiłem się, dopiero teraz uświadamiając sobie jak boleśnie serce uderzało o me żebra. W niedalekiej przeszłości z pewnością teraz byłbym w trakcie wykonywania telefonu do Wonho, by przerażająco drżącym głosem opowiedzieć mu co w tej chwili przeżywałem. Jednak obecnie nie mogłem sobie na to pozwolić. Nie kiedy znałem całą prawdę.

  Pokręciłem głową, przyłapując się na myśleniu o swym byłym przyjacielu. To była moja największa wada. Zbyt łatwo przywiązywałem się do otaczających mnie ludzi i potem w samotności użalałem się nad tym, jaki los okazał się dla mnie okrutny. Dlatego tym razem chciałem to wszystko rozegrać powoli. Ale jak zawsze coś musiało zniszczyć mój starannie ułożony plan. A raczej ktoś. Prychnąłem nagle, przypominając sobie słowa chłopaka zanim... mnie pocałował. Czym niby mu zawiniłem, że zostałem zmuszony do wzięcia za to odpowiedzialności? Przecież to on od samego początku udawał, że nie istnieję, a ja mu tylko pomogłem w końcu dostrzec moją obecność.

- Idiota - mruknąłem, opuszkami palców delikatnie muskając swoje mrowiące wargi.

   Po raz kolejny z mych ust wyrwało się głośne westchnienie, na samą myśl co czekało na mnie po powrocie do środka. Potrzebowałem chwili spokoju, najlepiej gdzieś, gdzie nikt, by mnie nie odnalazł. Dlatego więc niemal od razu skierowałem się do miejsca, które podczas mojego krótkiego pobytu w tym akademiku poznałem jako pierwsze - biblioteki. Kiedy tylko przekroczyłem jej próg, poczułem że jest to miejsce, gdzie będę najczęściej przebywał. Wśród długich kolumn, wypełnionych po brzegi różnymi tomami, pod którymi aż uginały się drewniane półki. Od dziecka uwielbiałem zagłębiać się w każdy świat opisany w książkach, uciekając tym samym od samotności i codziennych, wciąż obecnych problemów. Były o wiele lepsze od ludzi, ponieważ one nigdy by mnie nie zdradziły, ani nie okłamały w żadnej sprawie.

   Cicho nucąc pod nosem wszedłem w losową alejkę ze skupieniem przeglądając znajdujące się w niej tytuły. Większą część z nich znałem, więc wybranie jednej okazało się prostszym wyborem, niż początkowo zakładałem. Nim jednak zdążyłem po którąkolwiek sięgnąć, mój telefon zawibrował we wnętrzu kieszeni spodni, oznajmiając mi przybycie kolejnej wiadomości, zaśmiecającej moją skrzynkę odbiorczą. Nieśpiesznie wyciągnąłem urządzenie i odblokowałem je. W ciszy czytałem treść, napisaną przez mojego niegdyś najlepszego przyjaciela.

"Don't you remember me?" Changki - Kihyun x I.M.Where stories live. Discover now