Rozdział 9 - Nie powinieneś wziąć odpowiedzialności, za to co zrobiłeś?

342 44 2
                                    

*KIHYUN*

Skłamałbym, gdybym powiedział, że moje zachowanie i wszystko, co do tej pory zrobiłem było celowe. Wszystko stało się za sprawą zwykłego przypadku oraz paru sytuacji, które po raz kolejny zmieniły moje życie. Ale o nich może trochę później.

Od kilku minut stałem pod tym felernym prysznicem, próbując się uspokoić. Ciepła woda już dawno się skończyła przez moją głupotę, jednak nie przeszkadzało mi użalanie się nad sobą pod zimnym natryskiem. Sam nie rozumiałem dlaczego tak bardzo byłem szczęśliwy, widząc jego pogrążone we śnie oblicze. Powinienem być na niego wściekły za to, co odwinął dwa lata temu. I faktycznie dotychczas tak się czułem. Jednak kiedy ponownie pojawił się przede mną, wszystkie negatywne uczucia, które do niego żywiłem nagle gdzieś uciekły, zastąpione nieopisaną ulgą. W pewien sposób ciekawiło mnie to jak zareaguje na mój widok. Znów będzie udawał, że mnie nie pamięta, a może tym razem przyzna się od razu? Czy odpowie mi dlaczego zachował się tak dwa lata temu?

Moje rozmyślenia przerwało głośne kichnięcie, które z pewnością wyrwałoby umarłego z wiecznego snu. Zakręciłem kurek z wodą, strzepując z włosów mniej uparte krople mokrej cieczy. Szybko przebrałem się w czyste ubrania, jednocześnie przygotowując się psychicznie do naszego pierwszego spotkania po latach. Co powinienem powiedzieć? Tak po prostu się przywitać? A może od razu na niego naskoczyć i wypytać o wszystko? Zaciągnąłem się ochłodzonym powietrzem, sięgając dłonią po okrągłą gałkę. Zamknąłem oczy, popychając mocno drzwi. Powoli podniosłem powieki ku górze, przygotowując się na nieuniknione.

- Gdzie on jest?

Łóżko, na którym jeszcze chwilę wcześniej spał jasnowłosy, teraz było puste. Brakowało także butów, które wcześniej walały się pod łóżkiem.

- Jak zwykle brakuje ci wyczucia czasu - mruknąłem sam do siebie, siadając na swoim łóżku.

Dlaczego los tak bardzo lubi patrzeć na to jak trudne i skomplikowane bywa nasze życie? Czy nie może po prostu zostawić nas w spokoju, bez żadnych problemów? Pokręciłem rozdrażniony głową, dłonie zanurzając w zafarbowanych na czekoladowo włosach. Zanim tu przyjechałem, postanowiłem wyraźnie wyznaczyć granicę między nowym, a starym etapem w swym życiu. Wcześniej, w ramach tak zwanego buntu, zmieniłem kolor włosów na jaskrawy róż. Tym razem się go pozbyłem. Podobnie jak eleganckich marynarek, co przyszło mi jednak z większym trudem. Przeglądając zdjęcia z zajęć szkolnych szybko zorientowałem się, że jej uczniowie na pierwszym miejscu stawiają swoją pasję. W przeszłości zawsze znajdowałem się w centrum uwagi. Na początku jako kozioł ofiarny, a później jako nagle przeniesiony uczeń, który bez problemu dołączył do szkolnej elity. Tym razem chciałbym stać się zwykłym tłem dla wyjątkowych uczniów. Pragnąłem posmakować zwykłego, normalnego żywota studenta, o którym do tej pory mogłem tylko pomarzyć. Z wielu różnych powodów.

Poprawiłem na nosie okrągłe okulary, które przez moją nieuwagę zsunęły mi się z nosa. Znów zacząłem je nosić i to one w pewnym sensie dopełniały mój nowy wizerunek. Pasowały idealnie do czarnej, zwykłej koszulki z nadrukiem na plecach, którą miałem na sobie oraz krótkich szarych szortów. Wcześniej nigdy nie pozwoliłbym sobie na taką wygodę, głównie ze względu na fakt, że uszkodziło by to opinię na mój temat, na którą tak "ciężko" pracowałem. Byłem pewny, że zostałbym za to mocno skarcony przez swoją macochę. Jednak już mnie to nie obchodziło. Po cholerę mam się tym przejmować? Ona znajdowała się po drugiej stronie miasta, świadoma swych czynów.

Ciche skrzypienie drzwi, wyrwało mnie nagle z zamyślenia, tym samym oznajmiając przyjście mego współlokatora. Przełknąłem nerwowo ślinę, czując jakby lada moment serce miało mi wyskoczyć z piersi. Czym się tak bardzo przejmowałem? Przecież to był tylko kolejny zdrajca, który nie liczył się z moimi uczuciami. Uciekł, niczym tchórz, zostawiając mnie z mętlikiem w głowie, trwającym jak się okazało do teraz. Siłą woli powstrzymywałem się od nagłego odwrócenia w jego stronę. Chciałem, by to on pierwszy przejął inicjatywę. Wtedy łatwiej by mi było rozpocząć kolejny etap mego planu. Jednak jak się później przekonałem cierpliwość to było coś, co czego już dawno przekroczyłem limity.

"Don't you remember me?" Changki - Kihyun x I.M.Where stories live. Discover now