Rozdział 12 - Zabiła ich moja nienawiść [...]

317 40 0
                                    

*WONHO*

   Rozmyślaliście kiedyś o tym, jakby to było, gdyby cały świat nagle zmienił się w nic nie warte gówno? Wszystkie niegdyś cieszące nas rzeczy, teraz wprawiały was w czystą frustrację. Traciliście apetyt na cokolwiek, mimo że jeszcze wczoraj potrafiliście jeść za czterech. Umiecie to sobie wyobrazić? 

   A teraz pomnóżcie te wszystkie odczucie co najmniej pięćdziesięciokrotnie. Wynik, który wam wyszedł to tylko zaledwie cząstką tego, co w tym momencie przeżywałem. Nie, wcale nie użalałem się nad sobą. Po prostu byłem na siebie wściekły. Dlaczego wtedy przystałem na warunki tamtej kobiety, mimo że wiedziałem jak to mogło się skończyć? 

  Zakopałem się głębiej w miękkiej pościeli, pragnąc za wszelką cenę odgrodzić się od przerażającej prawdy. Musiałem teraz przypominać zdołowaną postać Kihyuna, który zawsze zawijał się w kołdrę niczym gąsienica, gdy łapał go zły humor. Zawsze śmiałem się z niego, porównując go do tego owada. A on w odpowiedzi na moje docinki próbował udusić mnie swoją poduszką. Teraz jednak chłopak dowiedział się o czymś, co nigdy nie powinno wyjść na światło dzienne. Co oznaczało również, że zniknąłem z listy jego najbliższych przyjaciół. I pojawiłem się na czarnej liście, którą wielokrotnie mi już groził.

- Długo jeszcze zamierzasz tak leżeć? - usłyszałem za sobą przyjemny dla ucha głos.

   Łóżko ugięło się pod ciężarem chłopaka, który postanowił przysiąść koło mnie. Odwróciłem się do niego przodem i zacisnąłem ramiona na jego talii, szukając w jego zapachu chociaż chwilowego spokoju. Jak na razie byłem na dobrej drodze do tego, zwłaszcza, że blondyn z czułością muskał swymi palcami moje ciemne kosmyki, powodując u mnie przyjemne dreszcze. To w nim uwielbiałem najbardziej. Nigdy nie wywierał na mnie presji i o nic nie pytał. Czekał aż sam na spokojnie uporządkuje swoje uczucia, by móc mu o nich powiedzieć.

- Nienawidzę siebie - mruknąłem, wtulając twarz w miękką tkaninę jego bluzki. - Skrzywdziłem Kihyuna..

   Wydawało mi się, że na dźwięk imienia niegdyś pofarbowanego na pudrowy róż chłopaka, Minhyuk momentalnie zesztywniał. Czułem jego wbijające się palce nawet przez warstwę kołdry. Zdawałem sobie sprawę z tego, jakim zazdrośnikiem był mój chłopak. Mogłem mu tłumaczyć w nieskończoność, że nie miał żadnych powodów do zazdrości, jednak on zdawał się głuchy na me wywody. Ale miałem w rękawie kilka skutecznych sposobów, którymi mogłem sprawić, że o niej zapomni.

   Zręcznie przekręciłem się na plecy, układając głowę na kolanach chłopaka. Łapiąc za jego koszulkę, przyciągnąłem go do siebie. Nasze usta spotkały się w czułej pieszczocie, a języki połączyły w szalonym tańcu, będącym tak naprawdę walką o dominację. Zębami przegryzłem jego dolną wargę, pragnąc usłyszeć jego przepełniony słodkością jęk bólu. Uwielbiałem, gdy je z siebie wydawał. Myślałem, że tym razem też tak będzie. Że w ten sposób odezwie się we mnie moje sadystyczne ja, sprawiając bym zapomniał o wszystkich problemach. Tym razem jednak było inaczej. W myślach znów zamajaczyła mi scena z dachu, nasze spotkanie z przed tygodnia. Jego zaszklone oczy, wpatrujące się we mnie z uraza. Żałowałem tego, że nie powstrzymałem go, gdy uciekł i nie wytłumaczyłem mu wszystkiego. Przecież robiłem to wszystko dla niego!

   Dobra, meldowanie wszystkiego matce swojego najlepszego przyjaciela nie było czymś, czym mógłbym się publicznie pochwalić. Czy nawet w gronie najbliższych znajomych. Ale jak niby miałem odmówić kobiecie, która błagała mnie o to na kolanach, niemal zalewając się łzami? Wiedziałem, że źle robiłem zgadzając się na jej propozycję, ale warunki, które mi podała były wprost nie do odrzucenia. Czułem, że jeśli bym się nie zgodził, to żałowałbym tego do końca swojego życia. W rzeczywistości było wręcz odwrotnie. Wiedziałem, że gdyby nie ta propozycja, prawdopodobnie znów pogrążyłbym się w jeszcze większej depresji niż byłem teraz. Tak jak pięć lat temu. 

"Don't you remember me?" Changki - Kihyun x I.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz