Rozdział 26 -Kłamca...

197 34 4
                                    

*CHANGKYUN*

Jestem idiotą.

To była pierwsza myśl, która wykształciła się w mym umyśle, gdy krajobraz, znajdujący się za szybą zaczął się powoli przemieszczać, z czasem zamieniając się w barwną plamę. Chłodny, mierzwiący włosy wiatr wpadał przez uchylone nade mną okno, którego nie pozwoliła mi zamknąć staruszka, siedząca na przeciwko mnie. Nie zostawało mi więc nic innego, jak szczelniejsze owinięcie się przesiąkniętą zimnem bluzą.

Dokąd aktualnie zmierzałem w tych niesprzyjających dla mego zdrowia warunkach?

Chciałem na własne oczy przekonać się, że domysły Hoseoka są prawdziwe. Po całej nocy wpędzonej nad zagadką od naszego uciekiniera doszedł do wniosku, że odnosiła się ona do kamiennej plaży. Byłem pełen podziwu dla jego umiejętności dedukcyjnych. Z doświadczenia mogłem tylko spekulować, że nawet gdybym siedział nad nią wytężając ze wszystkich sił swoje szare komórki, nie udałoby mi się jej rozwiązać nawet do rozpoczęcia następnego tysiąclecia. Dlatego przy moim pierwszym spotkaniu z Kihyun'em postanowiłem skarcić go za zbyt wielkie przecenianie moich możliwości. Nie był to być może powód do dumy, ale miałem nawet problemy z rozwiązaniem zagadek na poziomie dziecięcym.

Po jakiejś półgodzinnej jeździe znów podjąłem próbę zamknięcia tego cholernego okna. Jednak i tym razem skończyło się to na obitych od laski starszej pani palcach oraz głośnych pomrukach z jej strony.

Zapowiada się długa podróż...

***

Rozejrzałem się dookoła, starając się ogarnąć oczami jak największy obraz. Wciąż znajdowałem się na stacji, na której wysiadłem jakieś piętnaście minut temu. Napis za mną mówił mi, że znajdowałem się bardziej na przedmieściach Incheon niż w jego centrum, jednak przeczucie podpowiadało mi, że to właśnie tu powinienem się teraz znajdować. Na peronie tuż przy piaszczystym brzegu, poprzetykanym sporych rozmiarów kamieniami. Rozglądałem się dookoła, mając nadzieję na spotkanie czupryny zafarbowanej na jasny brąz włosów, jednak nigdzie nie potrafiłem jej dostrzec. Im dłużej trwały te nieudolne poszukiwania, tym bardziej odczuwalny stawał się ucisk, ciążący mi w klatce piersiowej.

Teraz, kiedy nie było wokół mnie osób, mogących się o mnie martwić nawet nie starałem się ukryć bólu, odczuwalnego przeze mnie każdą, nawet najmniejszą drobinką ciała. Maska wesołego optymisty zsunęła się z mej twarzy, ukazując pustce wokół mimikę przepełnioną udręką. To, co czułem dwa lata temu, kiedy dobrowolnie go porzuciłem "dla jego dobra" nie miało odwzorowania z tym co czułem teraz. Nigdy nie podejrzewałem, że niemoc zobaczenia ukochanej osoby w dowolnej chwili może być aż tak bardzo przytłaczająca. Tęsknota za nim sprawiła, że wszystkie kolory, otaczającego mnie świata zniknęły, niczym wymazane wielką, białą gumką. Dźwięki zostały zniekształcone, zupełnie jakby ktoś ukrył je za grubą zasłoną. Nawet widok wielkiego zbiornika wodnego, odbijającego promienie zachodzącego słońca wydał mi się bezbarwny i nijaki, mimo że w normalnych okolicznościach z pewnością wybrałbym się na romantyczny spacer w tym plenerze.

Zmęczony tymi wszystkimi bolesnymi odczuciami kucnąłem tuż przy barierce, ukrywając twarz w dłoniach. Chłodny dotyk wiatru wydawał się pragnąć dodać mi sił w tych trudnych chwilach, jednak między jego palcami zdawałem się wyłapywać cichy śmiech, zabawiający się mym żałosnym stanem. Tylko zbyt wielkie odczucie bezsilności powstrzymywało mnie od głośnego odgryzienia się nie tylko mu, ale i całemu światowi.

- Wszystko w porządku? - usłyszałem nagle nad sobą głęboki, męski głos.

Czyjaś duża dłoń dotknęła mego ramienia, kiedy po prostu postanowiłem zignorować troskę przypadkowego mieszkańca Incheon. Zrzuciłem ją z siebie szybko, starając się tym samym dać temu komuś do zrozumienia, że nie potrzebowałem niczyjej pomocy. Pragnąłem teraz być sam. Bez żadnych naocznych świadków pragnąłem poddać się wszystkim przytłaczającym mnie uczuciom, a następnie na spokojnie spróbować przeszukać okolice tej stacji w poszukiwaniu Kihyuna. Ewentualnie całe miasto i każdy, najmniejszy kąt. Byłem na skraju desperacji, chociaż nie byłem pewny czy przypadkiem już dawno nie przekroczyłem jej dozwolonego poziomu.

"Don't you remember me?" Changki - Kihyun x I.M.Where stories live. Discover now